03 Lis 2012, Sob 14:17, PID: 323424
Pokręcona84 napisał(a):Soulja
wydaje mi się, że trochę racji masz. Tak, to jest mój problem i sama powinnam go rozwiązać, bo nikt za mnie nie zacznie wysyłać cv, nie pójdzie na rozmowę kwalifikacyjną, a później do pracy.. I masz rację - to nie jest wina moich bliskich, ale nie znaczy to, że powinnam winy szukać jedynie u siebie.. ok - problem tkwi gdzieś głęboko w psychice, i dlatego zapisałam się do psychologa, bo być może on uzmysłowi mi, skąd się to wzięło.. być może kwestia wychowania, a być może genów, charakteru lub też środowiska w jakim się obracałam... osoby, które spotykałam na swojej drodze skutecznie obniżyły moje poczucie wartości... może coś w tym jest, bo to dziwne, że tak naprawdę jestem normalną 28 letnią dziewczyną, a nie potrafię funkcjonować zwyczajnie jak inni..
nie czytałam Twoich postów, więc nie wiem czy masz podobny problem/ fobię - nazwij to jak chcesz.. ale uważam, że jakbyś była w podobnej sytuacji, to miałabyś inne zdanie w tym temacie. Bo prawda jest taka, że "syty głodnego nigdy nie zrozumie"..tak jak "bogaty - biednego" i "zdrowy - chorego".. pozdrawiam
Pokręcona ale ja Cie doskonale rozumiem bo ja dokładnie to samo przerabiałem. Można powiedzieć ,że w pewnym stopniu dalej mnie to dotyczy. Przez ponad rok siedziałem w domu. Wprawdzie miałem ścisle określony cel, bo koncentrowałem sie na tym aby w końcu wdrożyć sie do mojego fachu, ale kogo to obchodziło ? Nikogo to nie interesowało ,że się uczę , że nie mam pieniędzy i że wysoko postawiłem sobie poprzeczkę i staram się zrealizować mój cel.Nie miałem żadnego wsparcia i zrozumienia.Wielokrotnie byłem bliski załamania i poddania się. W oczach innych wyrobiłem sobie opinie nieroba i nieudacznika.
Słyszałem dokładnie takie same uwagi a nawet gorszę. Czułem się jak pasożyt i tak byłem taktowany.Dodatkowo chcieli na każdym kroku mnie wykorzystywać bo skoro nie pracuje to powinienem coś robić a ponadto mam wobec nich zobowiązania. I tak im zostało bo skoro pracuje w domu to znaczy ,że nie pracuję.
W każdym razie wydaje mi się ,że też mogę sobie zarzucić coś.Ja nie brałem pod uwagę innej możliwości. Bałem się że do niczego innego też sie nie nadaję a wiedziałem ,że jak teraz nie skupie sie w pełni na realizacji mojego marzenia to tak naprawdę nigdy tego już nie dokonam. Dlatego całą energie poświeciłem na to i również poniosłem tego pełne konsekwencje.
Nigdy od nikogo nie wyciągnąłem kasy. Rok temu nie miałem nawet na buty zimowe i musiałem chodzić w tych na lato.Nie mam o to do nikogo pretensji,mogę mieć o to tylko do siebie.
Chodzi mi tylko o to,że sama musisz zadbać o swój los a nie oglądać się na innych. Poddając sie lękom czy naszym słabościom sami wyrządzamy sobie krzywdę.Im dłużej pozostajemy bezrobotni z powodu naszych leków tym gorzej .Jeżeli chcesz żeby postawa twoich rodziców sie zmieniła to znajdź pracę albo przynajmniej pokaż im że bardzo się starasz ją znaleźć.
Skoro już pracowałaś to na pewno nie jest to coś niemożliwego do osiągnięcia dla Ciebie. Na pewno dasz sobie z tym radę.