Myślę, że to dobra terapia. Kiedy zapisujesz argumenty za i przeciw poznajesz tak jakby możliwość innego postrzegania sytuacji. Wydaje mi się, że kiedy zapisujemy coś na kartce to jesteśmy bardziej szczerzy ze sobą, no i to na pewno bardziej działa na naszą psychikę. Wiesz, jak będziesz systematyczny i szczery to może faktycznie dzięki temu uda Ci się zmienić myślenie i ograniczyć te lęki I tego Ci życzę
Pawel18 to co tu napisałeś jest bardzo zachęcające. Naprawdę ucieszyłam się to czytając. Jest to dla mnie po pierwsze dowód na to, że osoby z FS naprawdę chcą i co ważne z nią walczą!
Według mnie pomysł tej psycholog jest świetny! Może nawet sama to komuś zaproponuje.
Według mnie (tak myślę, takie wyciągam wnioski):
Po pierwsze taka terapia pomaga dostrzec jak błędne jest myślenie i postrzeganie rzeczywistości przez osobę zaburzoną
Po drugie osoba uczy się dostrzegać, że to co ją rani, przeraża często nie wynika tak naprawdę z sytuacji, otoczenia tylko rani nas właśnie to błędne postrzeganie rzeczywistości.
Po trzecie osoba zaczyna odróżniać sytuację, w której mamy do czynienia z realnym zagrożeniem - na co reakcją jest strach (w tym przypadku uzasadniony i zdrowy), od sytuacji, która w rzeczywistoći nie stanowi realnego zagrożenia - a pomimo to pojawia się lęk nieadekwatny, nieuzasadniony, lęk powstrzymujący nas przed życiem, tym co możemy osiągnąć - zaburzenie.
Po czwarte kiedy jest się zobowiązanym do tego aby zapisywać co się czuje, czego naprawdę się ktoś boi w danej sytuacji itp. Powoduje to, że dana osoba naprawdę poznaje siebie, konfrontuje się sama ze sobą oraz z otoczeniem. Osoba w końcu staje twarzą w twarz ze swoimi lękami, co może pomóc jej zlaleźć źródło leku, jak też spowodować, iż nasze lęki w rzeczywistości mogą okazać się mniejsze niż kiedy je wyolbrzymiamy. W ten sposób wydaje mi się, iż można znaleźć wiele odpowiedzi na pytania, które może są w nas już od jakiegoś czasu. W ten sposób można się też dowiedzieć, iż np. niektóre sprawy, które przypisywaliśmy czemuś tam tak naprawdę wypływają jeszcze z czegoś innego. Możemy też się np. dowiedzieć przed czym tak naprawdę uciekamy oraz dlaczego uparcie obstajemy przy jakiejś tam opcji, i czy oby na pewno to jest słuszne. Czyli taka trochę autoanaliza.
Po piąte zamiast tylko skupiać się nad tym co się czuje i myśli taki ktoś po pewnym czasie potrafi z dystnsem spojrzeć na otoczenie. Staje się zdolny aby nie patrzeć na świat według utartego schematu, tylko poznaje go takim jakim jest. Czyli osoba nie jest wycofana tylko na nowo zaczyna współistnieć ze społeczeństwem. Zaczyna otwierać się na innych, poznawać innych.
Po szóste w końcu taki ktoś potrafi odróżnić fałszywe, złe myślenie (jego własne wyobrażenia, lęki ), kłamstwa jakie pojawiają się w głowie o samym sobie (zła samoocena) oraz o otoczeniu (oni są źle do mnie nastawieni) od tych dobrych, słusznych myśli, pozwalających skupić mu się nad tym co jest - rzeczywistości od jego wyobrażeń.
Po siódme co życzę każdemu z czasem wyzdrowieć.
Wydaje mi się, że taka terapia jest dobra dla osób, które w jakimś tam stopniu już sobie choć trochę poradziły z FS, które już nie odczuwają lęków w sposób wzmożony. Tym bardziej, że osoba w najciężym stadium zaburzenia mogłaby nie być zdolna aby się z tymi lękami skonfrontować.
Pawel18 mam nadzieję, iż ta terapia Ci pomoże. Przyniesie oczekiwane przez Ciebie skutki - doprowadzi do celu. POWODZENIA!
Interesujące. Tylko wydaje mi się, że to dobre dla ludzi, którzy nie mają bardzo zaawansowanej fobii, albo już są bliscy całkowitego wyleczenia się.
Nie jest to też trudne, więc myślę że każdy może spróbować, ew. zastosować jako dodatek do innych terapi.
Ale to tylko moja bardzo subiektywna opinia laika
A co najważniejsze: Paweł18, gdy czyta się to co piszesz, to widać, że Ci zależy. To godne podziwu, oby tak dalej
Nie wiem czy też tak macie , ale ja dzięki notowaniu swoich myśli zauważyłem pewien schemat . Często , po tym co powiedziałem zaczynam sobie wmawiać jakie to głupie itd. tzn może to nie jest obrane w słowa ale czuję ogromny wstyd , jakbym powiedział coś żenującego i nie dość dobrego , wtedy zaczynam się rozglądać na ludzi i wnioskować po ich minach co o mnie myślą i jak pewnie wiecie nie wkręcam sobie nic pozytywnego . Jak sobie z tym radzę pytacie , a więc postanowiłem nie odczuwać wstydu tak po prostu obojętnie co powiem nie obwiniam się za to . U mnie to wiąże się z pewną dozą perfekcjonizmu , w którym to boję się przede wszystkim swojej oceny a nie innych jak to kiedyś mi się wydawało . I tak to wygląda , że negatywną ocenę na swój temat przypisuje potem w myślach innym ludziom . Takie nowe nastawienie pozwala mi na dużo więcej luzu . W przypadku jedzenia w miejscach publicznych bądź na zakupach w supermarkecie zadaję sobie pytanie " Co by mogło wydarzyć się najlepszego według mnie , czego bym chciał , żeby ten lęk minął " . Odpowiedź jest prosta : wszystko jest w porządku tak jak jest , bo czy można jakoś finezyjnie robić zakupy w supermarkecie , czy tego bym chciał?