12 Gru 2012, Śro 13:25, PID: 329981
Wiecie, a ja w poprzednim poście zapomniałam o tym powiedzieć.
Jak gdzieś na forum pisałam, chyba nie da się u mnie tego wszystkiego nazwać fobią, mam może najwyżej lekką jej postać i bardziej "napadową". W dobre dni jestem ponoć całkiem do życia wśród ludzi Ale w złe wszystko dookoła jest najczarniejsze z czarnych...
Nie do końca jest też kwestią CO się mówi, ale JAK się mówi. Jak pisałam, potrafię ględzić bez sensu i o głupotach, nawet o kanapce z pasztetem. Chodzi o to, że zazwyczaj mówię to z pełnym przekonaniem i zaangażowaniem... Ludzie zwykle dają się wciągać w takie szmaciane gadki Więc Tośka, wbrew pozorom są ludzie uwielbiający koty i gotowanie, tylko o tym pewnie nie wiesz.
Fakt faktem, że nie uważam tego za pełnowartościową rozmowę, ale takie jest życie. Staram się jak mogę nie myśleć o tym paradoksie i próbować jakoś egzystować Mimo wszystko czuję się po czymś takim lepiej, niż stojąc z boku i się nie odzywając.
Jak gdzieś na forum pisałam, chyba nie da się u mnie tego wszystkiego nazwać fobią, mam może najwyżej lekką jej postać i bardziej "napadową". W dobre dni jestem ponoć całkiem do życia wśród ludzi Ale w złe wszystko dookoła jest najczarniejsze z czarnych...
Nie do końca jest też kwestią CO się mówi, ale JAK się mówi. Jak pisałam, potrafię ględzić bez sensu i o głupotach, nawet o kanapce z pasztetem. Chodzi o to, że zazwyczaj mówię to z pełnym przekonaniem i zaangażowaniem... Ludzie zwykle dają się wciągać w takie szmaciane gadki Więc Tośka, wbrew pozorom są ludzie uwielbiający koty i gotowanie, tylko o tym pewnie nie wiesz.
Fakt faktem, że nie uważam tego za pełnowartościową rozmowę, ale takie jest życie. Staram się jak mogę nie myśleć o tym paradoksie i próbować jakoś egzystować Mimo wszystko czuję się po czymś takim lepiej, niż stojąc z boku i się nie odzywając.