18 Kwi 2011, Pon 18:13, PID: 249616
Jeszcze raz .... bierzesz xanax 2x dziennie od roku a dawki jakie ? Zwiększasz czy cały czas takie same ?
18 Kwi 2011, Pon 18:13, PID: 249616
Jeszcze raz .... bierzesz xanax 2x dziennie od roku a dawki jakie ? Zwiększasz czy cały czas takie same ?
19 Kwi 2011, Wto 9:57, PID: 249709
Ja nie mogę zwiększać dawek bo zbyt wiele mam niepożądanych skutków i dlatego psychiatra mi nie przepisywał i jak chodzę teraz do lekarza rodzinnego to dbam by była niska to on mi przepisuje , nie chce mi się jechać do miasta , stać w tych kolejka skoro mogę zostać lek od lekarza rodzinnego który jest na miejscu.A z lekarzami jest akurat tak że łatwo ich przekonać. Ja jestem już wystarczająco źle nastawiona do cudownych uzdrowień , przyzwyczaiłam się do niego to go biorę.
19 Kwi 2011, Wto 11:18, PID: 249718
Dawki niby małe, po takim czasie tolerancja powinna być na tyle wysoka że ledwo czujesz działanie, ale tak czy srak to droga w ciemną dupę. Benzo na dłuższą metę "leczy" tak samo jak codzienne chlanie. Może być niewesoło .
19 Kwi 2011, Wto 14:57, PID: 249738
Zarówno alkohol jak i benzodiazepiny działają przeciwlękowo doraźnie i lękotwórczo przy dłuższym stosowaniu. Działanie lękotwórcze wynika z przewrażliwienia receptorów GABAergicznych poprzez zbyt częste i zbyt intensywne ich pobudzanie(agonizm). Po prostu pobudzanie receptorów prowadzi do ich "downregulacji". Po wielu latach stosowania benzodiazepin trudno jest przywrócić stan z przed okresu ich brania. Lękotwórcze działanie alkoholu w dłuższej perspektywie jest jednak bardziej skomplikowane i wynika z oddziaływania alkoholu również na inne receptory/neuroprzekaźniki i nie jest do końca znane.
19 Kwi 2011, Wto 17:07, PID: 249763
Więc czas przestać pić.
19 Kwi 2011, Wto 17:09, PID: 249764
Więc czas przestać pić, poza temat ale jestem abstynentką.
19 Kwi 2011, Wto 21:32, PID: 249805
plamka123 napisał(a):...poza temat ale jestem abstynentką.Zależy od czego.
20 Kwi 2011, Śro 21:13, PID: 250043
od wszystkiego poza narzekaniem
21 Kwi 2011, Czw 15:08, PID: 250203
Hej Plamko. Po takim czasie stosowania może być taka sytuacja, jak ktoś wcześniej już pisał, że receptory się "uodporniły" na lek, a ulga jaką czujesz po łyknięciu tabletki, to tylko chwilowe obniżenie poziomu lęku, wcześniej podwyższonego przez regularne łykanie Xanaxu. Bardzo możliwe, że jeśli przestaniesz regularnie zażywać, po jakimś czasie wrócisz do stanu takiego, jak teraz na Xanaxie, wiec może warto spróbować?
Jeśli udałoby Ci się przejść ze schematu codziennego łykania na tzw. doraźne, czyli kiedy sytuacja jest bardzo stresowa, albo kiedy z jakichś innych powodów masz objawy, to same plusy: - Lek działa silniej - Jest mniejsza szansa, że się uzależnisz - Masz jaśniejszy umysł - lepszą pamięć i kojarzenie, barwniejsze emocje i wszystkie te rzeczy, które Xanax upośledza
21 Kwi 2011, Czw 15:24, PID: 250212
Ale ja łykam doraźnie jak zapomnę że mam ja łyknąć i zazwyczaj zdarza się to wtedy gdy mam w miarę dobry humor a jak mam w miarę dobry humor to jestem znając życie w tym czasie zajęta, zapominam o tym.
21 Kwi 2011, Czw 15:33, PID: 250213
Spoko. Mogę Ci jeszcze doradzić zmianę na Afobam - ta sama substancja, co w Xanaxie, a tańszy. Pozdrowionka.
03 Maj 2011, Wto 23:01, PID: 252315
A mój neurolog przepisując mi 60 tabletek pyta się jaka dawka i ile biorę a ja dawka najmniejsza ale dwie dziennie a on zrobił dziwną minę ciekawe co oznaczała .... po czym dodał aż tak źle z tymi nerwami a ja TAKKKKKKKKK
11 Maj 2011, Śro 0:23, PID: 253614
po 3 latach brania tabletek wiem że tabletki tylko maskują, pozwalają normalnie funkcjonować, uciszając lęki....ale coś się odwlecze to nie uciecze. Jeżeli już ktoś bierze tabletki to niech też podejmie psychoterapię. Bo pewnego pięknego dnia stwierdzi że chce żyć pełnią życia bez tabletek i się przejedzie. Wszystko ma swoje zalety i wady... Tabletki też mogą powodować obojętność . Mają za zadanie stabilizować emocje. Później jest naprawdę ciężko bez..........
07 Sie 2011, Nie 11:51, PID: 265687
jestem zwolenniczką leków, nie mam zamiaru nikogo do nich przekonywać opisze po prostu swój przypadek. zacznę od tego, że zazdroszcze ludziom, którzy mówia ,że tabletki są niepotrzebne, wystarczy psycholog czy dobre słowo.
długo zwlekałam z pujsciem do lekarza, generalnie nie miałam nikogo kto by mnie tam skierował( dopiero lekarz pogotowia którego wezwałam po raz enty zwrócil mi na to uwagę - po tym jak w czasie silnego lęku wezwałam karetkę) oczywiście nadal zwlekałam, nikomu nie mówiłam co mi jest, nie chciałam słyszeć "weź sie w garść, połóż sie, odpocznij, pomódl sie" ostatecznie trafiłam do psychiatryka po źle przepisanych lekach- prozacu( przyjmowałam go i paradoks- pchnął mnie z myśli samobójczych po czyny). psychiatryk- ledwie weszłam zaraz wyszłam, po 3 godz rozmowy przekonałam ,że jest ze mną ok. trafiłam do psychiatry która mnie leczy do dzisiaj, welafaksyna, teraz znowu fluoksetyna i inne "dopalacze". Chcem po prostu nakreślić obraz samotnej choć nie samej osoby- siebie, która nie ma nikogo i musi sobie jakos radzić. tabletki to moi jedyni przyjaciele heh. Choć wiem,że cześć osób chciałoby mi pomóc, ale ja jestem oporna- może dlatego,że nie zwierzam sie, tłumie wszystko w sobie. generalnie pogodziłam sie z tym, że leki moze bede musiała przyjmować do konca życia, pogodziłam sie z myślą, że pewnie sie uodpornie lub uzależnie, wiem,że nikt mi nie pomoże jeśli ja sama nie wyciągne pierwsza ręki. nie pogodziłam sie ze sprawami które należałoby wyjaśnić, przeredagować,aaaale nie mam na to siły, pewnie nigdy jej nie znajde, skoro nawet terapeuci załamywali ręce. doszło do tego,że na prochy mówie hehe: moje maleństwa, neurolek choć do panci, skarby.
08 Sie 2011, Pon 12:50, PID: 265860
@chimera
Za wcześnie na wyciąganie takich wniosków, zwłaszcza przy benzodiazepinach. Za 5-10 lat może się okazać, że nie jesteś w stanie pracować, a nawet wyjść z domu bez tabletki, które będziesz darzyć taką samą sympatią jak sznur od żelazka. Jedyne wyjście z g. A tak być nie powinno nigdy!
08 Sie 2011, Pon 13:39, PID: 265886
Icy, wiem ,ze masz racje i wiem jak to wszystko może sie skończyć- własciwie to wyobrażam sobie. sznur od żelazka- ten omam przesladuje mnie do dzisiaj. chodziłam na terapie, nawet byli ludzie którzy próbowali mi pomóc. na razie pozostają mi tylko leki, więc dlaczego mam ich niedoceniać skoro tylko one mi pomagaja? tłumią uczucia? powodują że jeszcze jakoś żyje?
08 Sie 2011, Pon 15:00, PID: 265918
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08 Sie 2011, Pon 15:12 przez haraczu.)
Nie wypowiadam się kategorycznie. Te tabletki mogą uratować życie, jak też mogą zabić. Widziałem to wszystko i przeżywałem, dlatego drżę, kiedy czytam o benzo. Chciałbym wzmocnić czujność, nie śmiem nikomu tutaj autorytatywnie doradzać.
08 Sie 2011, Pon 15:21, PID: 265921
wiem :-)
swoją drogą uparty jesteś ,aaale nad moim przypadkiem to już tylko ręce załamać. jestem obojętna na wszystko, żyje obok. wiem, że jest źle, że tak być nie powinno, tylko są rzeczy na które nie mam wpływu i których zmienić nie mogę. musiałbym sie przełamać, pogadać, nie wiem? może byc i tak,że kiedyś powiem- k.. po co ja brałam to swiństwo. to jest bardzo trudny wybór
08 Sie 2011, Pon 17:00, PID: 265947
jestem po wizycie u psychiatry, zalamana
08 Sie 2011, Pon 17:34, PID: 265954
&chimera' napisał(a):jestem po wizycie u psychiatry, zalamana Łaj?
08 Sie 2011, Pon 17:44, PID: 265957
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08 Sie 2011, Pon 17:53 przez &chimera.)
hmmm
dowiedziałam sie, że jednak nie jestem beznadziejnym przypadkiem, aaale po raz drugi jest mowa o klinice. heh bo widzisz , jak jest sie samemu, to zostaja albo leki albo klinika. edit- Pietrek przepraszam, troche za ostro
08 Sie 2011, Pon 19:03, PID: 265971
Spoko ja też jestem sam i też póki co wybrałem leki. Do kliniki się jak narazie nie wybieram
|