08 Sie 2011, Pon 14:43, PID: 265937
Łapię się na tym, że unikam dobrych, starych znajomych. Czuję jakąś blokadę, trudno mi nawiązać kontakt wtedy, gdy kogoś dłużej nie widzę. Jeżeli kogoś spotykam na przysłowiowym mieście to jest całkiem inaczej - staram się podejść, przynajmniej przywitać, zagadnąć itd. Najgorzej jest zadzwonić - i tak upływają dni, miesiące, a znajomi coraz bardziej się ode mnie oddalają. Myślą o mnie, że jestem niesympatyczny, nie potrafię po ludzku się zainteresować drugim człowiekiem. Nie jestem przecież skupiony na sobie - nie potrafię zrobić tego pierwszego kroku.
Także mam przez to wyrzuty sumienia, że być może kogoś przez to zraniłem, że ktoś rzeczywiście mnie polubił, a ja nie potrafię odwzajemnić przyjaźni, dobrego słowa, tylko wciąż chowam się w tej skorupie - bo tak łatwiej.
Ciężkie jest życie socjofoba
Także mam przez to wyrzuty sumienia, że być może kogoś przez to zraniłem, że ktoś rzeczywiście mnie polubił, a ja nie potrafię odwzajemnić przyjaźni, dobrego słowa, tylko wciąż chowam się w tej skorupie - bo tak łatwiej.
Ciężkie jest życie socjofoba