02 Lip 2017, Nie 19:04, PID: 706001
Tęsknię do jakichś relacji międzyludzkich. Poza moją okropną rodziną z którą mieszkam, jestem kompletnie sama. Czuję w tej chwili straszną ciężkość na sercu i łzy w oczach, które jednak nie chcą spłynąć. Było źle, ale wszystko pogorszyło się jeszcze bardziej, gdy mój dziadek umarł trzy tygodnie temu. A ja nadal nie mogę wyjść z szoku. Miałam okropne ataki paniki, jak się dowiedziałam, że umarł. Może nie byłam z nim w aż tak bliskiej relacji, ale przez ostatnie trzy lata razem z moimi rodzicami i babcią i dziadkiem mieszkaliśmy razem, więc gdybyśmy się nie zdecydowali na mieszkanie w jednym domu, to pewnie aż tak bardzo nie zareagowałabym na jego śmierć. Ja w ogóle panicznie boję się śmierci, od kiedy tylko pamiętam, a może właśnie zaczęłam bać się śmierci, gdy umarł mój pierwszy dziadek, gdy miałam osiem lat. Ten post jest chyba trochę wołaniem o pomoc, próbuję nim rozproszyć chęć, by się pociąć. Nie wiem, czuję się w tej chwili tak okropnie sama, nie mam się do kogo zwrócić, więc napisałam tutaj. Mam już po prostu dość.