14 Cze 2012, Czw 15:36, PID: 304545
Ja czesto jako dziecko fantazjowałam, ze zostałam podmieniona w szpitalu.
Nie mogłam zrozumiec dlaczego ludzie decyduja sie zyc razem gdy tak bardzo sie nienawidza.
Moj ojciec była alkoholikiem, bardziej kochał butelke niz swoja rodzine i okazała sie to miłosc w skutkach smiertelna. Ojciec mnie nie bił, ale honory w tym wzgledzie pełniła matka, znajdując ujscie dla swoich zyciowych niepowodzen w katowaniu psychicznym i fizycznym swoich dzieci. Mojej siostrze tez czasami sie obrywało, ale w zwiazku z tym, ze jej linią obrony było lizusostwo wiec moja matka znajdywała mniej powodow by ja karac.
Pamietam momenty kiedy moja matka biła mnie pasem a ja płakałam i krzyczałam "Mamusiu nie bij, prosze!" Naiwnie łudziłam sie, ze słowo "mamusia" bedzie magicznym zakleciem. Nigdy to jednak nie skutkowało, bo moja matka gdy mnie biła była jak w transie, biła az sie zmeczyła i wtedy nastepowała druga faza kary, niszczenie psychiczne.
Nienawidziłam swojej matki, i mysle, ze chęć zemsty pozwoliła mi przetrwac. Był czas gdy starałam sie ja zrozumiec, wybaczyc?
Nienawidze obojga rodziców, uwazam ze mam do tego prawo i ze jest to całkiem naturalne. Nie moge pojac jak mogli niszczyc zycie, któremu sami dali poczatek.
Wiem, ze jest wiele osób, dla których lekarstwem wydaje sie przebaczenie swoim oprawcom, dla mnie to takie bagatelizowanie tego co miało miejsce.
Obwiniam rodziców za swoje problemy, wiem co sie wydarzyło i nie moge tego cofnąć, ze skutkami borykam sie cały czas, ale staram sie zdrowiec, zrozumiec, ze to nie była moja wina.
Nie mogłam zrozumiec dlaczego ludzie decyduja sie zyc razem gdy tak bardzo sie nienawidza.
Moj ojciec była alkoholikiem, bardziej kochał butelke niz swoja rodzine i okazała sie to miłosc w skutkach smiertelna. Ojciec mnie nie bił, ale honory w tym wzgledzie pełniła matka, znajdując ujscie dla swoich zyciowych niepowodzen w katowaniu psychicznym i fizycznym swoich dzieci. Mojej siostrze tez czasami sie obrywało, ale w zwiazku z tym, ze jej linią obrony było lizusostwo wiec moja matka znajdywała mniej powodow by ja karac.
Pamietam momenty kiedy moja matka biła mnie pasem a ja płakałam i krzyczałam "Mamusiu nie bij, prosze!" Naiwnie łudziłam sie, ze słowo "mamusia" bedzie magicznym zakleciem. Nigdy to jednak nie skutkowało, bo moja matka gdy mnie biła była jak w transie, biła az sie zmeczyła i wtedy nastepowała druga faza kary, niszczenie psychiczne.
Nienawidziłam swojej matki, i mysle, ze chęć zemsty pozwoliła mi przetrwac. Był czas gdy starałam sie ja zrozumiec, wybaczyc?
Nienawidze obojga rodziców, uwazam ze mam do tego prawo i ze jest to całkiem naturalne. Nie moge pojac jak mogli niszczyc zycie, któremu sami dali poczatek.
Wiem, ze jest wiele osób, dla których lekarstwem wydaje sie przebaczenie swoim oprawcom, dla mnie to takie bagatelizowanie tego co miało miejsce.
Obwiniam rodziców za swoje problemy, wiem co sie wydarzyło i nie moge tego cofnąć, ze skutkami borykam sie cały czas, ale staram sie zdrowiec, zrozumiec, ze to nie była moja wina.