Gratuluję*...jednak nie jest to odpowiedź na moje pytanie.
Przedstawiłeś wybrany przez siebie sposób zatrudnienia w samych superlatywach. Pozostając w równie optymistycznym nastroju ujawnijmy również "plusy ujemne" samozatrudnienia.
O składkach do ZUS-u wie każdy-dobrą stroną jest to, ze skłądkę zdrowotna można wrzucić w koszta prowadzenia działalności i niemal w całości odliczyć od dochodu....o ile dochód jest, albo nie jest zbyt mały by odliczać go od podatku.
Własna firma to również prowadzenie księgowości-bez względu na to jak prosperuje.. Co do urlopu-owszem sam decydujesz kiedy go weźmiesz, ale oznacza to również że jest on bezpłatny.
Nie masz uprawnień i dodatków socjalnych, urlopu macierzyńskiego czy wychowawczego, ochrony w szczególnych sytuacjach (kobiety w ciąży, niepełnosprawni).
Jako osoba samozatrudniona sam ponosisz koszty szkolenia i doskonalenia zawodowego. Na etacie szkolenia opłaca pracodawca.
Regulaminy i przepisy w firmach nie są po to by "zniewalać" pracownika, ale także go chronić.
Jeśli nie masz zleceń-nie masz kasy-a składki płacić trzeba.
Jeśli nie masz zleceń-nie pracujesz. To tak jakbyś pracę stracił...bez wypowiedzenia, bez odprawy.
Nie obowiązują regulaminy ale też nie chronią powyższe przepisy.
Obciążenie psychiczne samodzielnego pracownika jest dużo większe niż etatowca-jeśli ktoś ma problemy z decyzyjnością, asertywnością, jest mało odporny psychicznie-polegnie szybko.
*nie chciałabym gasić Twojego entuzjazmu, ale warto mieć wybór-jedna osoba zainteresowana Twoją ofertą takiego wyboru Ci nie daje.
Cytat:Własna firma to również prowadzenie księgowości-bez względu na to jak prosperuje..
Prowadzę własną księgowość. Mówiąc słowami poety: popełniam błędy i naprawiam je. Byłem już wzywany do US i przeżyłem to. Wbrew moim wyobrażeniom oni tam wcale nie obdzierają ze skóry.
Cytat:Co do urlopu-owszem sam decydujesz kiedy go weźmiesz, ale oznacza to również że jest on bezpłatny.
Nie. Mój urlop jest płatny. Chodzi po prostu o wykonanie roboty.
Nie miałaś nigdy tak, że cała robota jest już zrobiona a Ty siedzisz w biurze i się nudzisz? Ja w takich momentach mogę sobie iść i jestem wolny.
Cytat:Nie masz uprawnień i dodatków socjalnych, urlopu macierzyńskiego czy wychowawczego, ochrony w szczególnych sytuacjach (kobiety w ciąży, niepełnosprawni).
Sorry, ale... mam to gdzieś. W umowie o pracę tego typu udogodnienia nie są warte swojej ceny.
Co z tego, że raz na 5 lat masz parę tygodni urlopu macierzyńskiego, skoro żeby go mieć musisz miesiąc w miesiąc oddawać połowę tego, co wypracujesz? To już lepiej odkładać sobie część dochodu na konto albo na jakąś polisę i wypłacić to, kiedy zdecydujesz się na dziecko.
Jeszcze lepszym ubezpieczeniem jest mieć wsparcie rodziny. Kiedy coś mi się stanie, mogę liczyć na pomoc rodziców i braci. Ja z resztą pomagam im, kiedy oni mają kłopoty. A dziwnym trafem członkowie mojej rodziny mają kłopoty finansowe znacznie częściej ode mnie, chociaż oni wszyscy pracują na etacie.
Cytat:Jako osoba samozatrudniona sam ponosisz koszty szkolenia i doskonalenia zawodowego. Na etacie szkolenia opłaca pracodawca.
Co za różnica? Wolę już dostać te pieniądze na szkolenie do ręki i sam zadecydować, czego i gdzie chcę się uczyć.
Pomijam już drobny fakt, że bardzo lubię moją pracę, uczę się mojej działki bez przymusu i wiele rzeczy robię po prostu dla przyjemności.
Ostatnio zrobiłem sobie aplet do weryfikacji certyfikatów serwera, który generuje na podstawie takiego certyfikatu ładny kolorowy obrazek w secesyjne zawijasy. Czysta zabawa, przyjemność i jeszcze mi za to płacą.
Cytat:Regulaminy i przepisy w firmach nie są po to by "zniewalać" pracownika, ale także go chronić.
Jestem mężczyzną. Nie trzeba mnie chronić, to ja chronię innych.
Cytat:Jeśli nie masz zleceń-nie masz kasy-a składki płacić trzeba.
Jeśli nie masz zleceń-nie pracujesz. To tak jakbyś pracę stracił...bez wypowiedzenia, bez odprawy.
No właśnie. I to jest główna zaleta pracy na własny rachunek. Bo w przypadku pracy na etacie grozi mi dokładnie to samo, tylko nie mam żadnego sposobu, żeby temu zapobiec.
Praca na własny rachunek jest jak walka w pierwszym szeregu. Jeżeli pracujesz na etacie, to tak jakbyś kryła się za plecami swojego szefa. Niemniej jednak - jeśli on padnie, to Ty też zginiesz. Pracując sam dla siebie, mam przynajmniej możliwość walczyć. Będąc zatrudnionym, mogę co najwyżej modlić się, żeby szefowi się udało.
Nie miałaś nigdy myśli, że mogłabyś urządzić wszystko lepiej? Pracujesz w swojej hucie. Czy nie masz jakichś pomysłów, żeby powiedzmy poprzestawiać biurka, zmienić kolor ścian, wpuścić więcej słońca i założyć klimatyzację? Pracowałoby się wtedy lepiej i wydajniej. Jako szefowa mogłabyś coś takiego zrobić i poprawić działanie firmy. Jako pracownik nie masz takiej możliwości.
Cytat:Obciążenie psychiczne samodzielnego pracownika jest dużo większe niż etatowca-jeśli ktoś ma problemy z decyzyjnością, asertywnością, jest mało odporny psychicznie-polegnie szybko.
I to jest jedyna przyczyna, dla której niektórzy mogą woleć pracę na etacie. Jednak ja już się przekonałem co do moich możliwości i nie boję się skakać na głęboką wodę. Kurczę, jeżeli poradziłem sobie w życiu zawodowym nawet będąc w ciężkiej depresji i z fobią, to po prostu nie ma dla mnie takiej przeszkody, której nie mógłbym rozwalić. Teraz, kiedy pozbywam się moich chorób psychicznych, będę jeszcze silniejszy.
Cytat:nie chciałabym gasić Twojego entuzjazmu, ale warto mieć wybór-jedna osoba zainteresowana Twoją ofertą takiego wyboru Ci nie daje.
Mniej ważny jest wybór, a ważniejsze kompetencje pracownika, ale masz trochę racji. Jednak nie martw się, jak będzie trzeba, to będę miał wybór.
Cytat:Własna firma to również prowadzenie księgowości-bez względu na to jak prosperuje..
Prowadzę własną księgowość. Mówiąc słowami poety: popełniam błędy i naprawiam je. Byłem już wzywany do US i przeżyłem to. Wbrew moim wyobrażeniom oni tam wcale nie obdzierają ze skóry.
Znakomicie, że tak świetnie sobie poradziłeś, ale nie oszukujmy się-osoby, które rozpoczeły dopiero prowadzenie wł działalności mają raczej mgliste pojęcie o księgowości zatem zmuszone są zatrudnić kogoś, kto dla nich będzie to robił.
Co naturalnie wiąże się z kosztami.
Cytat:
Cytat:Co do urlopu-owszem sam decydujesz kiedy go weźmiesz, ale oznacza to również że jest on bezpłatny.
Nie. Mój urlop jest płatny. Chodzi po prostu o wykonanie roboty.
w sensie: kto Ci płaci za słodkie nic-nie-robienie?
Cytat:Nie miałaś nigdy tak, że cała robota jest już zrobiona a Ty siedzisz w biurze i się nudzisz? Ja w takich momentach mogę sobie iść i jestem wolny.
W pracy raczej się nie nudzę. Jeśli zrobiona jest robota A, zajmuję się B.
Nie wyobrażam sobie bezczynnego siedzenia w pracy...nawet gdy zwali się system i siłą rzeczy nie można pracować, mogę zając się poszerzaniem wiedzy (jestem z tych ciekawskich), doskonaleniem umiejętności (co w późniejszym czasie ułatwia mi pracę) albo....nadrabianiem zaległości w korespondencji mailowej (bynajmniej nie związanej z pracą), czy choćby czytaniem ściągniętymi na takie okoliczności e-bookami.
Jestem w pracy, czytam Pratchett'a i jeszcze mi za to płacą
Cytat:
Cytat:Nie masz uprawnień i dodatków socjalnych, urlopu macierzyńskiego czy wychowawczego, ochrony w szczególnych sytuacjach (kobiety w ciąży, niepełnosprawni).
Sorry, ale... mam to gdzieś.
Boś młody i bez zobowiązań...albo za łatwo Ci w życiu było
Z Twoich postów (w szcz. zadziwienia desperacją bezrobotnych) wnioskuję, że to trzecie.
Cytat:Jeszcze lepszym ubezpieczeniem jest mieć wsparcie rodziny. Kiedy coś mi się stanie, mogę liczyć na pomoc rodziców i braci.
Ten argument zupełnie do mnie nie przemawia. Rodzinę zostawmy w spokoju.
Fajnie, ż Ci się poszczęściło, ale nie każdy jest w tak komfortowej sytuacji, by w razie kryzysu wesprzeć się na cudzym ramieniu.
Cytat:
Cytat:Jako osoba samozatrudniona sam ponosisz koszty szkolenia i doskonalenia zawodowego. Na etacie szkolenia opłaca pracodawca.
Co za różnica? Wolę już dostać te pieniądze na szkolenie do ręki i sam zadecydować, czego i gdzie chcę się uczyć.
rozumiem, że od kiedy prowadzisz swoją działalność firmę podniosłeś swoje kwalifikacje. Można wiedzieć jakie to były szkolenia i ile kasy na nie wyłożyłeś?
Cytat:Pomijam już drobny fakt, że bardzo lubię moją pracę, uczę się mojej działki bez przymusu i wiele rzeczy robię po prostu dla przyjemności.
Nie myl podnoszenia kwalifikacji(to kosztuje) z poszerzaniem wiedzy.
A to, że lubisz pracę jaką wykonujesz wcale nie jest takim drobiazgiem-przekłada się na Twoje zaangażowanie, wydajność->pieniądze.
Cytat:
Cytat:Regulaminy i przepisy w firmach nie są po to by "zniewalać" pracownika, ale także go chronić.
Jestem mężczyzną. Nie trzeba mnie chronić, to ja chronię innych.
klocku, drogi klocku...pomyliłeś tematy 8)
Postaraj się trzymać meritum tematu w jakim jesteś.
Cytat:
Cytat:Jeśli nie masz zleceń-nie masz kasy-a składki płacić trzeba.
Jeśli nie masz zleceń-nie pracujesz. To tak jakbyś pracę stracił...bez wypowiedzenia, bez odprawy.
No właśnie. I to jest główna zaleta pracy na własny rachunek. Bo w przypadku pracy na etacie grozi mi dokładnie to samo, tylko nie mam żadnego sposobu, żeby temu zapobiec.
Praca na własny rachunek jest jak walka w pierwszym szeregu. Jeżeli pracujesz na etacie, to tak jakbyś kryła się za plecami swojego szefa. Niemniej jednak - jeśli on padnie, to Ty też zginiesz. Pracując sam dla siebie, mam przynajmniej możliwość walczyć. Będąc zatrudnionym, mogę co najwyżej modlić się, żeby szefowi się udało.
ale popłynąłeś
Praca nie jest testem na odwagę. Pracując w zespole masz ogromny wpływ na wyniki firmy-cele w dynamicznych firmach zmieniają się co najmniej raz na miesiąc-ich realizacja jak również indywidualne kompetencje i osiągnięcia zawarte są poddawanym analizie przez kadre zarządzającą MBO każdego pracownika.
Mając własną firmę głównym, a niekiedy jedynym celem jest utrzymanie sie na rynku
Mało perspektywiczne myślenie nastawione na działanie "jak tu robić, żeby wyjść na swoje".
Cytat:Nie miałaś nigdy myśli, że mogłabyś urządzić wszystko lepiej? Pracujesz w swojej hucie. Czy nie masz jakichś pomysłów, żeby powiedzmy poprzestawiać biurka, zmienić kolor ścian, wpuścić więcej słońca i założyć klimatyzację? Pracowałoby się wtedy lepiej i wydajniej. Jako szefowa mogłabyś coś takiego zrobić i poprawić działanie firmy. Jako pracownik nie masz takiej możliwości.
Nie, nigdy nie miałam takiej myśli-bo nie mam na to czasu. Co wiecej nie mam zastrzeżeń do koloru ścian (których ni ma) i klimy (która działa). A okna są na całej wysokości piętra wiec światła ci u nas dostatek.
Ja się tym zajmuję, klocek.Ja mam pracować a nie dumać nad wystrojem wnętrz.
Gdy mam pomysł na polepszenie warunków pracy (kwestie estetyczne s a naprawdę mało znaczące-częściej chodzi o poprawę funkcjonowania skryptów i aplikacji jakie są potrzebne do wykonywania obowiazków...ew. wiekszej lodówki, drugiego fotela z masażem, palarni na każdym piętrze).
Mogę wysłać swoje sugestie do odp. działu, dodając sensowne uzasadnienie. Wszelkie zmiany to koszty. Będąc w pracy mało interesuje mnie czy ściany są pistacjowe czy beżowe i czy doniczka z kwiatkiem stoi na skraju, czy pośrodku biurka...o ile nie przeszkadza mi w działaniu i jest zgodne z przepisami bhp (które też- nie ograniczają ale dbają o komfort pracy).
Cytat:
Cytat:Obciążenie psychiczne samodzielnego pracownika jest dużo większe niż etatowca-jeśli ktoś ma problemy z decyzyjnością, asertywnością, jest mało odporny psychicznie-polegnie szybko.
I to jest jedyna przyczyna, dla której niektórzy mogą woleć pracę na etacie.
Jesteś w błędzie.
Argumenty przytoczyłam w tym i w poprzednich postach.
Cytat:Znakomicie, że tak świetnie sobie poradziłeś, ale nie oszukujmy się-osoby, które rozpoczeły dopiero prowadzenie wł działalności mają raczej mgliste pojęcie o księgowości zatem zmuszone są zatrudnić kogoś, kto dla nich będzie to robił.
Sam nie tak dawno rozpoczynałem działalność i nikogo nie zatrudniałem. Wszystkiego można się nauczyć.
Cytat:w sensie: kto Ci płaci za słodkie nic-nie-robienie?
Sam sobie płacę z tego, co zarobiłem wcześniej.
Cytat:Boś młody i bez zobowiązań...albo za łatwo Ci w życiu było
Z Twoich postów (w szcz. zadziwienia desperacją bezrobotnych) wnioskuję, że to trzecie.
Co masz na myśli mówiąc, że było mi "za łatwo"? Albo od jakiej granicy jest ciężko? To właśnie trudności wyrobiły we mnie przekonanie, że tylko ja sam mogę sobie pomóc.
Nie wiem, czy sytuacja, kiedy nie masz co jeść, jest dla Ciebie godna określenia "ciężko". Pozostały mi z tego czasu dwie rzeczy. Po pierwsze, zawsze mam zachomikowaną jakąś zupkę chińską na wypadek głodu. Takie przyzwyczajenie. Po drugie - właśnie dzięki temu umiem gotować. Bo czasem trzeba było ugotować sobie obiad "z niczego". Nauczyłem się wtedy obchodzić z garnkami i kuchenką.
O, przypomniała mi się trzecia rzecz - lubię zżerać różne dziko rosnące rośliny . Wiem, co jest jadalne a co nie. Np. można jeść szczaw albo tzw. "chlebek" (nie znam nazwy gatunkowej, ziele z długą cienką łodygą, ma listki w kształcie serca na łodyżkach, na szczycie pęk białych kwiatków). Znam okres owocowania wielu drzew. Np. obecnie kończy się czas, kiedy można jeść owoce morwy. Wiśnie w tym roku dojrzały wyjątkowo późno. Odkryłem też, że jadalne są liście lipy. Smakują jak sałata kompletnie pozbawiona wody.
Dzisiaj już straciłem wprawę, ale jako nastolatek potrafiłem w lecie przeżyć cały dzień wcinając tylko to, co Pan Bóg zasadził.
To raczej Ty miałaś szczęście, że znalazłaś ludzi, którzy Ci pomogli, czy to pomoc społeczną, czy pracodawcę. Ja nawet tego nie miałem. Do wszystkiego doszedłem własnym uporem.
Cytat:rozumiem, że od kiedy prowadzisz swoją działalność firmę podniosłeś swoje kwalifikacje. Można wiedzieć jakie to były szkolenia i ile kasy na nie wyłożyłeś?
Nie myl podnoszenia kwalifikacji(to kosztuje) z poszerzaniem wiedzy.
Nie robię żadnych certyfikatów ani kursów. Uważam je za stratę czasu, ewentualnie można do nich podchodzić jak do rozrywki. Wolę się uczyć prawdziwej wiedzy.
Ale ja mam ten komfort, że mnie nikt z niczego nie rozlicza. Dla kogo mam niby robić te kursy i po co?
A kiedyś będę sam prowadził kursy z obsługi moich produktów, wystawiał certyfikaty i trzepał na tym kasę. Warto być po właściwej stronie łańcucha pokarmowego .
Cytat:Mając własną firmę głównym, a niekiedy jedynym celem jest utrzymanie sie na rynku
Dokładnie przed tym samym celem stoi właściciel Twojej firmy. Tylko jeżeli mu się nie uda, to on Ciebie zwolni. Ja przynajmniej walczę za siebie i odpowiadam za siebie.
Ale trochę przesadziłaś. Zarabianie na siebie wcale nie jest takie trudne. Owszem, czasem trzeba zamknąć firmę i przełknąć pigułkę porażki, ale na tym polega życie. Potem zawsze można spróbować drugi raz. Wygrywają ci, którzy się nie poddają.
Cytat:Gdy mam pomysł na polepszenie warunków pracy (kwestie estetyczne s a naprawdę mało znaczące-częściej chodzi o poprawę funkcjonowania skryptów i aplikacji jakie są potrzebne do wykonywania obowiazków...
Heh, a moja praca polega m.in. na pisaniu takich skryptów . Jak kiedyś będziesz się wściekać na niedoróbki jakiegoś programu, to pomyśl sobie, że pisał go ktoś podobny do mnie .
Dziś już skomentuję tylko jeden fragment Twpjej wypowiedzi:
Cytat:To raczej Ty miałaś szczęście, że znalazłaś ludzi, którzy Ci pomogli, czy to pomoc społeczną, czy pracodawcę. Ja nawet tego nie miałem. Do wszystkiego doszedłem własnym uporem.
Wiesz, klocek w Twoich słowach nie po raz pierwszy wyczuwam sporą dawkę pogardy dla ludzi, którzy wybierają inną drogę od Twojej.
Pracodawca nie jest od pomagania, klocek i nie "znajduje się", ale trzeba go poszukać. A poszukiwanie pracy(pracodawcy) to nie łatwe, pełnoetatowe zajęcie.
Piszesz tak jakby ludzie wokół (z wyłączeniem Ciebie-twardego, pełnego uporu i charyzmy wspaniałego klocka) byli pozbawionymi ambicji nierobami, którzy leżą i czekają aż "znajdzie ich" pracodawca albo pomoc społeczna
Mylisz się.
Obyś więc zawsze miał swoją awaryjną zupkę w szafce i świadomość, że są tacy, którzy nie mają (z) czego chomikować.
Nie będę się z Tobą licytować kto miał "trudniej" (masz potrzebę błyszczenia, więc i tu wypadłabym blado ). Dość że wiem co w takich sytuacjach mogę zrobić.
Życzę Ci więcej pokory wobec życia, klocek (bo jednak mało je znasz) i rzadszego popadania w samozachwyt
Cytat:Wiesz, klocek w Twoich słowach nie po raz pierwszy wyczuwam sporą dawkę pogardy dla ludzi, którzy wybierają inną drogę od Twojej.
Nie zazdrość. Mówię po prostu, że droga, którą wybrałem, jest dostępna dla wszystkich. Wcale nie trzeba być jakimś nadczłowiekiem, żeby pracować tak, jak ja.
Ty twierdzisz, że aby pracować na swoim, trzeba spełnić jakieś nieludzkie warunki i musi się coś "udać". Nic nie musi. Swoją drogę wybierasz sama.
Przeszkody w założeniu własnej działalności są tylko psychologiczne. Są różne dodatkowe obowiązki, które spoczywają na samozatrudnionych (księgowość, podatki, walka o miejsce na rynku, ubezpieczenia), ale one są łatwe do nauczenia się.
Osobiście chciałbym, żeby więcej osób wzięło interes w swoje ręce i pracowało na samych siebie. To wcale nie jest trudne, jeżeli umie się znosić porażki.
Przypominając starą bajkę: wszyscy jesteśmy orłami, które mogą latać w chmurach, tylko większość z nas wciąż wierzy, że jest kurą.
Kiedy miałem depresję, postanowiłem sobie, że kiedy z niej wyjdę, będę wszystkim mówił, jak się jej pozbyć. Dzisiaj dotyczy to nie tylko depresji. Chcę wszystkim powiedzieć, w jaki sposób pokonywać rozmaite trudności życiowe, nawet kiedy czasem nie widać już nadziei. Dzielę się oto doświadczeniami, które mi pomogły.
Cytat:Obyś więc zawsze miał swoją awaryjną zupkę w szafce i świadomość, że są tacy, którzy nie mają (z) czego chomikować.
Jest bardzo łatwy sposób, żeby mieć z czego chomikować i w ogóle żeby wyjść z większości problemów życiowych. Wymaga on jedynie odwagi.
Cytat:Życzę Ci więcej pokory wobec życia, klocek (bo jednak mało je znasz) i rzadszego popadania w samozachwyt
A ja Ci życzę więcej zaufania do życia (bo jednak mało je znasz) i częstszego popadania w samozachwyt .
Ja tez boje sie isc do pracy...ale nie mam wyjscia: musze placic pokoj i jedzenie, wiec musze pracowac. Ale w pracy czuje sie, ze wygladam jak glupi (chociaz uwazam, ze tak nie jestem): boje sie dzownic do kogos, boje sie oceny moich kolegow, boje sie odpowiedzialnosci, itd.... To sprawi, ze strach przytepi moja czujnosc i pojetnosc, wiec - wygladam jak glupi. Oprocz tego, jestem obcokrajowcem i slabo mowie po Polsku, wiec czasami faktycznie nie rozumiem i koledzy troche wysmiewaja...
Cytat:w sensie: kto Ci płaci za słodkie nic-nie-robienie?
Sam sobie płacę z tego, co zarobiłem wcześniej.
czyli jesteś na urlopie bezpłatnym, klocek-> jest to okres zatrudnienia, w którym nie świadczysz pracy/nie zarabiasz.
Wydawanie pieniędzy wcześniej zarobionych, nie jest płaceniem sobie za urlop.
Cytat:Nie robię żadnych certyfikatów ani kursów. Uważam je za stratę czasu, ewentualnie można do nich podchodzić jak do rozrywki. Wolę się uczyć prawdziwej wiedzy.
Po co więc w ogóle kończyć jakiekolwiek szkoły, robić maturę, iść na studia? Do diabła z nimi!
klocek napisał(a):Ale ja mam ten komfort, że mnie nikt z niczego nie rozlicza. Dla kogo mam niby robić te kursy i po co?
helloł! witamy w świecie dorosłych. Tu nie ma pani Krysi" która stawia do kąta i podaje zupkę. Jeśli coś robisz-robisz to dla siebie.
Dlaczego? Ano dlatego, że...
klocek napisał(a):Owszem, czasem trzeba zamknąć firmę i przełknąć pigułkę porażki, ale na tym polega życie.
Jeżeli bierzesz tę ewentualność pod uwagę, pytanie o celowość robienia kursów jest bezzasadne.
W przypadku porażki nie zostajesz z niczym i nie zdajesz się na wsparcie rodziny(kiedyś ich zabraknie)-wszak nie na tym polega wolność, która tak Cię zachwyca.
Na rynku pracy, jak każdy, jesteś towarem, klocek. Gdy powinie Ci się noga to papierki potwierdzające Twoje umiejętności, doświadczenie decydują przede wsz. o tym z której półki...
Cytat:Nie wiem, czy sytuacja, kiedy nie masz co jeść, jest dla Ciebie godna określenia "ciężko". Pozostały mi z tego czasu dwie rzeczy. Po pierwsze, zawsze mam zachomikowaną jakąś zupkę chińską na wypadek głodu. Takie przyzwyczajenie. Po drugie - właśnie dzięki temu umiem gotować. Bo czasem trzeba było ugotować sobie obiad "z niczego". Nauczyłem się wtedy obchodzić z garnkami i kuchenką
Drogi klocku-nie mam co jeść oznacza brak zachomikowanej zupki oraz surowców z jakich można przyrządzić potraw
klocek napisał(a):
Cytat:Wiesz, klocek w Twoich słowach nie po raz pierwszy wyczuwam sporą dawkę pogardy dla ludzi, którzy wybierają inną drogę od Twojej.
Nie zazdrość.
że hę? moja blondynkowatość w tym miejscu mnie przerosła dlatego napisz proszę czego konkretnie mam nie zazdrościć, klocek? Weź napisz, no weeeeź!
Cytat: Mówię po prostu, że droga, którą wybrałem, jest dostępna dla wszystkich
Deprecjonując wartość ich wyborów/ich życia?
No proszę Cię...
Cytat:Ty twierdzisz, że aby pracować na swoim, trzeba spełnić jakieś nieludzkie warunki i musi się coś "udać". Nic nie musi. Swoją drogę wybierasz sama.
Masz pewną bardzo nielubianą przeze mnie przypadłość-konfabulujesz wkładając w moje usta własne fanatazje.
Nie pisałam nigdzie o nieludzkich warunkach-jeśli tak proszę o zacytowanie tego fragmentu.
Nigdzie też nie wspominam o konieczności powodzenia przedsięwzięcia-bo wszystko nie tyle MUSI ale MOŻE się udać/nie udać.
Jestem realistką i przed dokonaniem poważniejszych życiowych wyborów dokładnie weryfikuję informacje jakie posiadam po czym rozważam za i przeciw.
To dobra strategia, klocek.
Seri, serio 8)
Cytat:Przeszkody w założeniu własnej działalności są tylko psychologiczne. Są różne dodatkowe obowiązki, które spoczywają na samozatrudnionych (księgowość, podatki, walka o miejsce na rynku, ubezpieczenia), ale one są łatwe do nauczenia się.
Jasne, że wszystkiego można się nauczyć ale nie o umiejętności tu chodzi, ale o ryzyko niepowodzenia, które jest spore-takie ryzyko rzadziej/wcale zostanie podjęte przez osoby z rodziną i bankiem wymagającym nieprzerwanej płynności finansowej.
Nie każdy ma plecy o jakie może się oprzeć gdy mu się noga powinie.
Na brawurę mogą sobie pozwalać ludzie bez zobowiązań, nie dziw się wiec, że potencjalni współpracownicy nie walą do Ciebie drzwiami i oknami.
Nie robią tego nie tyle z tchórzostwa czy lenistwa ile z rozwagi i realnej oceny sytuacji.
Cytat:Osobiście chciałbym, żeby więcej osób wzięło interes w swoje ręce i pracowało na samych siebie. To wcale nie jest trudne, jeżeli umie się znosić porażki.
jw.
Cytat:Kiedy miałem depresję, postanowiłem sobie, że kiedy z niej wyjdę....
łał!
Też chce mieć tako depresję!
Cytat:Jest bardzo łatwy sposób, żeby mieć z czego chomikować i w ogóle żeby wyjść z większości problemów życiowych. Wymaga on jedynie odwagi.
o afirmacjach waść zapomniał
Ja tam wolę nie pakować się w problemy niż z nich wychodzić w "bardzo łatwy sposób".
Przypuszczam, że musiałeś czuć się kiedyś bardzo stłamszony, bo zachłystujesz się pozornym brakiem "nadzorcy".
Zdmuchnę Twój wątły światopogląd. Otóż we wspomnianym świecie dorosłych z batem stoją nad Tobą urzędy o jakich pisałam we wcześniejszych postach. Jeśli masz kredyty-stoi bank.
Jeśli masz na utrzymaniu rodzinę-stoi poczucie odpowiedzialności za nią.
Nie myl więc wolności z samowolą, z brakiem namacalnego nadzoru, a zniewolenia z brakiem odpowiedzialności.
Nadmierna pewność siebie(brawura/brak wyobraźni) jest równie szkodliwa co całkowity jej brak.
Pisałeś, że aby prowadzić wł działalność trzeba mieć odwagę, trzeba być twardym i takie tam przechwałki.
Podejrzewam, że dla większości fobików samozatrudnienie moze wydawać się kuszące właśnie dlatego, ze nie trzeba zdobywać się na odwagę i mierzyć z tym co dla fobika najtrudniejsze-z ludżmi, z którymi należy współpracować, utrzymywać kontakt-> pracować w zespole i dostosować się do obowiązujących norm.
mareczek napisał(a):jestem obcokrajowcem i slabo mowie po Polsku, wiec czasami faktycznie nie rozumiem i koledzy troche wysmiewaja...
mareczek, to Twój atut! Pewnie mało który posługuje się 2/wiecej językami i gdybyś zaczął mówić w języku ojczystym -trochę byś ich podtemperował.
Jeśli nie zwracasz się do nich mozesz sobie dodawać w ten sposób otuchy-na głos i bez skrępowania
Gdybyś jednak kiedyś zdecydowała się otworzyć własną firmę, to rób to śmiało i się nic nie bój. Nie zjedzą Cię żadne rekiny, sprawdzałem.
Jak firma upadnie, to po prostu zakładasz drugą.
Mając własną firmę robisz dokładnie to samo, co pracując na etacie. Różnice są tylko dwie: cała zarobiona przez Ciebie kasa trafia do Twojej kieszeni i zarazem sama jesteś za siebie odpowiedzialna.
Własna firma to nie jest żadna brawura. Nie wiem, czy Cię to przekona, ale wartość spodziewana zwrotu z własnej działalności jest większa od pracy na etacie a wariancja tylko nieznacznie wyższa.
Przemyśl jeszcze raz swoje zdanie:
Cytat:Nie robią tego nie tyle z tchórzostwa czy lenistwa ile z rozwagi i realnej oceny sytuacji.
Z Twoich wypowiedzi wynika właśnie, że nie przemyślałaś dokładnie ewentualności prowadzenia firmy. Nie wiem, skąd czerpiesz swoją wiedzę, ale nie jest prawdą, że grożą mi jakieś niebezpieczeństwa.
Jest jedna ważna rzecz, której się nauczyłem w życiu. Czasami bezpieczniej jest ryzykować.
Jakkolwiek paradoksalnie by to nie brzmiało, można nadać temu zdaniu postać matematyczną. Wyobraźmy sobie oto, że mamy jakiś długi okres (10 lat) podzielony na kilka krótszych (1 rok). Mamy teraz do wyboru w każdym roku wybrać działanie zyskowne ale ryzykowne (duża wartość spodziewana i duża wariancja) albo pewne ale mało zyskowne (mała wartość spodziewana i mała wariancja). Chcemy być "bezpieczni", czyli chcemy minimalizować wariancję. Okazuje się wtedy, że kiedy w każdym roku wybierzemy "ryzykowną" opcję, to wariancja zysku z całych dziesięciu lat może być mniejsza, niż gdybyśmy za każdym razem wybierali opcję "pewną".
To rozumowanie nazywa się "zarządzanie ryzykiem" i jest bardzo ważne w grze na giełdzie ale także w zwykłym życiu.
Więc nie bój się niepowodzenia. Nikt Cię za niepowodzenie nie zabije, nie zlicytuje ani nie poćwiartuje. Upadek firmy to jedynie ból psychologiczny, lekcja pokory, nauka akceptowania porażki.
Cytat:Przypuszczam, że musiałeś czuć się kiedyś bardzo stłamszony, bo zachłystujesz się pozornym brakiem "nadzorcy".
To akurat prawda.
Cytat:Zdmuchnę Twój wątły światopogląd. Otóż we wspomnianym świecie dorosłych z batem stoją nad Tobą urzędy o jakich pisałam we wcześniejszych postach.
Jeśli masz kredyty-stoi bank.
Jeśli masz na utrzymaniu rodzinę-stoi poczucie odpowiedzialności za nią.
Urzędy nade mną nie stoją. Wykonując odpowiednie działania mogę się wyzwolić spod ich jarzma, przykładowo rejestrując spółkę w Anglii, zakładając konto bankowe w Andorze albo przeprowadzając się do Szwecji. To jest skomplikowane i długotrwałe, ale da się.
Banki też nade mną nie stoją, bo biorę tylko takie kredyty, które mogę spłacić. A wiem, że mogę je spłacić dzięki kalkulacji ryzyka, której próbkę Ci przedstawiłem.
A poczucie odpowiedzialności za rodzinę właśnie zmusza mnie do wzięcia sprawy w swoje ręce. Moi rodzice nie ukrywają specjalnie, że liczą na to, że ja i moi bracia zapewnimy im byt. Mówią, że jesteśmy ich inwestycją. Z pracy na etacie ledwo można utrzymać samego siebie, więc własna działalność jest dla mnie jedyną opcją.
Cytat:Nadmierna pewność siebie(brawura/brak wyobraźni) jest równie szkodliwa co całkowity jej brak.
Moja pewność siebie stoi obecnie na właściwym poziomie.
Cytat:Pisałeś, że aby prowadzić wł działalność trzeba mieć odwagę, trzeba być twardym i takie tam przechwałki.
Podejrzewam, że dla większości fobików samozatrudnienie moze wydawać się kuszące właśnie dlatego, ze nie trzeba zdobywać się na odwagę i mierzyć z tym co dla fobika najtrudniejsze-z ludżmi, z którymi należy współpracować, utrzymywać kontakt-> pracować w zespole i dostosować się do obowiązujących norm.
Bardzo by było miło, gdyby tak było, ale niestety własna działalność to jednak stres. Każdy kontakt z klientem jest analogiczny do składania podania o pracę.
Oczywiście są też zalety z punktu widzenia fobii, np. nie muszę ładnie wyglądać i nikt nie ocenia mnie za mój ekscentryzm.
Kończąc, Zoe, nie lękaj się założenia własnej firmy. Wypłyń na głębię. To wcale nie jest takie trudne, straszne ani ryzykowne, jak to malują.
To ja dodam może coś z mojego punktu widzenia.
Dla mnie założenie działalności to właśnie taka łatwiejsza droga, o jakiej mówi Zoe, oczywiście w odniesieniu do mnie samej. Założenie swojej firmy, prowadzenie prostej księgowości to nie kłopot. Zarabiać kokosów nie trzeba - właśnie dlatego, że odpowiadam tylko za siebie i swoje wyniki. Nie muszę przed nikim pokazywać żadnych umiejętności. Jasne, pracuje się po to, żeby zarobić, jednak początkowo mało się płaci za prowadzenie firmy, więc nie trzeba się aż tak starać, żeby coś zarobić. Działalność otwieram jak nie starczy mi odwagi na pracę na etacie.
To nieprawda, że można robić to samo, co w pracy, a przynajmniej nie w każdej. Ktoś kasę sobie otworzy? Nie, musiałby cały sklep, a to nieprawda, że niektórych stać na więcej. Jak ktoś nie ma ambicji, nie chce się rozwijać, to nie będzie myślał o własnej firmie. Nie każdy ma konkretne umiejętności, a wiadomo, że z takimi firma ma większe szanse na powodzenie. No i nie każdego to interesuje - mnie ani trochę. Nie motywują mnie same pieniądze, choć są potrzebne, i tylko dlatego bym otworzyła firmę. Jednak moim docelowym planem jest praca w firmie, gdzie jest płatny urlop, jakieś wyjazdy na narty czy karta multi sportu. Bardzo cieszyła by mnie prowizja czy jakaś nagroda. Nawet jeśli mój zarobek byłby trochę mniejszy niż przy prowadzeniu własnej firmy. Nie miałabym nic przeciwko pracy w korporacji, a teksty o kolorze ścian czy innych elementach wywołały mój uśmiech na ustach, ja nawet szczotki nie noszę w torebce, ani wszechobecnego błyszczyka, także tak mało wymagająca osoba jak ja, na pewno by nie chciała zmieniać swojego miejsca pracy. Jak moja mama pracowała, to chodziłam czasem do jej zakładu, można było sobie ustawiać na biurku czy nawet wieszać na ścianie, co tylko się chciało.
Zresztą w niektórych firmach szefowie dobrym pracownikom dają długi urlop, np. rok na zwiedzenie całego świata, jakoś to się chyba nawet nazywa, i odpowiednio wynagradzają. Czasem nawet praca w konkretnym miejscu to konkretne pieniądze, a nie wielkie umiejętności i wysilanie się.
anikk napisał(a):Jak ktoś nie ma ambicji, nie chce się rozwijać, to nie będzie myślał o własnej firmie. Nie każdy ma konkretne umiejętności, a wiadomo, że z takimi firma ma większe szanse na powodzenie. No i nie każdego to interesuje - mnie ani trochę.
niby promuje się teraz tak samozatrudnienie i prowadzenie własnej działalności gospodarczej, ale po prostu nie każdy do tego się nadaje. Przedsiębiorczości nie da się ot tak zadekretować; pół biedy - dla wolnych zawodów to świetne rozwiązanie, nie dziwię się Klockowi, że tak popiera bycie na swoim, jednak nie każdy "siedzi w komputerach". No i często takie samozatrudnienie to tylko ucieczka pracodawcy przed opodatkowaniem i ozusowaniem i korzysta głównie on, a nie pracownik.
W sumie wolę już moją "hutę" jak to określiła Zoe parę postów wcześniej, z mniej lub bardziej odjechanymi pomysłami CEO.
Poszukiwanie pracy mnie przerasta. Ja mam nawet lęk przed wysłaniem swojego CV, nie mówiąc już o dzwonieniu, czy rozmowie kwalifikacyjnej.
Żebym to ja kiedyś wiedział, że tak będzie. Zawsze myślałem, że to się wszystko jakoś ułoży. Nie mam doświadczenia, ani konkretnych umiejętności. Nie wiem, co chciałbym robić. Mam wrażenie, że do niczego się nie nadaję.
Ja też... jeszcze kilka dni temu myślałam, że jakoś to będzie. Jestem w stanie wysłać CV i list motywacyjny, chociaż napisanie, posprawdzanie itd. zajmuje mi praktycznie cały dzień. Ale nie odbiorę telefonu, nie pójdę na rozmowę. Po prostu sobie nie wyobrażam. A ile takich rozmów trzeba odbyć, żeby gdzieś się zahaczyć.
Dodatkowo nic nie umiem robić dobrze.
Nie wiem, co dalej, ale już widzę jak rodzice się niecierpliwią, za miesiąc to chyba mnie z domu wywalą.
Aga, a co z tym stanowiskiem handlowca? Byłaś na rozmowie?
Jakaś jest szansa, że zadzwoni. A podobno przeciętnie odzywają się dopiero po 50 przesłanych CV, także i tak miałaś szczęście. Jutro muszę jakieś wysłać, tak się boję. Nawet nowy numer tel. trzymam na tę okazję, żeby mieć pewność, kto dzwoni.
Mnie nie przeraża ciężka praca, raczej to, że ja się w ogóle boję pójść. Mdleję na samą myśl, nawet teraz beczę. A potrzebne mi pieniądze i nawet to mnie nie przekonuje, a nawet jest gorzej, jakbym miała dużo oszczędności nie czułabym takiej presji. Dlaczego to takie trudne...
Nie. Terminy wizyt są strasznie odległe, a nie stać mnie na lekarza za 150 zł tygodniowo... Poszukałabym innej przychodni, nawet za miastem, ale nie umiem znaleźć. Wczoraj był okropny dzień, dziś jest lepiej, ale pewnie też bym nigdzie nie poszła. W sytuacjach stresowych mam jakieś dziwne uczucie, że to nie ja tam jestem, słabnę, mam mroczki. Zazwyczaj stawiałam czoła wszystkim wyzwaniom, ale jak już czułam taki stres, to wychodziłam, żeby nie zemdleć A tu się nie da...
Już prawie jestem pewna, że sama nie dam rady i muszę brać jakieś leki, a tak nie chciałam... Tylko pewnie praca odsunie się w czasie, a tego tym bardziej nie chciałam.
Umnie też nie za ciekawie było z szukaniem pracy. Tak naprawdę z powodu dość dużej fobii nie byłem w stanie iść zapytać sie gdziekolwiek o robotę lub zadzwonić. W dodatku byłem słabo wykształcony bez żadnego doświadczenia, więc przyszłość widziałem w czarnych barwach, ale prace i tak mam.
Do pierwszej roboty zaprowadził mnie kumpel. Była to robota w budowlance. Jako że nic nie umiałem robiłem oczywiście jako pomocnik pomocnika :-D . Przerobiłem tam kilka miesięcy; zwolnili mnie przed zimą. Czyli znów byłem w punkcie wyjścia. Kumpel już tam nie robił, a ja musiał bym pójść tam na wiosnę i pytać się o robotę, w dodatku atmosfera w robocie nie była zbyt fajna więc nie uśmiechało mi się tam wracać.
Drugą robotę mam tylko dlatego (i tu wstyd się przyznać), że matka zabrała mnie do pierwszego lepszego zakładu i to ona rozmawiała z szefem. Akurat tak się złożyło że była dla mnie posada. Jako że zakład jest średniej wielkości wszyscy pracownicy pewnie o tym wiedzą i mają pewnie niezłą polewkę ze mnie ops: .
Robię tam już około 5 lat. Przez ten czas mogłem trzy razy zmienić prace. Zwłaszcza po wejściu do UE praca dosłownie sama szukała robotników (przynajmniej w moim rejonie). Raz moją matkę zaczepiła pewna kobieta która prowadziła niewielki zakład (pytała się czy ja pracuję. Kuzynowi też tak proponował jeden facet.
Z powodu kryzysu gospodarczego pogorszył się rynek pracy, ale podejrzewam że za niedługo będzie to samo. Powodem jest będzie to że zaczną wchodzić na rynek pracy roczniki z niżu demograficznego, tak więć zacznie brakować ludzi. Jeszcze na dodatek hojnie rozdaliśmy przywileje emerytalne, więc duża grupa ludzi poszła wcześniej na emerytury.
Tak więc fobików raczej praca nie ominie.
Ceny są 110-150, mogłabym poszukać dłużej, ale taka cena jest do zniesienia jeśli to na miesiąc. Mam tylko nadzieję, że na pewno, bo jak przez pomyłkę zapiszę się do psychoterapeuty, to pewnie wizyta będzie co tydzień. A mieszkam w Warszawie, więc aż takiego problemu państwowo chyba nie powinno być, ale tam gdzie pytałam czeka się ponad pół roku. I tak - później jest pierwszeństwo. Dzięki za odpowiedzi, naprawdę mnie ucieszyło, że to raz na miesiąc, nie wiem, czemu myślałam inaczej.
Daję sobie miesiąc na poszukanie jakiejś pracy bez wspomagania. Myślę, żeby teraz dorobić na inwentaryzacji. Boję się tylko, że sobie nie poradzę.