24 Maj 2014, Sob 20:32, PID: 393704
Po terapii głównych źródeł mojej choroby, (poza czynnikami genetycznymi) doszukiwałbym się w rodzinie właśnie. Matkę mam nadopiekuńczą, a do tego zagarnęła mnie od ojca. Z tego wniknęło to, że z ojcem nie potrafiłem znaleźć wspólnego języka, a w efekcie przyjąłem opcję nieudanego syna, niespełniającego jego oczekiwań. Dziecko nie wie jak powinna wyglądać normalna rodzina i często gęsto zwala na siebie winę za wszystko.
Suma sumarum wyhodowana fobia społeczna jak się patrzy.
Teraz kiedy w znacznej mierze uporałem się z fobią uświadomiłem sobie ze w mojej rodzinie tkwi bardzo dużo problemów, z których nie zdawałem sobie sprawy.
Nie jestem już pełen lęku a pełen smutku.
Suma sumarum wyhodowana fobia społeczna jak się patrzy.
Teraz kiedy w znacznej mierze uporałem się z fobią uświadomiłem sobie ze w mojej rodzinie tkwi bardzo dużo problemów, z których nie zdawałem sobie sprawy.
Nie jestem już pełen lęku a pełen smutku.