24 Maj 2015, Nie 21:25, PID: 446844
Mam męża, którego uwielbiam, i dwoje prawdziwych przyjaciół. Jeden z nich wyjechał dwa lata temu do innego miasta, utrzymujemy kontakt, ale to już nie to samo i nie mówię mu już wszystkiego o wszystkim. Przyjaciółka pewnie też wkrótce wyjedzie. Przyjaźnię się też z moją siostrą. Mam kilkoro znajomych "od imprezy do imprezy".
Przy tych osobach jestem najbardziej dowcipną, rozgadaną i elokwentną osobą na świecie. Nie wiem, jak to jest, że przy wszystkich innych staję się mumią, która boi się powiedzieć coś swobodnie. Nawet tembr głosu zmienia mi się na jakiś inny, sztuczny (moja siostra się z tego śmieje). Przez to te kontakty mnie męczą. Jestem introwertykiem i najczęściej naprawdę wolę siedzieć w domu niż wychodzić i udzielać się towarzysko, ale czasem to wynika też z fobii.
Tak naprawdę jednak w gronie osób, z którymi kontakt z założenia ma być towarzyski, imprezowy, radzę sobie okej. Moim największym problemem są relacje z "autorytetami" - piszę w cudzysłowie, bo nie chodzi o prawdziwe autorytety, a osoby spotykane na poziomie oficjalnym. Nie umiem swobodnie rozmawiać z szefami, wykładowcami, rodzicami znajomych, teściami, nawet ludźmi w pracy. Zmieniam się wtedy w małe dziecko, któremu rodzice mówią, żeby nie pyskowało starszym i grzecznie jadło ciastko.
Przy tych osobach jestem najbardziej dowcipną, rozgadaną i elokwentną osobą na świecie. Nie wiem, jak to jest, że przy wszystkich innych staję się mumią, która boi się powiedzieć coś swobodnie. Nawet tembr głosu zmienia mi się na jakiś inny, sztuczny (moja siostra się z tego śmieje). Przez to te kontakty mnie męczą. Jestem introwertykiem i najczęściej naprawdę wolę siedzieć w domu niż wychodzić i udzielać się towarzysko, ale czasem to wynika też z fobii.
Tak naprawdę jednak w gronie osób, z którymi kontakt z założenia ma być towarzyski, imprezowy, radzę sobie okej. Moim największym problemem są relacje z "autorytetami" - piszę w cudzysłowie, bo nie chodzi o prawdziwe autorytety, a osoby spotykane na poziomie oficjalnym. Nie umiem swobodnie rozmawiać z szefami, wykładowcami, rodzicami znajomych, teściami, nawet ludźmi w pracy. Zmieniam się wtedy w małe dziecko, któremu rodzice mówią, żeby nie pyskowało starszym i grzecznie jadło ciastko.