05 Maj 2019, Nie 22:54, PID: 791185
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06 Maj 2019, Pon 0:50 przez Centrala.)
Cytat:No ja właśnie nie potrafię go znaleźć. Mam wrażenie, że moje priorytety i myślenie zupełnie odbiega od tego z czm spotykam się na co dzień i że żadne z moich marzeń się nie spełni, chociaż na pierwszy rzut oka nie wymagam niby wiele, chcę mieć tylko bliskich (do czego też przyjaciele się wliczają, bo jedna osoba w postaci faceta nie zaspokaja moich potrzeb socjalnych) przy sobie, niby łatwiejsze niż marzenie o drogiej furze i villi z basenem, a jednak brak jakichkolwiek chętnych, żeby to marzene podzielić, plus obserwując doświadczenia (często podobne do moich) innych ludzi, uświadamiam sobie, że nici z tego wszystkiego.Ja mam nieco inny problem, a mianowicie to, że mam znajomych, ale oni nie są tak jakby na miejscu. Mam z nimi kontakt przez internet(tylko lub w dużej mierze) i według mnie te znajomości się o wiele bardziej wartościowe niż te na żywo, w rzeczywistości. Oczywiście chciałabym z nimi mieć częstszy kontakt na żywo, ale istnieją pewne trudności, które to utrudniają. Pewne osoby starają mi się wmówić, że to jest niedojrzałe, hur dur bez sensu są takie znajomości, bo są jak wyimaginowani przyjaciele. I wiesz co? Olewam to, bo oni tylko gadają, a nawet nie starają mi się pomóc ich znaleźć, a to jest chore. A no tu też kwestia tego, ze ja nie siedziałam w miejscu tylko szukałam tych znajomości, no ale te osoby, które znałam na miejscu, u mnie nawet nie były w połowie tak świetne jak te znajomości na odległość, a ja cenię jakość i uczucia w znajomościach, a nie to, żeby zadośćuczynić normom, no bo co? Miałabym udawać, że żywię do kogoś sympatię w kwestii jakichś głębszych znajomości tylko dlatego, że są na miejscu? No to by było według mnie chore. Taka jestem: Nienawidzę znajomości na siłę i pogodziłam się z tym i tym samym sposobem oszczędzam sobie niepotrzebnych nerwów czy jakichś głupich dram. Może Ty też tak masz? W sensie, że nie lubisz takich znajomości na siłę. Drugą kwestią jest to, że jak masz trudny, wielowymiarowy lub specyficzny charakter i niekoniecznie chcesz przystawać na jakieś społeczne kompromisy, to tym trudniej będzie znaleźć znajomych. Tu istnieją pewne rozwiązania: Albo w jakimś stopniu dostosujesz się do grupy osób, z którą będziesz chciała się kontaktować(bo prawdę mówiąc ogólnie jak się wchodzi w grupę, to żeby być akceptowanym trzeba też w pewnym sensie przystać na zasady panujące w danej grupie) albo zaakceptować taki stan rzeczy. Ja mam nieco inne problemy, bo u mnie inteligencja społeczna nieco szwankuje, ale ostatnimi czasy widzę u siebie dużą poprawę(ale nie w kwestii jakichś kontaktów społecznych czy pogłębiania znajomości), tylko intuicja mi się wyostrzyła i pewne osoby to zauważyły, no a dodatkowo zauważyłam jak bardzo odbiegam od ogółu, w jakich kwestiach i zaczynam w pewnym stopniu to akceptować. Oczywiście chyba nie da mi to z automatu wysrywu znajomych(a nawet pewne osoby postrzegające mnie powierzchownie stwierdziły, że mnie nienawidzą i cieszę się, ze mnie o tym zakomunikowały, bo mi nie żal zupełnie takich znajomości ), ale dało mi to "po prostu" taką afirmację mojej osoby i ważną wiedzę, którą dopiero tak naprawdę przyjęłam do wiadomości, jak przeżyłam to na własnej skórze: Jeśli jesteś dla wszystkich, to jesteś jednocześnie dla nikogo*. I tak oto taka osoba "dla wszystkich" łatwiej zdobywa znajomości i jest "k cool", "najs" i w ogóle omnomnom według ogółu, no ale to ma swoją cenę i tą ceną może być Twój prawdziwy charakter, godność, psychiczny ból, cokolwiek, jeśli tak naprawdę wewnętrznie nie zgadzasz się z tym, co pokazujesz na zewnątrz lub jakiego Cię chce społeczeństwo, jak społeczeństwo Cię kreuje. No i teraz pytanie: Czy jesteś gotowa(Ty jako Ty a nie jakaś wyidealizowana, niedoceniona czy w inny sposób nierealna wersja Ciebie) na jakieś poświęcenia, na zakładanie jakichś masek lub zmiany jakichś zachowań w imię akceptacji przez inne osoby? Oczywiście nie musisz mi odpowiadać, ale warto, żebyś na to pytanie sobie odpowiedziała.
*Chciałam dodać, że oczywiście chodzi o powierzchowność(!), bo niestety(lub stety) ku mojemu zdziwieniu aż tak wielu ludzi nie analizuje na głębszym poziomie wielu rzeczy, wielu kwestii i nie zastanawia się, czy pod tym zachowaniem pokazywanym na wierzchu siedzi coś innego w środku.