08 Sie 2011, Pon 19:08, PID: 265973
nie moge liczyć tylko na leki, to wiem
klinika - muszę sie dobrze zastanowić, ale chyba nie mam wyboru. zreszta i tak prędzej czy później tam trafie. na razie walcze
08 Sie 2011, Pon 19:08, PID: 265973
nie moge liczyć tylko na leki, to wiem klinika - muszę sie dobrze zastanowić, ale chyba nie mam wyboru. zreszta i tak prędzej czy później tam trafie. na razie walcze
27 Paź 2011, Czw 13:15, PID: 277645
Odświeżę temat. W moim przypadku zwątpiłem w sens stosowania leków. Wypróbowałem sześć ,a przyniosły sporo złego i nic dobrego. Więc odpuściłem, nie będę eksperymentował z kolejnymi bo znowu rozwalę się wtedy ,gdy jest znośnie. Uważam ,że sens stosowania jest wtedy ,gdy jest poprawa. Nie będę brał antydepresantów tylko dlatego ,że przy fobii zwykle przepisuje się antydepresanty i jeszcze każe się brać mimo braków poprawy. Co prawda to chyba wszystkie leki jakie brałem działały tylko na serotoninę, poza mobemidem, który jeszcze na noradrenalinę. Korci mnie ,wziąć coś na dopaminę, oczywiście od lekarza ,ale nie wiem. Beznadziejne jest to ,że od razu każą brać na serotoninę zaraz po tym jak spojrzą na twarz i posłuchają objawów. Wg. mnie to podejście nieprofesjonalne i rutynowe.
27 Paź 2011, Czw 16:58, PID: 277658
mnie leki pomogly wiec jestem za
10 Gru 2011, Sob 23:47, PID: 282733
Z tego co wiem leki pomagają tylko w 30% - resztę (pozostałe 70%) trzeba wypracować samemu chodząc do psychologa, a następnie próbując się przełamać...
11 Gru 2011, Nie 2:55, PID: 282794
Tak z ciekawości: jakoś samemu wyliczyłeś te procenty, czy zrobił to za ciebie jakiś ekspert?
11 Gru 2011, Nie 3:01, PID: 282799
Jakiś ekspert zrobił to za mnie Żebym nie musiał liczyć
11 Gru 2011, Nie 3:14, PID: 282820
Dlatego też bez chęci leki są równoważne z alkoholem.
11 Gru 2011, Nie 3:43, PID: 282833
To prawda, niektóre leki są nawet gorsze niż alkohol (jeśli chodzi o właściwości uzależniające i negatywne efekty długookresowej kuracji). Ja znalazłem sobie w necie takie leki, które mają najmniej efektów ubocznych, a jednocześnie odczuwalne działanie. Biorę maksymalną dawkę Trazodonu i maksymalną Coaxilu. Zauważyłem, że działają na mnie pozytywnie, ale moje problemy nie znikły i wiem, że przede mną jeszcze dużo pracy nad samym sobą zanim stanę się... może... kiedyś... integralną częścią społeczeństwa.
12 Gru 2011, Pon 23:05, PID: 283282
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12 Gru 2011, Pon 23:06 przez bedzielepiej.)
Sporo osób na forum pisze,że nie potrafi znaleźć leków, które by im pomagały. Catherine J. Harmer zaznacza, iż oporność na leki antydepresyjne jest spowodowana tym, iż dane osoby są w momencie przyjmowania leków w niekorzystnej sytuacji życiowej lub mają bardzo silnie zakodowane negatywne nastawienia emocjonalno-poznawcze, mogą oni nie odnieść korzyści z przyjmowania leków.
Uzyskanie korzystnego działania leków wymaga pewnej pracy psychologicznej, zmiany relacji z innymi osobami, sumowania się pozytywnych doświadczeń w czasie. Dopiero efektywne zajście tego drugiego etapu działania leku może prowadzić do uzyskania ostatecznego pozytywnego efektu. Więcej na ten temat tutaj: http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=456
13 Gru 2011, Wto 1:07, PID: 283293
@bedzielepiej
To chyba znaczy, że o skuteczności w dużym stopniu decyduje efekt placebo. Co potwierdzało by moje przypuszczenia. Nie pamiętam czy o tym wspomniałem na forum ale uważam, że z psychiatrzy na początek powinni przepisywać właśnie placebo (z zasady).
13 Gru 2011, Wto 1:13, PID: 283294
@bedzielepiej
Przedstawiony w tej teorii mechanizm działania antydepresantów, czy raczej ich mechanizm "lecznia" jako ogólnikowy opis wydaje się być OK. Tyle że to tylko jedna płaszczyzna [psychologiczna/opisowa]. Diabeł niestety często tkwi w szczegółach i opis z pozoru logiczny może być w rzeczywistości tylko naszym pobożnym życzeniem, albo inaczej - traktując go jako ogólnik jest do przyjęcia, ale wyciąganie z miego dalszych wnioskow nie koniecznie jest dobre. Wątpliwości budzi chociażby używanie lakonicznego sformułowania "antydepresanty" pod które podstawić można masę różnych substancji, o bardzo różnej strukturze i sposobie działania. Cytat:oporność na leki antydepresyjne jest spowodowana tym, iż dane osoby są w momencie przyjmowania leków w niekorzystnej sytuacji życiowej lub mają bardzo silnie zakodowane negatywne nastawienia emocjonalno-poznawcze, mogą oni nie odnieść korzyści z przyjmowania leków.To może i jest jedna z przyczyn "oporności", z ogólnikowego punktu widzenia to wniosek prosty jak budowa cepa i pewnie w jakiejś mierze słuszny. Ale wiemy doskonale że reakcje ludzi choćby na ssri bywają czasem skrajnie różne, odgrywać tu rolę może cała masa neurobiologicznych (i nie tylko) szczegółów. Polimorfizm receptorów, mutacje, jakieś szczegóły metaboliczne czy nawet anatomiczne ... wszystko co tylko można objąć wyobraźnią @masterblaster A podwójnie ślepe próby, porównywanie z placebo to tak dla jaj się robi ?
13 Gru 2011, Wto 10:47, PID: 283315
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Gru 2011, Wto 11:28 przez uno88.)
Ja tam uważam ,że rzekoma "odporność na leki" to skutek:
1. wybujałych oczekiwań względem tychże 2. często bardzo niefortunne skutki uboczne ,które niweczą praktycznie wszystko, spróbuj zmierzyć się z bezsennością, przybraniem na wadze, bólami głowy i zaburzeniami seksualnymi w tym samym czasie. Teorie ,że szybko znikają można włożyć między bajki. 3. dostawaniem zwyczajnie zbyt małych dawek i/lub dostawanie leku działającego tylko i wyłącznie na jeden przekaźnik, niektórym sama serotoninka wiele nie da i tyle. 4. Krótkim braniem. Wg. mnie potrzeba 8 tygodni na dużej dawce. Sam brałem paroksetyne ,sertraline , wenlafaksyne i coś tam jeszcze, ale co do dwóch pierwszych jestem pewny ,że nie działały na mnie, to co do wenlafaksyny myślę ,że brałem za małą dawkę. No i ta bezsenność. Fluoksetyny nie testowałem ,ale raczej to nie nastąpi bo to kolejne SSRI ,czyli dla mnie strata czasu.
13 Gru 2011, Wto 12:24, PID: 283318
Uno, do Twojej listy dodałabym jeszcze brak cierpliwości. Wiele osób odstawia leki zanim zaczną działać.
Z resztą się zgodzę. Dodam tylko, że co do skutków ubocznych, to też trzeba cierpliwości. Mogą minąć po dłuższym czasie. (Mi na szczęście nie przyszło się mierzyć ze wszystkimi na raz. Chociaż z większością z nich w różnym nasileniu). Ogromną pułapką przy braniu leków, jest oprócz wybujałych oczekiwań (które mogą się spełnić, przy wspomnianej cierpliwości ), demonizowanie skutków ubocznych i podchodzenie do nich z lękiem. Poprzez analizowanie każdej najmniejszej reakcji organizmu można się nieźle "nakręcić". Wtedy każdy niewielki ból głowy urasta do rozmiarów potężnej migreny (oczywiście przez leki, bo innej przyczyny nie szukamy). ;] Trzeba być świadomym działania leków, ale osobom podatnym na "nakręcanie się" nie polecam wnikliwego studiowania ulotek i opinii na temat leków.
13 Gru 2011, Wto 13:35, PID: 283329
Ja brałem leki. Seroxat, potem Paromerck. Efekt było widać dopiero po dwóch miesiącach. Psychiatra za bardzo nie wiedziała co jest i już myślała mnie do szpitala wsadzić, bo efektu nie widać . Potem zaczęło działać i było lepiej. Jednocześnie prowadziłem terapię. Po roku brania rzuciłem to w cholerę. I z czasem wszystko niestety wróciło do normy. Teraz zamiast problemu fobii mam problem depresji i myślę wrócić na chemię.
Ogólnie jestem przeciwnikiem leków i ich brania na dosłownie byle co. Ludzie biorą na byle te leki, nawet wtedy gdy można się obyć bez nich. Na byle głupi ból głowy czy przeziębienie, gdy ja np. biorę wtedy gdy to jest naprawdę wymagane.
13 Gru 2011, Wto 13:44, PID: 283330
Widzę, że mamy podobne zdanie na temat leków i nawet podobne doświadczenia.
Też brałam paroksetynę i na efekty czekałam 7 tygodni. Ale jestem cierpliwą osobą, więc nie zniechęciło mnie to Brałam 1,5 roku i odstawiłam w nieciekawym momencie. Warto zwracać uwagę na to kiedy się odstawia, bo wiąże się to zazwyczaj z powrotem depresji. Jeśli ktoś ma gorsze samopoczucie jesienią czy zimą, to lepiej poczekać z odstawieniem do wiosny. A podczas stosowanie leków trzeba korzystać z ich działania, uczyć się nawiązywać relacji, brać udział w nowych sytuacjach, przełamywać się. Zawsze coś z tego zostanie.
13 Gru 2011, Wto 13:59, PID: 283337
Ja rzuciłem za trzecim podejściem. Musiałem rzucić niejako z powodów finansowych.
W czasie brania leków poszedłem do radia i odprawiłem audycję radiową o nieśmiałości, pisałem jakieś ebooki, latałem po eventach, pisałem dla portalu. Wszystko zaczęło się pomału sypać jak pomału odstawiłem. Ale też trochę się u mnie działo i na trzeźwości. Znalezienie pracy w branży do której nie mam żadnych kwalifikacji, znajomości, ot tak z ulicy, nadal chodzę na eventy, tyle że już zawodowo, znalazłem dziewczynę. Ale ogólnie mój stan jest już kiepski. Brak siły do czegokolwiek. Wszystko ładnie wygląda na etapie planowania. Huśtawka nastrojów. Wszystko kiedyś było takie fajne, a dzisiaj jest takie kitowe.
13 Gru 2011, Wto 15:08, PID: 283364
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Gru 2011, Wto 15:09 przez uno88.)
Depresja po odstawieniu leków to normalka. Mózg ,który przez długi czas był stymulowany musiał się rozleniwić ,więc trzeba poczekać po odstawieniu by sytuacja sama się unormowała. Jedyne czego nie da się przecenić po odstawieniu to wszelkich przełamanych schematów myślenia i zachowywania się. Jeśli nie powrócimy do tych sprzed brania to znaczy ,że zmiana jest trwała i chyba na tym polega sens stosowania leków. Jeśli po odstawieniu znów jesteśmy takimi samymi fobikami jak przed braniem to znaczy ,że niestety ,ale chyba w naszym spostrzeganiu nie zaszły żadne zmiany. Co z kolei jest tylko naszą winą.
13 Gru 2011, Wto 15:13, PID: 283365
Ja akurat wtedy walczyłem z fobią, a nie depresją. Fobii raczej już nie mam. A nawet jeśli to mam to w nosie, nie mam czasu już na to. Moja praca wymaga tego bym jej właśnie nie miał. Nie mam już fobii. A leków nie biorę od kilku lat. Od 2008 roku bodajże.
|