(07 Lut 2018, Śro 0:27)Szary napisał(a): Od smutku
Najgorsze z najgorszych, to też moje. Kiedyś kreatywna melancholia, teraz bezsensowny smutek. Im starsza tym mnie mniej, nie poznaję sama siebie, rzeczy którymi się określałam, talenty sama nie wiem czy naprawdę były. Patrzę na innych i też głównie widzę smutek, to mnie totalnie rozdziera. Wiem że zawsze moja pomoc będzie niedostateczna, nie mam możliwości, nic nie mogę zrobić. Nie umiem realnie komuś pomóc w smutku. Gdy słyszę "jest mi przy tobie dobrze" wyobrażam sobie, że mogłabym podtrzymać to w kimś. Ale gdy szukam w sobie sposobu, znajduję tylko smutek. Nie chcę nim zarażać. Odchodzę upewniwszy się że oddałam z siebie wszystko. Tak traktuję ludzi.
Uzależnienie od "szczęścia" jest tak naprawdę podłożem bardzo wielu uzależnień. Może jest fajne, jeśli akurat jesteś szczęśliwy ale co, jeśli masz nagle jakiegoś doła albo słabiej funkcjonujesz? Nawet jeśli czujesz się normalnie i optymalnie możesz przeżywać smutek, ponieważ nie masz żadnych uniesień itp.
Uzależnienie od dopaminy to też uzależnienie od gier komputerowych, alkoholu, narkotyków, seksu, nadmiernego wysiłku, papierosów. No pełno tego jest i nie powiedziałbym, że to jest tak kolorowe jak to brzmi. Dlatego właśnie się wygłupiałem, że "szczęście" jest tutaj za bardzo mylącym pojęciem. Nie twierdzę że masz jakiś problem z używkami czy coś ale jeśli dopamina jest już Twoim uzależnieniem, to system nagród w mózgu jest ostro przestawiony i krótka droga, że to szczęście zamieni się w dramat.