26 Gru 2007, Śro 19:29, PID: 8421
antyk napisał(a):Zresztą co za różnica(..) albo czy w ogóle ma ślub? Miłość nie potrzebuje jakichś sakramentów itp. rzeczy, jeśli ktoś kogoś kocha z wzajemnością, to będzie szczęśliwy żyjąc "na kocią łapę" 8)
Tak zwane życie na kocią łapę jest niepełne.
Opiera się trochę na zasadzie - tak kiedyś powiedziała moja koleżnaka - "Tak to jesteś, a jak Ci się niespodoba to sobie pójdziesz, a jak masz ślub to już musisz być..."
To jest brak zaufania do siebie, do drugiej osoby. Brak zaangażowania w życie drugiej osoby. Jeśli ktoś nie chce ślubu owszem niech żyje jeśli da tak rade, ale nie na zasadzie "narazie jestem, ale jak mi się nie spodoba, to sobie pójdę."
Bo cię kocham, chcę z Tobą żyć, dzielić resztę życia.
I nikt nikomu nie broni spotykania się wcześniej przed ślubem. Można zamieszkać razem, sprawdzić się. Nikt nie musi brać ślubu po miesiącu od spotkania...
antyk napisał(a):Dlatego, choćby nie wiem co, nigdy przenigdy nie wezmę ślubu kościelnego, nawet gdyby mi jakaś kobieta zagroziła, że mnie rzuci (swoją drogą jeśli rzuciłaby mnie przez jakiś ślub, to dobrze, bo to by oznaczało, że tak naprawdę mnie nie kochała)
Może i nie musi Ci grozić, a co jeśli trafi ci sie ktoś głęboko wierzący, kto będzie chciał ślubu kościelnego? Poprostu to będzie osoba na której będzie na tym zależało, będzie marzyła o slubie...
antyk napisał(a):No tak, jesteś wykreślany z tych wszystkich ksiąg, masz unieważniony chrzest i inne sakramenty, ale w ogólnokrajowych statystykach dotyczących wiernych nadal będziesz liczony jak katolik... Nie wiem dlaczego, ale tak jest w GUS i nawet na Wikipedii tak pisze - klik (pod tymi wszystkimi danymi jest wyjaśnienie)
No i co z tego, przecież już się wypiszesz, już nie jesteś i nie będziesz... w czym problem?