22 Kwi 2008, Wto 7:56, PID: 20657
Od pewnego czasu tak sobię myślę i myślę i doszłam do wniosku, że... Że my tu tak narzekamy na tych ludzi, na świat, na nas samych. Ja postanowiłam, stawić czoła problemom z jakimi się borykamy na co dzień z FS, inni bardziej inni mniej, ale musimy działać, nie możemy przegrać z chorobą, bo w końcu staniemy się zgorzkniaymi, przegranymi, samotnymi ludzmi. Myślę, że jak się postaramy, to osiągniemy sukces, zdobędziemy zawód o jakim marzymy, oczywiście to dla nas nie będzie proste, trzeba w to włożyć wysiłku. Zadajmy sobię jedno pytanie : Czy chcemy do końca życia siedzieć zamknięci w pokoju, przed komputerem, samotni, bez pracy, albo z pracą, która nas nie satysfakcjonuje? Czy chcemy żyć na utrzymaniu rodziców?, czy może wezmiemy się w garść i stawimy czoła światu i ludziom?! . Myślę, że raczej wolelibyśmy pokończyć dobre studia, otworzyć się choć minimalnie na ludzi, wiem, ja też nie chcę, ale to dla naszego dobra, nie musimy od razu stać się duszą towarzystwa, bo to nie o to chodzi. Chodzi o takie podstawowe relacje, trzeba się ich nauczyć od poczatku i nie zaczynać z myśla " Po co mi to? i tak się zbłaznie, jestem beznadziejny/a", bo jak tak będziemy myśleć, to przegraną mamy zagwarantowaną. Pomyślmy : Jestem wyjątkowy/a, dam radę, chce osiagnąć sukces i dzięki temu żyć dostatnie!". Bo tak sobię pomyślałam, dlaczego mam siedziec w domu, kiedy inni się spotykają, rozmawiają, spacerują?Dlaczego mam sie czuć gorsza? dlaczego mam mieć trudnośći z nawiazywaniem znajomośći, zmianą szkoły itp.? Ja nie mam zamiaru poddać się gł**ej chorobie, to ja jestem górą Chce studiować, chce znaleść super pracę, chce żyć. Nie chce się bać wejść do sklepu, bo zaraz walnę buraka... Nie chce rozmawiać z kumpelą z myślą, ze zaraz skończy się temat, albo, że jestem mało interesujaca. Ehhh, ja już próbuję się na siłe, z przymusu godzić na spotkania, bardzo tego nie lubię, nie lubię wychodzić z domu, ale wiecie, co? robię to dla własnego dobra, żebym w psychiatryku nie skończyła... Jak ktoś się pyta : Idziesz ze mną tu, czy tu ?" To ja odpowiadam OK. Trudn sprawa, bo nie cierpię wychodzić z domu, bo uważam to za stratę czasu , ale co mi szkodzi wyjść raz na tydzień? co mnie nie zabiję to mnie wzmocni . Ale się rozpisałam, ciekawe, czy ktos to przeczyta hehe .
Pozdrawiam
Pozdrawiam