10 Gru 2012, Pon 19:36, PID: 329654
Mam pytanie - jak nazywa się ten plugin do blokowania stron?
10 Gru 2012, Pon 19:36, PID: 329654
Mam pytanie - jak nazywa się ten plugin do blokowania stron?
10 Gru 2012, Pon 21:53, PID: 329670
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 Gru 2012, Pon 21:55 przez Zasió.)
Jakie desperackie metody Ja bym poszedł na całość i kupił jakiś pakiet Internet Secuity z modułem kontroli rodzicielskiej, poblokował tam strony i ustalił sztywne godziny dostępu do komputera, hasło wpisał losowe i zapomniał - jakby co, tylko format zostaje
No dobrze, dobrze - przyznaję, raz, przez moment, zawitała mi w głowie taka szatańska myśl, by użyć tej opcji w Kasperskim... Ale tylko raz upadłem tak nisko.
11 Gru 2012, Wto 14:30, PID: 329754
U mnie najgorzej jest z odpowiedziami zwrotnymi... Nie potrafię nawet odpisać na maila, po tygodniu nachodzi mnie myśl, że już za późno na odpowiedź, nie odpowiadam pracodawcom, koleżankom. Sporo takich maili i sms-ów mam, na które nigdy nie odpisałam, a ciągle to rozpamiętuję.
23 Maj 2013, Czw 21:56, PID: 351929
lochfyne napisał(a): Mam wrażenie że ten co układał tę listę wziął mój sposób działania za przykład
24 Maj 2013, Pią 20:35, PID: 352006
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Maj 2013, Pią 21:03 przez trash.)
Z moim zachowaniem też się w miarę pokrywa, wyłączając punkt 9 (i tak wiem, że się powtórzy więc unikam bezużytecznych postanowień ) a w punkcie 8 z naciskiem na 3 opcję - niezrobienie.
12 Cze 2013, Śro 20:34, PID: 354244
Nie wiem, czy własne lenistwo i głupotę mogę tym usprawiedliwić. A nawet jeśli, czy fachowy termin ma jakieś znaczenie.
12 Cze 2013, Śro 23:47, PID: 354280
Napiszę tutaj w końcu... ale nie dziś.
12 Cze 2013, Śro 23:49, PID: 354281
A ja w końcu ruszyłem z miejsca, co mnie cieszy.
13 Cze 2013, Czw 7:44, PID: 354295
MilkyWay napisał(a):Nie wiem, czy własne lenistwo i głupotę mogę tym usprawiedliwić. A nawet jeśli, czy fachowy termin ma jakieś znaczenie.No właśnie, nie wiem, po co komu redefinicja lenistwa. Ale w dobie psychologów, psychiatrów i innych mędrców reprezentujących te paranauki trzeba na nowo określić stare (dobre) określenia, żeby mniej bolało. Bo jak słowo brzmi obco, to nawet czuć dumę z posiadania takiej choroby (już w innym temacie ktoś o tym wspomniał, wtedy przykładem była cyberchondria). Co do tej listy - 8. się nie zgadza, zatem jestem mega leniwy.
13 Cze 2013, Czw 8:53, PID: 354301
masz fobie spoleczna?
14 Cze 2013, Pią 13:18, PID: 354457
14 Cze 2013, Pią 13:57, PID: 354459
Jakoś nie podoba mi się stwierdzanie, że prokrastynacja to zwykłe lenistwo. Jak czytam wypowiedzi osób przyznających się do prokrastynacji, to niemal wszyscy to osoby bardzo ambitne, perfekcjoniści, a przy tym bardzo wrażliwi. Prokrastynator zazwyczaj odkłada działanie na później z lęku, że nie sprosta własnym, bardzo wysokim oczekiwaniom. Coś jakby lęk przed porażką i nie tylko, w końcu nie bez powodu prokrastynacja często towarzyszy fobii społecznej. To tak jakby o fobikach którzy nie pracują i nie chodzą do szkoły powiedzieć, że są leniwi, podczas gdy powodem jest strach. Wydaje mi się też, że osoba leniwa po prostu nie ma ochoty na wysiłek i nie zaprząta sobie tym głowy. Prokrastynatorzy cały czas myślą o sprawie, którą odkładają, ta sprawa ich uwiera i dołują się przez to jeszcze bardziej.
14 Cze 2013, Pią 14:33, PID: 354461
Luna napisał(a):Jakoś nie podoba mi się stwierdzanie, że prokrastynacja to zwykłe lenistwo. Jak czytam wypowiedzi osób przyznających się do prokrastynacji, to niemal wszyscy to osoby bardzo ambitne, perfekcjoniści, a przy tym bardzo wrażliwi. Prokrastynator zazwyczaj odkłada działanie na później z lęku, że nie sprosta własnym, bardzo wysokim oczekiwaniom. Coś jakby lęk przed porażką i nie tylko, w końcu nie bez powodu prokrastynacja często towarzyszy fobii społecznej. To tak jakby o fobikach którzy nie pracują i nie chodzą do szkoły powiedzieć, że są leniwi, podczas gdy powodem jest strach. Wydaje mi się też, że osoba leniwa po prostu nie ma ochoty na wysiłek i nie zaprząta sobie tym głowy. Prokrastynatorzy cały czas myślą o sprawie, którą odkładają, ta sprawa ich uwiera i dołują się przez to jeszcze bardziej. Jestem po krótkiej pogawędce na priv z BlankAvatar (swoją drogą - dzięki za cierpliwość) i po kilkudziesięciu artykułach o pro., które sobie dzisiaj wyszukałem, ale nadal mam mieszane uczucia. Jednak (nadal) uważam się tylko za lenia, mimo że wytłuszczone przeze mnie słowa Luny są stałym elementem mojego (braku) działania. Myślę, że nic mi się nie stanie, jeżeli zacznę walczyć ze swoim lenistwem, nie wiedząc jednocześnie, że fachowo inaczej to się nazywa. No bo kurcze... Za każdym razem jednak wykonam swoje zadanie i okazuje się, że je (czasami naprawdę naprawdę) dobrze zrobiłem, a potem.. historia się powtarza. Zatem stwierdzam, że to tylko moja głupia wymówka.
14 Cze 2013, Pią 14:55, PID: 354463
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Cze 2013, Pią 15:05 przez Ariadna.)
Łatwiej jest zaakceptować Odwlekanie, jeśli ma ono cudowną, łacińsko brzmiącą nazwę.
Sama jestem wielką odwlekaczką, objawy przejawiam podręcznikowe, mam kosmiczne problemy z powodu prokrastynacji, jednak kiedy poczuję presję czasu lub kopa w tyłek, potrafię wziąć się w garść. Na przykład dzisiaj - postarałam się powiedzieć "stop" niedocenianiu przez psychologię możliwości ludzkiej woli i wbrew swojemu "niechcemisie" wypełniłam 80% zadań, które od tygodnia czekały sobie na lepsze czasy. Zabałaganiony pokój zmienił się w oazę porządku, niewysłane wiadomości doczekały się w końcu wysłania, zaległe telefony zostały wykonane itp. itd. Tak, jestem perfekcjonistką. "Wszystko albo nic" to moja sztandarowa zasada. Jednakowoż nie odczuwam, jakoby moje odwlekanie miało związek z lękiem przed porażką. Nie czuję po prostu takiego lęku, gdy muszę pozmywać, zeskanować nuty dla koleżanki, napisać rozprawkę czy przejrzeć jakieś dokumenty. Za to prawie ZAWSZE nadrzędnym motywem mojego odwlekania jest niechęć do wykonywania wysiłku intelektualnego. CZYLI LENISTWO. Moja wola preferuje wykonanie 1000 łatwych czynności niż 1 trudnej.
14 Cze 2013, Pią 16:54, PID: 354474
Powiem tak: jeśli realizujesz punkt po punkcie tę listę z paru postów wyżej i nadal twierdzisz, że to tylko lenistwo, to przypominasz mi alkoholika, który twierdzi, że może przestać, ale jego silna wola lubi jak jest na*ebany. Ktoś kto spojrzy na tę listę i uświadomi sobie własne myśli i działania to musi siłą rzeczy dojść do wniosku, że ma coś z głową. Chociaż, gdy ktoś w punkcie 8 zawsze wyrabia się na czas to samooszukiwanie mu nie zaszkodzi. Nie zawalasz terminów, więc myśl co chcesz, oby tak dalej. Gdy jednak chcemy coś na to poradzić to, albo szukamy w internecie poradników: jak zwalczyć prokrastynację, albo idziemy do naszego ojca (lub innego faceta starszego o te parę dekad) w celu zaaplikowania jedynego lekarstwa na lenistwo. Jak być wiernym definicji to do samego końca.
14 Cze 2013, Pią 20:56, PID: 354481
nie twierdze, ze to pomaga w działaniu, ale mnie tam pomogla wiedza i usiwadomienie sobie, co to jest, zamiast wcześniejszego myslenia ze jesetm zwyczajnie jakis nieogarniety i poj...ny, albo właśnie leniwy... (choc to ostatnie nie do konca, cos tam podswiadomie od dłuższego czasu czulem, rozumialem, kombinowalem, ze stoi za tym lek, perfekcjonizm - na pewnym etapie juz nie dalo sie tego nie zauwazyc. niewiele to pomagalo z walka, choc przez pewien czas bylo juz bardzo dobrze... no ale, stare dzieje, i to se ne vrati, a cokoli řeknete v češtině zní zábavně <by google translate>)
14 Cze 2013, Pią 21:17, PID: 354493
Oczywiście, nie neguję zjawiska prokrastynacji jako takiego. Nie odbierajcie tego tak. Właściwie, każdą naszą wadę można odpowiednio sklasyfikować i ładnie nazwać. Ostatnio strasznie się zafascynowałam psychologią i zaczęłam brać sobie pod lupę zachowania niektórych charakterystycznych osób z mojego życia. Przeżywałam wtedy ciężki i smutny czas, bo uświadomiłam sobie, że od woli człowieka tak naprawdę nic nie zależy, bo albo nie chcemy czegoś, czego powinniśmy chcieć, albo chcemy, ale nie umiemy zrealizować. Jesteśmy tylko kłębkiem uwarunkowań, "mechanizmów", chemii i genów. Ale czy na pewno nie możemy mieć wpływu na samych siebie? Czemu ta wiedza ma zniechęcać do samodzielnego wzięcia się w garść (przynajmniej mnie)?
uno88 napisał(a):Nie zawalasz terminów, więc myśl co chcesz, oby tak dalej. Odnośnie niezawalania terminów, mam ciekawe spostrzeżenie - myślenie typu "co ty, głupia, tak wcześnie będziesz to robić, skoro jeszcze masz tak dużo czasu". Nauczyłam się tego w podstawówce... Wykładowca: "Za tydzień mnie nie ma, macie 2 tygodnie na napisanie pracy" Ja - dzień 1: "Super! Jak tylko wrócę do domu, od razu biorę się do roboty!" Popołudnie: "Nie chce mi się dzisiaj pisać. To bez sensu, mam przecież 2 tygodnie!" Dzień 3: "Jak super, że mam jeszcze tych 11 dni" Dzień 5: "Jak super, że mam jeszcze aż 9 dni" Dzień 7: "O, gdyby dziś był wykład, oddawałabym pracę. Ale na szczęście mam jeszcze 7 dni, zdążę ją wspaniale przygotować" Dzień 9: "Mam dziś ważniejsze sprawy, jutro napiszę" [dzień 9 powtarza się do dnia 12] Dzień 13, rano: "O, mam jeszcze cały dzień na napisanie pracy. Wieczorem sobie usiądę i na pewno zrobię to porządnie" Dzień 13, wieczór: "Super, zaraz siadam do pracy! Jeszcze tylko przygotuję się psychicznie: wyjdę na spacer, wrócę, zrobię sobie herbatę, aha i muszę jeszcze posprzątać, bo w bałaganie ciężko się skupić. A, i jeszcze mały telefon do ukochanego. Kurczę, nie czuję się gotowa. Spoko, dopiero 23. Posłucham sobie 2 piosenek. Albo 10. Dobra, idę spać. Wstanę o czwartej i napiszę. Dzień 14: kończy się tak, że piszę ową "wyczekiwaną" pracę w tramwaju Tak więc nie neguję prokrastynacji jako męczącego, "u+" oszusta w ludzkiej głowie. Jednak kiedy tylko jest przy mnie ktoś, kto pilnuje (np. w/w ukochany lub współpracownik w grupie), cały problem znika. Moja profesor z uczelni powiedziała, że to typowe zachowanie samotnicze.
14 Cze 2013, Pią 23:08, PID: 354507
Ukochany, profesor powiedziała... Zaraz zadam pytanie, które wyżej postawił blank...
14 Cze 2013, Pią 23:15, PID: 354511
Myślę, że nazwa ma niewielkie znaczenie, jeśli potrafimy z tym skutecznie walczyć...
Najgorsze jest dla mnie to poczucie zmęczenia. No właśnie, to też jest pytanie, na ile to jest jakieś odwlekanie prokrastynacyjno-leniowe, a na ile to może być coś na poziomie organizmu.
14 Cze 2013, Pią 23:19, PID: 354514
To ja jestem dziwna, ale nigdy sobie nie myślałam 'o jak super, aż 12 dni, jeszcze mam czas itd', od początku byłam strasznie zablokowana, że na pewno się nie uda, od pierwszego dnia, choćby było pół roku do jakiegoś deadline'u. Lub odwrotnie - że się uda, a później będę musiała jakoś potwierdzić tę swoją mądrość, a (tu znów to samo) drugi raz to już na pewno się nie uda.
Nie mam już problemu, bo nie mam gdzie się wykazać.
14 Cze 2013, Pią 23:32, PID: 354518
Zas napisał(a):Ukochany, profesor powiedziała... Zaraz zadam pytanie, które wyżej postawił blank... Tak, mam. 80. Może to nie jest Wasze 100-120, ale skutecznie utrudnia mi codzienne życie i dążenie do marzeń. A to, że mam osobę, z którą dzielę życie, to nie jest zasługa mojej towarzyskości, lecz Jego determinacji do przełamania moich lodów. Zresztą, ile On się namęczył,żeby mnie przełamać choćby do okazywania czułości... Zresztą, czy mając fobię, nie można mieć chłopaka/dziewczyny/narzeczonego? Na przykład śledzę bloga tej osoby: http://walczezfobia.blogspot.com/ - autor ma dziewczynę, z tego co pisze. I tak, jak pisałam w innym wątku, umiem otworzyć się na osoby, które są naprawdę życzliwe. Moja fobia dotyczy ludzi obcych, ludzi "wyżej postawionych", ludzi atrakcyjnych, ludzi nieżyczliwych, ludzi, którzy potencjalnie mogą mnie oceniać itp. itd. W sytuacjach towarzyskich wymiękam, jestem tak sztywna i zakłopotana, aż mnie kręgosłup boli. I na ulicy zazwyczaj uciekam przed ludźmi. Bardziej idę w stronę osobowości unikającej niż fobiczki. Proszę mi jednak nie sugerować, że pomyliłam forum Nie mam wszystkich problemów, które Wy macie, ale te, które mam, skutecznie mi przeszkadzają.
14 Cze 2013, Pią 23:33, PID: 354520
anikk napisał(a):To ja jestem dziwna, ale nigdy sobie nie myślałam 'o jak super, aż 12 dni, jeszcze mam czas itd', od początku byłam strasznie zablokowana, że na pewno się nie uda, od pierwszego dnia, choćby było pół roku do jakiegoś deadline'u. Lub odwrotnie - że się uda, a później będę musiała jakoś potwierdzić tę swoją mądrość, a (tu znów to samo) drugi raz to już na pewno się nie uda. No to ja też jestem dziwny. Najlepsze u mnie, jak zawsze zawracam sobie głowę na początku wakacji, że.... x miesięcy do ich końca, ale przecież i tak się skończą, bo przecież jutro minie jeden dzień, a pojutrze to już dwa. No bez sensu. A druga część Twojej wypowiedzi - jak miałem np. z hydrologii co tydzień pisać analizy, to sam fakt, że będzie nowa analiza, powodował, że nie chciało mi się robić bieżącej (mimo że ze wszystkich jak leci miałem 5.0, to nic się nie zmieniało).
15 Cze 2013, Sob 16:34, PID: 354571
Ariadna napisał(a):Czemu ta wiedza ma zniechęcać do samodzielnego wzięcia się w garść (przynajmniej mnie)? Nie rozumiem pytania. Wiedza do niczego nie zachęca, ani nie zniechęca. Jest czysta. Sama coś sobie robisz poprzez jakąś tam interpretację. Wiedza jest po prostu praktycznie użyteczna. Człowiek chce się wziąć w garść, ale by to zrobić musi odpowiedzieć sobie na pytanie: "jak to zrobić?".
16 Cze 2013, Nie 21:14, PID: 354750
No dobra, to tak:
dzisiaj mi minął trzeci dzień walki z.. bezproduktywnością. Do dzisiaj do zera, dzisiaj 2-1 (ciągle dla mnie). To "1" to żenada i potrzebuję (pomocy) wyjaśnienia, czemu tak się dzieje: nie jest to pierwszy raz, ale dopiero teraz (przez Was ) zwróciłem na to uwagę - gdy jestem w trakcie robienia czegoś lub bezpośrednio przed, do głowy przychodzą mi dziwne (złe) myśli, tzn. nie o tym, że się nie uda, o tym jakoś nie rozmyślam. Zamiast tego pojawiają mi się w głowie przykre zdarzenia z bliższej lub dalszej przeszłość i zajmuje mi to całą uwagę. Efekt jest taki, że mogę sobie przedumać tak godzin kilka, tylko dlatego że mi się to przypomniało. Nawet jak próbuję je odgonić to tracę kompletnie ochotę, motywację i zapał do tego, co miałem robić. Nigdy o nich nie myślę, bo to są takie wspomnienia najgorszego kalibru, że aż łezka się w oku pojawia z tego zapomnianego bólu. Czemu tak się dzieje i co ja mogę z tym zrobić? P.S. Pamiętam, jak kiedyś komuś powiedziałem, że już taki jestem, że wolę sobie posiedzieć w domku i pomyśleć.. "o życiu", zamiast coś konkretnego robić... mhm |
|
Podobne wątki… | |||||
Wątek: | |||||
Stan bezmyślności, "nicniechcenia", prokrastynacja - jak uniknąć? | |||||
Gubienie się we własnym hobby (właściwie prokrastynacja) |