18 Cze 2009, Czw 20:34, PID: 157848
Ale po co? Przewidywanymi reakcjami byłoby w przypadku rodzica albo wyparcie i przekonywanie że to fanaberie, albo co gorsze upewnianie się po stronach że to na pewno fanaberie, i powtórne przekonywanie cię o tym przez połowę rodziny. W najlepszym przypadku wysłanie do jakiegoś psychologa. Ja do tego osobiście nie dążę, zwłaszcza przy pośrednictwie rodziny. Dlatego rodziny uświadamiać nie polecam. Zwłaszcza z nadzieją na polepszenie stosunków przez wyjawianie swojej bolączki. Nie. Nie. Nie.
Koleżance kiedyś powiedziałam, ona też sobie zrobiła test i też trochę punktów nazbierała. Gdyby się trochę bardziej postarała może by się jeszcze załapała na fobię. W każdym razie rozumiemy się, ona nie widzi mnie poprzez fobię, nic się między nami nie zmieniło. Czasem mam tylko wrażenie że może ona ma do mnie litość i dlatego jeszcze mnie lubi. Ale skoro ja się nie zmieniłam poprzez nazwanie tego co we mnie jest to dlaczego ona po usłyszeniu tego miałaby się zmieniać? To pokazuje że w naszym umyśle jest tak naprawdę pies pogrzebany. Szukamy oprawców żeby móc uciekać.
Koleżance kiedyś powiedziałam, ona też sobie zrobiła test i też trochę punktów nazbierała. Gdyby się trochę bardziej postarała może by się jeszcze załapała na fobię. W każdym razie rozumiemy się, ona nie widzi mnie poprzez fobię, nic się między nami nie zmieniło. Czasem mam tylko wrażenie że może ona ma do mnie litość i dlatego jeszcze mnie lubi. Ale skoro ja się nie zmieniłam poprzez nazwanie tego co we mnie jest to dlaczego ona po usłyszeniu tego miałaby się zmieniać? To pokazuje że w naszym umyśle jest tak naprawdę pies pogrzebany. Szukamy oprawców żeby móc uciekać.