22 Sie 2017, Wto 10:08, PID: 709809
Około 2 lat, żeby się doprowadzić do stanu używalności. Było w tym kilka wzlotów i upadków, więc tak do końca kolorowo nie było.
22 Sie 2017, Wto 10:08, PID: 709809
Około 2 lat, żeby się doprowadzić do stanu używalności. Było w tym kilka wzlotów i upadków, więc tak do końca kolorowo nie było.
22 Sie 2017, Wto 10:22, PID: 709810
Widocznie miałeś sporo szczęścia trafić na odpowiednich ludzi, nieczęsto to się zdarza. Korzystałeś z pomocy psychologa, psychiatry?
22 Sie 2017, Wto 11:47, PID: 709819
Jestem tego świadom, że mogłem mieć dużo szczęścia przez trafienie na takich ludzi. Przez jakiś czas chodziłem do psychologa, lecz mi w żadnym stopniu nie pomógł. Oprócz zapewniania, że wszystko będzie dobrze i mówienia jakiś pustych formułek, niczego nowego się nie dowiedziałem. Możliwe, że trafiłem na psychologa bez powołania, któremu rodzice zapłacili za studia i pracuje w zawodzie bo ładnie się zaprezentował na rozmowie kwalifikacyjnej
29 Paź 2017, Nie 17:28, PID: 714806
mam tylko dwa minisiągnięcia
- powiedziałem coś na maturze ustnej - powiedziałem coś na obronie pracy dyplomowej
03 Lis 2017, Pią 0:21, PID: 715496
Ja może dodam coś od siebie. Po 8 latach silnych lęków( w tym 3 lata nie wychodziłam praktycznie z domu) , depresji, ataków paniki, myśli samobójczych, pustki i poczucia bezsensu życia doszłam do skraju i stwierdziłam, że albo coś zmienię albo zostaje mi się tylko zabić, bo takie życie to nie życie. Podjęłam 7 próbę terapii szukając polskiej terapeutki w Niemczech, bo tam obecnie mieszkam- i znalazłam w "obcym" kraju świetną terapeutkę, taką jakiej potrzebowałam- pozytywną i kochającą życie, co z niej naturalnie emanuje i mogę do niej pisać między spotkaniami na Whats app, jeśli mam pilną potrzebę i ona szybko reaguje, co jest za+ pomocne, bo w zasadzie w każdej chwili mogę na nią liczyć!
Ja zawsze wszystko w sobie tłumiłam, każdą emocję i uczucia i nigdy nie nauczyłam się wyrażać, uwalniać emocji co doprowadziło do nadmiernego ich nagromadzenia latami i napięcia, przez co moja tolerancja na stres jest strasznie mała i wystarczy mały zapalnik i już dostaję ataku paniki. Także uczę się uwalniać, wyrażać emocje, głównie złość bo jest jej najwięcej. Terapeutka mówi, że ta złość pomoże mi pokonać lęk, że da siłę i odwagę i rzeczywiście tak jest. Zdarza mi się tracić kontrolę jak daję wyjść złości na powierzchnię ale widocznie tyle jej mam w sobie, że tak mocno się unosi. Złość pozwala mi się przełamywać w sytuacjach, ktore wywołują silny lęk. Odkąd przestałam uważać złość za coś negatywnego zaczęły się zmiany, nawet znajomi to zauważyli. Także póki co uczę się wyrażać emocje i uczucia, te pozytywne i negatywne aby powoli usuwać to nagromadzone od dzieciństwa napięcie.
03 Lis 2017, Pią 0:27, PID: 715499
Zdałam maturę (w tym ustną)
Poszłam na studia, wynajmuję pokój z chłopakiem (w którym się "ukrywam", ale to już inna historia)
03 Lis 2017, Pią 0:34, PID: 715500
Mam np ogromny problem z rozmową przez telefon, paraliżuje mnie dosłownie jak mam gdzieś zadzwonić i 9/10 przypadków nie dzwonię i nie odbieram tel. Ale jak się wkur... na siebie i swoje obecne (nie)funkcjonowanie to mam siłę i motywację, żeby jednak zadzwonić i muszę się pochwalić, że niedawno wykonałam ok 30 rozmów telefonicznych w sprawie różnych ogłoszeń i tylko raz mnie sparaliżowało, ale tylko na kilka godzin, przyszła złość na ten paraliż i zadzwoniłam, rozmowa przebiegła świetnie.
03 Lis 2017, Pią 10:08, PID: 715518
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Lis 2017, Pią 10:18 przez Niered.)
(03 Lis 2017, Pią 0:27)FallenAngel napisał(a): Zdałam maturę (w tym ustną)Potrafisz się tak ukryć, żeby Cie chłopak nie widział? (03 Lis 2017, Pią 0:34)ita naji napisał(a): Mam np ogromny problem z rozmową przez telefon, paraliżuje mnie dosłownie jak mam gdzieś zadzwonić i 9/10 przypadków nie dzwonię i nie odbieram tel. Ale jak się wkur... na siebie i swoje obecne (nie)funkcjonowanie to mam siłę i motywację, żeby jednak zadzwonić i muszę się pochwalić, że niedawno wykonałam ok 30 rozmów telefonicznych w sprawie różnych ogłoszeń i tylko raz mnie sparaliżowało, ale tylko na kilka godzin, przyszła złość na ten paraliż i zadzwoniłam, rozmowa przebiegła świetnie.To dużo złości na samą siebie życzę. Warto dzwonić choćby w swojej własnej sprawie, bo nikt inny jej za nas nie załatwi, przykład mam z przed chwili, gdzie odkładałem pół roku brak wypłaty świadczenia socjalnego od byłego pracodawcy, gdzie akurat zmieniałem pracę i niektórzy twierdzili, że mnie będą zbywać itd. Dwa razy poszedłem i teraz zadzwoniłem własnie i wygrałem 9 stówek 8-D
03 Lis 2017, Pią 13:18, PID: 715528
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Lis 2017, Pią 13:52 przez ita naji.)
Niered cieszę się razem z Tobą Nie wiem czy też tak masz ale ja wolę załatwić coś osobiście, lub drogą pisemną niż zadzwonić haha nawet jestem gotowa pojechać do innego miasta, żeby w 4 oczy coś załatwić, o coś zapytać, mimo że wystarczyłoby jedynie zadzwonić - tak mnie rozmowy tel. przerażają.
Nauczyłam się patrzeć ludziom w oczy podczas rozmowy, już nie uciekam wzrokiem, kiedyś było to niemożliwe, nie wiedziałam co z oczami zrobić Normalnie bez lęku chodzę tłocznymi ulicami, kilka lat temu nie byłam w stanie wyjść z własnego pokoju przez kilka miesięcy będąc w nieustającej panice, potem przez kolejne 3 lata wychodziłam 1-2 razy na miesiąc z mieszkania, czasem tylko za drzwi i panice zawracałam- tak bylo w połowie moich studiów, więc musiałam się z nimi pożegnać...przykre to... Uczę się cieszyć z małych sukcesów w pokonywaniu lęku i nie jestem już taka samokrytyczna, zaczęłam kwestionować wiele myśli jakie pojawiają się w mojej głowie- to pomaga. Jeżdżę na Satsangi, które też mi pomagają poznać siebie.
15 Lis 2017, Śro 16:34, PID: 716968
W piątek podszedłem do dziewczyny w palarni. Jak się dowiedziałem, że robi doktorat to się lekko zlękłem ale kontynuowałem tą rozmowę o niczym.
21 Gru 2017, Czw 20:21, PID: 721742
Minęło półtorej miesiąca od rozpoczęcia pracy. Świetnie dogaduję się z kierownikiem i osobami ze zmiany. Bez większego problemu idę na zakupy, płacę za nie (mniej trzęsą mi się ręce, nie muszę za każdym razem używać karty), potrafię rozmawiać z kimś przez telefon i chodzę na spotkania w Krakowie. Jak dla mnie to duży progres. Jeszcze 4 miesiące temu leżałam w łóżku, gapiłam się w sufit, od czasu do czasu płakałam, byłam bez pracy. Potem zaczęły się myśli samobójcze, ale powoli z tego wszystkiego wyszłam (z pomocą przyjaciela), chodzę na terapię, biorę leki i staram się walczyć, pokonać to wszystko.
11 użytkowników polubił(o) wpis MsMadeleine:
• Shiro, youthless, consciousness, , slonecznik77, Rival, smutna00, L1sek, Jan, goldbaby, Mopsinika
11 Lut 2018, Nie 23:25, PID: 730284
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Lut 2018, Nie 23:26 przez slonecznik77.)
Dzisiaj minęło 3 miesiące po zakończeniu terapii,nie mam lęków :
19 Kwi 2018, Czw 17:05, PID: 742437
Pochwalę się na forum na które nie wchodziłam od ponad miesiąca, kto mi zabroni
Wreszcie powoli podnoszę się na nogi po ostatnich 2 miesiącach, w ciągu których po byciu w ciężkej depresji rzuciłam studia - czym obraziłam połowę rodziny i matka dosłownie i w przenośni wywaliła mnie z domu - kilka razy kontemplowałam rzucenie się pod pociąg i wydałam jakieś 90% moich oszczędności bez powodu... W końcu jakoś pogodziłam stosunki z mamą i dość mocno poprawił mi się ogólny nastrój, wróciłam do wielu hobby i nie boję się już wyjść na ulicę bo ludzie się będą na mnie patrzeć. Jakimś cudem z pomocą mamy znalazłam nieźle płatną jak na człowieka bez doświadczenia pracę, której co prawda strasznie się boję ale już miałam dość ciągłego siedzenia w domu. Ludzie w firmie wydawali się mili, więc jestem dobrej myśli i mam jakiś plan na przyszłość, więc liczę że jakoś się ułoży
26 Kwi 2018, Czw 16:46, PID: 743744
Dziewczyna która siedziała obok na wykładzie zostawiła telefon. Wzięłam go, poszłam jej szukać i oddałam.
Zazwyczaj mam ogromny lęk przed takimi sytuacjami, na przykład coś podobnego zdarzyło się w autobusie i nie zareagowałam, na szczęście zrobił to ktoś inny w ostatniej chwili. Albo ktoś zostawił żeton z szatni na parapecie. Widziałam to, ale nic nie zrobiłam. Później żeton zniknął, on go szukał a ja miałam wyrzuty sumienia. Jest progres
26 Kwi 2018, Czw 17:20, PID: 743748
Byłam dzisiaj pierwszy raz w życiu u psychologa )
Dostałam namiary na terapię grupową i indywidualną, teraz pozostaje się tylko zapisać i zacząć chodzić. Przeraża mnie tylko to, że spotkania mają być 2-3 razy w tygodniu, nie wiem jak znajdę na to czas
26 Kwi 2018, Czw 19:38, PID: 743764
26 Kwi 2018, Czw 20:55, PID: 743778
13 Maj 2018, Nie 16:44, PID: 746335
Poszłam sama do kina pierwszy raz od 2016. Nigdy nie chodziłam w weekend, więc jestem z siebie dumna
14 Maj 2018, Pon 6:35, PID: 746430
W tą sobotę się zebrałem w sobie i poszedłem na roksy w mojej okolicy. Wymagało to odemnie sporo organizacji i odwagi ale się udało lepiej niż sądziłem, mianowicie zaspokoiłem dwie piękne i młode dziefczyny było za+ i nie żałuje i co więcej mam zamiar zostać stałym bywalcem
Fobie mam w odwodzie w obecnej chwili. Polecam korzystać z życia ile wejdzie. A teraz może się na mnie wylać fala hejtu
14 Maj 2018, Pon 7:20, PID: 746432
Grubo kolego
14 Maj 2018, Pon 13:53, PID: 746455
14 Maj 2018, Pon 19:11, PID: 746490
14 Maj 2018, Pon 20:07, PID: 746495
A dla mnie pójście samej do kina nie stanowiłoby problemu, natomiast z kimś powiedzmy chłopakiem już zdecydowanie tak bo ze mnie niestety kiepski towarzysz, chłop zanudziłby się przy takim sztywniaku. Nie umiem szczebiotać, śmiać się z byle czego, czyli po prostu chyba tak jak inne dziewczyny. Tylko bym siedziała i chłonęła film... Super.
A co do walki z chorobliwą niesmialoscia to zauważyłam że odkąd tłumaczę sobie w myślach że potrafię, jestem fajna, dam radę, wiem, wszystko pójdzie dobrze, nie ma się czego bać to naprawdę przekłada się to na radzenie sobie z daną "rzeczą" np bardzo dobrze radzę sobie za kierownicą albo idę do banku czy dentysty i jestem spokojniejsza, zagadam, zapytam, uśmiechne się, utrzymuję kontakt wzrokowy.
14 Maj 2018, Pon 20:13, PID: 746496
Ja miałem 'ostatnio' (dwa lata temu, ale dla mnie to jak wczoraj) pojść do kina na nocny maraton filmowy z Władcą pierścieni. Skończyło się na to, że kupiłem bilet z ponad tydzień wcześniej i nie poszedłem, bo nie mogłem jakoś samemu się wyciągnąć. Tak ogołem ze wszystkim u mnie jest. Plany, plany i więcej planow. A realizacji brak.
Dobra, bo nie o tym ten temat jest.:P
14 Maj 2018, Pon 21:01, PID: 746500
(14 Maj 2018, Pon 20:07)smutna00 napisał(a): A dla mnie pójście samej do kina nie stanowiłoby problemu, natomiast z kimś powiedzmy chłopakiem już zdecydowanie tak bo ze mnie niestety kiepski towarzysz, chłop zanudziłby się przy takim sztywniaku. Nie umiem szczebiotać, śmiać się z byle czego, czyli po prostu chyba tak jak inne dziewczyny. Tylko bym siedziała i chłonęła film... Super. Mam tak samo, idę oglądać film a nie gadać o głupotach Dlatego też często po prostu lepiej się ogląda filmy w domu i nie mam potrzeby chodzić do kina. A jak już idę to właśnie na takie,w których jest dużo akcji i efektów specjalnych (a na Avengersów to po prostu musiałam, bo już ciężko było unikać spoilerów ). Na filmie psychologicznym pewnie bym się nie mogła skupić. A co do chodzenia z kimś to właśnie za mną siedziała dziewczyna z chłopakiem i irytująco (jak dla mnie) komentowali i śmiali się ze zwiastunów i reklam przed filmem. I jeszcze do tego w czasie filmu parę razy któreś z nich mi ruszało fotelem - nie wiem, czy specjalnie czy przez przypadek, ale było to bardzo wkurzające. |
|