04 Sty 2016, Pon 13:13, PID: 502956
SOSA napisał(a):ja nie mam ciepliwości do kobiet bo one zawsze czegos chcą i wiecznie nażekają
Wiem, rozumiem cię... Słyszałem jednak, że podobno mają też jakieś plusy
04 Sty 2016, Pon 13:13, PID: 502956
SOSA napisał(a):ja nie mam ciepliwości do kobiet bo one zawsze czegos chcą i wiecznie nażekają Wiem, rozumiem cię... Słyszałem jednak, że podobno mają też jakieś plusy
04 Sty 2016, Pon 13:32, PID: 502960
Swango napisał(a):Niedawno natknęłam się na gościa którego kiedyś znałam, zagadałam do niego, nawet fajnie się gadało, zaproponowałam nawet przejście na facebooka i potem się już nie odezwał. Łudziłam się jeszcze że może jakoś da się tą znajomość pociągnąć dalej, zagadałam więc w końcu do niego i powiedziałam wprost że długo się nie odzywał, więc postanowiłam się sama odezwać, to dostałam odpowiedź "że to dobrze, bo on mało się odzywa". Nie wiem co o tym myśleć. Daj spokój. Będziesz się produkować, wysilać, może nawet coś z tego będzie. Ale będziesz zadowolona ze związku, w którym to Ty będziesz ciągle musiała myśleć za dwoje i ciągnąć ten wóz, bo u niego zero inicjatywy? Chyba nie.
05 Sty 2016, Wto 13:25, PID: 503236
Sugar napisał(a):Nie, nie byłam bym, dlatego sobie odpuściłam Najwyraźniej nie był zainteresowany znajomością ze mną na żadnej płaszczyźnie.Swango napisał(a):Niedawno natknęłam się na gościa którego kiedyś znałam, zagadałam do niego, nawet fajnie się gadało, zaproponowałam nawet przejście na facebooka i potem się już nie odezwał. Łudziłam się jeszcze że może jakoś da się tą znajomość pociągnąć dalej, zagadałam więc w końcu do niego i powiedziałam wprost że długo się nie odzywał, więc postanowiłam się sama odezwać, to dostałam odpowiedź "że to dobrze, bo on mało się odzywa". Nie wiem co o tym myśleć.
05 Sty 2016, Wto 13:40, PID: 503240
CzaRnoksiężnik z Śląska napisał(a):Moja pierwsza i chyba ostatnia, miała na imię Agnieszka. Jedyna kobieta, z którą chodziłem i na trzeźwo byłem bardzoo blisko. Nie powiem, ze przez nią się rozpiłem ale w dużej mierze Ah te KobietyTo już chyba podpada pod alkoholizm.
05 Sty 2016, Wto 18:18, PID: 503322
Pewnie wlewała mu alkohol do gardła przez lejek.
06 Sty 2016, Śro 22:27, PID: 503964
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06 Sty 2016, Śro 23:02 przez grego.)
Witam, świeżak jestem ale chciałbym się podzielić swoimi doświadczeniami, bo do niedawna nie byłem świadomy swoich problemów, a mam już 33lata. Sorry, że taki długi ale musiałem się gdzies wygadać :-D
W szkole średniej było jeszcze ok, owszem byłem nieśmiały, unikałem pewnych sytuacji, szczególnie zabaw, imprez poprostu ich najzwyczajniej w świeicie nie lubiłem, nie lubiłem pić, palić tańczyć więc po co miałbym tam chodzić. Do kontaktów z dziewczynami okazji praktycznie nie było co mi bardzo odpowiadało bo atrakcyjny na pewno nie jestem (172cm, nieciekawe uszy, twarz ujdzie, lekka wada wymowy), w klasie było chyba z 5 dziewczyn, chłopaki też jakoś za dziewczynami nie latały raczej tylko sprośne dowcipy, fantazje, załatwianie filmów (bo netu praktycznie nikt nie miał wtedy), wręcz powiedział bym że mieć dziewczyne to był obciach i się z tego śmiali. Tak szczerze to w ogóle nie interesowały mnie jakieś bliższe relacje z dziewczynami, ale to też w obawie że mogło by dojść do sytuacji intymnej, a z tym był związany kolejny problem – stulejka jeśli wiecie co to. Swoją drogą ten problem odcisnął na mnie bardzo duże piętno, a w sumie rozwiązał się sam jak zacząłem współżyć… Więc najlepsza droga do nie upokarzanie się na co byłem wyjątkowo wrażliwy to unikanie sytuacji stresowych. Z czym, że tak powiem problemów nie było wielkich bo i na studiach (1 dziewczyna na roku) kolegów paru miałem też bez dziewczyn. No ale widać było, że po mieście dziewczyny łaziły głównie z rosłymi cwaniaczkami, i całe szczęście pomyślałem sobie. Jednak coraz mocniej miałem do siebie pretensje o ten wygląd, wymowę itd. był wstyd gdzieś wyjść więc skończ studia, znajdź jakąś prace gdzie nie ma dziewczyn i siedź w domu, unikaj upokorzenia, z wyjściem np. do sklepu też były problemy ale dawałem sobie radę choć niechątnie gdziekolwiek wychodziłem. I w sumie dobrze mi było ze sobą, samotność nawet nie doskwierała (nie było na nią czasu), sex wystarczał mi ten z monitora. Stuknęło 28 lat ale nie rozpaczałem, praca dobra, samochód dom i najważniejsze, ze w okolicy nie było "znienawidzonych" kobiet do których miałem największy uraz, choć nigdy żadna mnie osobiście nie upokorzyła ale był przed tym strach. Kiedyś przyszło mi jednak współpracować z pewną kobietą miała zniewalający głos, była błyskotliwa, bezpośrednia. Jak dzwoniła to aż mi się nogi uginały w brzuchu cisło, ale rozmowy szły dobrze, wyjątkowo dobrze, choć jak miałem do niej dzwonić to serducho biło, a potem się tylko wsłuchiwałem w jej głos.... Delikatnie zagadywałem, obdarowywałem prezentami firmowymi, poprosiłem o firmowe GG na, którym się już swobodniej pisało trochę wykorzystywałem swoją pozycję , okazało się, że jest 8 lat starsza ale i to mi nie przeszkadzało. Ja ją też zainteresowałem sobą, dała nr. na pryw. skypa i kazała się odezwać. Rozmawialiśmy całymi nocami jak byśmy się znali od lat, te same zainteresowanie, pasje, długo nie wytrzymałem i po winku zdradziłem, że się w niej od dawna podkochuje o dziwo nie zrobiła ze mnie wała. Wręcz przeciwnie po jakimś czasie i dokładniejszym zapoznaniu chciała się spotkać i nie tylko na kolacje (jak wspomniałem wyjątkowo otwarta, nie ukrywała, że lubi sex, a i widać było, że też zaczyna coś do mnie czuć) pozatym w charakterze dużo młodsza, trochę taka figlara, lubiła flirtować . Długo odmawiałem, kręciłem itd. Przypomnę, że miałem 28 lat, byłem prawiczkiem panicznie bojącym się sexu, kobiet, imprez, towarzystwa i swojego wyglądu, dodatkowo była piękną szczupłą, zadbaną kobietą z klasą, nie jedna młodsza mogła jej pozazdrościć figury co mnie też krępowało. Ale po jej namowach spotkaliśmy się i było super (choć do dzisiaj nie wiem jak zebrałem tyle odwagi w sobie aby do niej pojechać) Tu dodam, że ona też miała spoorą tremę choć dobrze ją ukrywała nie to co ja. Zdawała sobie sprawę, że ciało jednak już nie te, a tu bądź co bądź wysportowany szczupły sporo młodszy chłopak , więc i mi było lżej się przełamać na pierwszym razie (heh ten temat to nadawał by się na oddzielną historię ale nie będę nudził, powiem że plamy nie dałem ). Zresztą wielokrotnie się spotykaliśmy i nam taki związek na odległość odpowiadał, widać było, że jej zależy, często dzwoniła ja też, dodatkowo kontakt przez skype, co jakiś czas spotkania, niestety nie było mowy aby któreś z nas mogło się przeprowadzić, przynajmniej nie na tamten moment. Dużo jej pomagałem, wspierałem bo też miała swoje problemy widać, że zaczęła żyć tak samo jak ja zresztą. Niestety jak teraz czytam to forum to zdaję sobie sprawę, że nieśmiałość to nie jedyny nasz problem. I fakt cały czas miałem w głowie, że może jednak nie akceptuje mojego wyglądu i mnie itd. , czy aby na pewno mnie kocha, byłem nie ufny, dodatkowo nie chciałem być zbyt nachalny choć to się jej akurat podobało, no ale z drugiej strony oczekiwałem, że to ona będzie mnie zapraszać bo tak wypada, aby sobie nie pomyślała, że chcę przyjechać tylko na sex, choć nie raz jechałem jak jej się zachciało…., ale czasem przez 3 miesiące nikt nie wspominał o spotkaniu więc ciężko wyczuć, ja czekałem na jej zaproszenie, a ona może na moje. Niestety miała ten poważny minus w swoim charakterze szczególnie ważny dla takich jak my, a mianowicie nie potrafiła szczerze rozmawiać o problemach, co jej się nie podoba, co ją irytuje, wszystko jej pasowało choć widziałem, że nie zawsze tak jest to nie realne. Ja niestety jak wyczułem mniejsze zaangażowanie np. długa nie uprzedzona absencja na skype to u mnie pojawiał się strach, że mnie rzuca, reagowałem fochami nie odzywałem się, nie umawiałem się chcąc zwrócić na siebie uwagę, wywołać u niej poczucie winy, myśląc, ze to pomoże i się bardziej zaangażuje. A wystarczyła by jedna szczera rozmowa…W końcu ona też zaczęła reagować fochami na moje fochy, u mnie wzmacniało to uczucia i zawsze prędzej czy później z tęsknoty wydzwaniałem u niej widać chyba nie bo rzuciła mnie po 2 latach bez najmniejszego słowa wyjaśnienia od tak poprostu przestała odbierać telefony, nawet te służbowe. Oczywiście istniało ryzyko, że mogła mnie tez po prostu wykorzystać bo dużo jej pomagałem, pieniądze pożyczałem choć nie oczekiwałem zwrotu ale wydaje mi się jakiś uraz do mnie musiała mieć. Od trzech lat się dręczę jaki. Tłumaczyłem sobie, że to jej wina. Ale zaczynam byc przekonany, że jej zdenerwowanie wynikało z tych moich fochów, wywoływanie w niej poczucia winy zresztą mogę tylko gdybać bo nigdy nie usłyszałem wyjaśnień, całkowicie milczy od trzech lat choć długo wydzwaniałem, pisałem o wyjaśnienie, nic. Mogło się to inaczej skończyć gdybym choć raz przeczytał definicje FS, czy osobowości unikającej czym to się objawia i jak sobie z tym radzić bo w moim wypadku było to do ogarnięcia, ewentualnie szczera partnerka, która chociaż by mi uświadomiła, że jest jakiś problem. Niestety dopiero po 3 latach sam do tego dochodzę. Niestety fakt faktem, że to ona mnie rzuciła być może wykorzystała, a problem w tym, że ją kochałem co gorsza nadal kocham choć czułem już niesamowity gniew to doskwiera mi jej brak. Ogólnie to od 3 lat mam dużego doła cały czas o niej myślę teraz znowu zaczynam obwiniać siebie o jej stratę , doskwiera także brak bliskości, pokrewnej duszy, nie mówiąc już o sexie. Nawet gdyby udało się o niej zapomnieć to i tak już kobiecie nie zaufam żadnej gdyby nawet była taka okazja choć teraz już z innych powodów niż kiedyś.
06 Sty 2016, Śro 23:18, PID: 503976
No happy endu niestety nie było. Co prawda to były 2 najlepsze lata z mojego życia ale często żałuje, że ją jednak poznałem. Nie wiem czy nie było by lepiej żyć w nieświadomości niż teraz cierpieć , zależy od huśtawki nastrojów, które teraz bardzo często mam. A przedtem mi sie to nie zdarzało bo byłem pewny, że na dziewczyne nie ma szans.
07 Sty 2016, Czw 0:02, PID: 504006
Ona cię po prostu wykorzystywała.
07 Sty 2016, Czw 1:05, PID: 504072
mnie żadna nawet wykorzystać nie chce.
a tak lepszy rydz niż nic...
07 Sty 2016, Czw 2:21, PID: 504108
07 Sty 2016, Czw 2:42, PID: 504112
To jest okropnie smutne.
07 Sty 2016, Czw 3:27, PID: 504126
ale prawdziwe
07 Sty 2016, Czw 13:53, PID: 504200
Nie no ja sobie jednak wtedy zacząłem zdawać sprawę, że ona mogła mnie wykorzystywać i zapewne po części tak było ale każdy dostawał to co chciał. Jednak musiałem ją tym swoim wymuszaniem irytować skoro urwała tak drastycznie kontakt. A może i z nią też coś było nie tak bo wspominała, że się długo leczyła u psychologa jak ją mąż zostawił wieku 28 lat dla 18 latki. Może lubiała się mścić na facetach. Albo się kapnęła, że więcej korzyści nie uzyska i dała nogę od tak poprostu.
Myślałem czasem aby spróbować popisać na jakiś portalach z dziewczynami ale ni h...a nawet słowa nie jestem w stanie wydusić, a i uważam, że to poroniony pomysł albo się kogoś przypadkowo spodka, poobserwuje jej zachowanie to wtedy może coś... inaczej to bardzo sztywno wychodzi jak od samego początku wiadomo o co chodzi i każdy będzie udawać. Trochę hormony ostatnio zaczęły mi szaleć i nawet myślałem o jakieś panience za kasę ale strach o jakiś syf prędzej bromek potasu zacznę żreć może pomoże.
07 Sty 2016, Czw 16:21, PID: 504226
grego napisał(a):a z tym był związany kolejny problem – stulejka jeśli wiecie co to. Swoją drogą ten problem odcisnął na mnie bardzo duże piętno, a w sumie rozwiązał się sam jak zacząłem współżyć… Możesz rozwinąć? Dobrze rozumiem, że obawiałeś się ciągle tej stulejki, a w ostateczności okazało się, że nie miała ona żadnego wpływu? Cytat: Oczywiście istniało ryzyko, że mogła mnie tez po prostu wykorzystać bo dużo jej pomagałem, pieniądze pożyczałem choć nie oczekiwałem zwrotu Popieram zdanie Cory, że cię wykorzystała. Zapewniałeś jej towarzystwo zarówno seksualne jak i rozrywkowe, dodatkowo wspierałeś finansowo i rozwiązywałeś jej problemy. A że w którymś momencie zacząłeś się robić niewygodny albo zakręcił się obok niej jakiś lepszy facet to urwała kontakt. Cytat:to zdaję sobie sprawę, że nieśmiałość to nie jedyny nasz problem Nieśmiałość/fobia to wierzchołek góry lodowej. Cytat: inaczej to bardzo sztywno wychodzi jak od samego początku wiadomo o co chodzi i każdy będzie udawać. Nie wiem akurat o co tobie chodzi, ale jeśli o seks to wydaje mi się, że właśnie najmniej udawania będzie jeśli od razu cel spotkania jest jasny niż gdyby bawić się w jakieś podchody. Zwłaszcza w tym wieku. Cytat: nawet myślałem o jakieś panience za kasę ale strach o jakiś syf Nie większy strach niż w przypadku jakiejś pierwszej lepszej laski z klubu. Prostytutki przynajmniej wiedzą o zabezpieczeniach i badaniach.
07 Sty 2016, Czw 20:32, PID: 504318
Luctucor napisał(a):Możesz rozwinąć? Dobrze rozumiem, że obawiałeś się ciągle tej stulejki, a w ostateczności okazało się, że nie miała ona żadnego wpływu? Tak, ten problem miałem od młodości i przez to z pewnością unikałem jakichkolwiek bliższych kontaktów z dziewczynami. No dla faceta to jakby nie patrzec upokorzenie jak h... No ale ta kobieta w ogóle była taka... wyrozumiała we wszystkim, z niczego nie robiła problemów większe niż są, wręcz przeciwnie. Nie to co ja, czy większość tutaj. W rozmowach dawałem jej znać, że mam pewien krępujący problem i że nie dam sobie ściągnąć spodenek, które oczywiści i tak zdarła ze mnie. Wyśmiała mnie, że robiłem z tego taki wielki problem. Ze współżyciem o dziwo tez nie było problemów, a co ciekawsze sytuacja się nawet nieco poprawiła. Więc w domu patyk w zęby jakieś znieczulenie i... po miesiącu praktycznie problemu już nie było no poza nadwrażliwością, która po jakimś czasie też przeszła. A byłem kiedyś u lekarza to stwierdził, że tylko operacja pomoże... Co do reszty wypowiedzi to zapewne masz rację. Choć i tak nie mogę się od niej uwolnić bo jednak była taka wyrozumiała i tyle mi dała. Wiem, że może to dziwne ale taki układ na odległość nawet mi pasował i nie chodziło tylko o sex. Ogólnie ty myślę o jakiś bliższych relacjach, ale ostatnio mi strasznie odbija aby cokolwiek przelecieć i nic ni pomaga. Co gorsza przed oczami mam tylko ją...
12 Sty 2016, Wto 22:01, PID: 506104
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12 Sty 2016, Wto 22:06 przez Tearedapart.)
Czy ktoś z was próbował kastracji? Może wtedy zniknie ochota na laski i przestaniemy się tak tym udręczać jakby to był jedyny problem w naszym życiu?
12 Sty 2016, Wto 22:32, PID: 506134
Bądź pierwszy i podziel się wrażeniami.
12 Sty 2016, Wto 22:34, PID: 506136
Ten jakże ciekawy i rozwiązujący wiele problemów temat poruszamy w tym wątku http://phobiasocialis.pl/forapl_redirect...tml?506018
miłej lektury :-D
13 Sty 2016, Śro 0:13, PID: 506206
cholera, przepraszam, nie chcę, żeby to tak zabrzmiało, żaden ze mnie gieroj, ale kurzę, nie wiem jak trzeba kombinować, żeby nie zrobić zabiegu na stulejkę jak cywilizowany człowiek tylko (zresztą historia naciągana jak obcisłe bokserki na dupę) grać jakiegoś Rambo...
13 Sty 2016, Śro 0:35, PID: 506240
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Sty 2016, Śro 9:01 przez grego.)
wiesz dla normalnego gościa bez kompleksów pewnie żadna, ale akurat nie dla mnie. Dla mnie w życiu nie ma nic gorszego niż upokorzenie, wstyd, a z tym wiązał się zabieg i rehabilitacja, a u mnie w domu niestety temat sexu był tabu, wręcz powiedział bym, że uczono mnie, że to coś złego... I nic kolego nie zmyślam, hardkor był straszny ale poradziłem sobie sam. Ciekaw jestem czy gdybym tego problemu nie miał,lub został by on rozwiązany w wieku nastu lat czy to by cokolwiek zmieniło...
Tak w ogóle to rodzie też się z pewnością przyłożyli do stanu mojej psychiki ale to chyba większość z nas może to powiedzieć...
13 Sty 2016, Śro 10:51, PID: 506330
Kolega raczej nie zmyśla, też sobie sam wyleczyłem. Do rodzinnego nie pójdę, a z fiutkiem bym poszedł? Wszystko jeszcze zależy jaka to stulejką, zdarza się, że bez chirurga ani rusz.
13 Sty 2016, Śro 11:44, PID: 506354
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Sty 2016, Śro 12:05 przez grego.)
dokładnie i najczęściej kończy się to wtedy obrzezaniem dla nieświadomych... Kure... żałuje, że tak późno się za to wziąłem bo też się naczytałem, że tylko skalpel i na żydka . Może to dziwnie zabrzmi ale wolałem nie mieć wizji (i tak bardzo wątliwej) sexu niż się upokorzyć.
13 Sty 2016, Śro 12:00, PID: 506366
Z tego co mi wiadomo obrzezanie tylko w skrajnych przypadkach. Przeważnie nie jest tak źle. Zresztą weź daj spokój, szwy na fiucie? Na palcach miałem i nie było fajnie.
|
|