24 Lut 2011, Czw 13:15, PID: 241203
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Lut 2011, Czw 13:15 przez frezja.)
Parę lat temu przyszedł moment kiedy trzeba było pójść do pracy. W praktycznie każdej pracy moja sytuacja kończyła się tak samo - na początku było jako tako, bo jak się poznaję nowe soby to jeszcze wiadomo o czym gadać, a potem pojawiała się pustka. Po pustce wielki stres i na końcu nie wiedziałam już co mówić, a moi współpracownicy brali mi to za złe, że może uważam się za lepszą od nich dlatego nie rozmawiam. Kończyło sie że byli do mnie negatywnie nastawieni.
Dodaj do tego fakt, że zawsze znaleźli się tacy co zechcieli zaleźć za skórę widząc, że pewne sytuacje są dla mnie trudne. Wtedy też włączał mi się agresor i to ponownie odpychało ode mnie ludzi, a ja po prostu nie wiedziałam jak sobie poradzić, jak zareagować.
Na ostatnią pracę którą miałam czekałam grube parę miesięcy, praca była lipna, warunki i płaca beznadziejne. Na koniec zrezygnowałam bo było to już nad moje siły. Stres z pracownikami, trudne warunki, okropne samopoczucie. I co teraz zrobić? Na lepszą pracę chyba nie mam co liczyć, może i mam doświadczenie ale u nas bez papierka to mało co można.
Obawiam się że sytuacje te ze współpracownikami będą się powtarzać wiem że najlepiej byłoby pójść na terapię i przepracować to wszystko, żeby móc chociaż tak pracować normalnie, ale na to też trzeba pieniędzy, rachunki trzeba zapłacić. Jestem między młotem a kowadłem... nawet pracując nie uda mi się uzbierać takiej kwoty żeby móc pozwolić sobie na jakąś terapię. Koniec końców zdana jestem na innych średnio przychylnych mi ludzi.
Czy któreś z was było w takiej sytuacji i może coś doradzić, bo ja już nie wiem. Starałam się też rozchulać coś swojego, ale za każdym razem kiedy już już prawie dopinałam swego, to psychika ściągała mnie w dół, albo trudności, albo problemy w kontakcie. Teraz już nie mam sił by robić coś we własnym zakresie...
Nie chodzi też o to że nic nie robię, bo wcześniej dość aktywnie działałam. Ale teraz coraz mniej sił i zaparcia, bo mało co z tamtych działań wyszło, problemy się pogłębiły, a pieniądze ciągle potrzebne.
I jakie tu jest rozwiążanie?
Dodaj do tego fakt, że zawsze znaleźli się tacy co zechcieli zaleźć za skórę widząc, że pewne sytuacje są dla mnie trudne. Wtedy też włączał mi się agresor i to ponownie odpychało ode mnie ludzi, a ja po prostu nie wiedziałam jak sobie poradzić, jak zareagować.
Na ostatnią pracę którą miałam czekałam grube parę miesięcy, praca była lipna, warunki i płaca beznadziejne. Na koniec zrezygnowałam bo było to już nad moje siły. Stres z pracownikami, trudne warunki, okropne samopoczucie. I co teraz zrobić? Na lepszą pracę chyba nie mam co liczyć, może i mam doświadczenie ale u nas bez papierka to mało co można.
Obawiam się że sytuacje te ze współpracownikami będą się powtarzać wiem że najlepiej byłoby pójść na terapię i przepracować to wszystko, żeby móc chociaż tak pracować normalnie, ale na to też trzeba pieniędzy, rachunki trzeba zapłacić. Jestem między młotem a kowadłem... nawet pracując nie uda mi się uzbierać takiej kwoty żeby móc pozwolić sobie na jakąś terapię. Koniec końców zdana jestem na innych średnio przychylnych mi ludzi.
Czy któreś z was było w takiej sytuacji i może coś doradzić, bo ja już nie wiem. Starałam się też rozchulać coś swojego, ale za każdym razem kiedy już już prawie dopinałam swego, to psychika ściągała mnie w dół, albo trudności, albo problemy w kontakcie. Teraz już nie mam sił by robić coś we własnym zakresie...
Nie chodzi też o to że nic nie robię, bo wcześniej dość aktywnie działałam. Ale teraz coraz mniej sił i zaparcia, bo mało co z tamtych działań wyszło, problemy się pogłębiły, a pieniądze ciągle potrzebne.
I jakie tu jest rozwiążanie?