10 Mar 2008, Pon 15:51, PID: 15348
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 Mar 2008, Pon 15:51 przez Sosen.)
Witam wszystkich Dawno nic nie pisałem bo bardzo wiele zmieniło się w moim życiu. Wychodzę z tej choroby. Piszę to żebyście nie myśleli że o Was zapomniałem. To forum bardzo wiele mi dało i daje nadal bardzo wielu ludziom 8) Chciałem opisać w skrócie jak wychodzę z tej choroby.
Oczywiście pierwszy krok to leczenie farmakologiczne. Brałem różne dziadostwa przez okres około pół roku. Pomagały mi sporadycznie. Zadne mnie z fobii nie wyleczyło. Po odstawianiu zawsze fobia wracała z takim samym nasileniem. Więc myślę że leki to nie jest dobra metoda na wyjście z tej choroby. Oczywiście w pierwszym etapie są bardzo pomocne. Np. gdy występują myśli samobójcze jak w moim przypadku, wtedy trzeba działać szybko. Nie chodziłem na żadną terapie. O wszystkim co teraz stosuje dowiedziałem się z internetu i z książek które sobie kupiłem(również w internecie).
Najważniejsza była dla mnie książka "Opanować lęk" Bronwyn Fox. Na początku podchodziłem z dystansem do słów w niej opisanych. Teraz widzę, że autorka ma 100 % racje i jeśli ktoś się zdecyduje czytać tą książkę może wierzyć w każde słowo w niej zawarte. Oczywiście przychodzi to z wielkim trudem bo na początku nic nie wychodzi, a przynajmniej nie ma namacalnych efektów.
Książka opisuje dwie metody wyjścia z zaburzenia lękowego(może to nie jest dobre określenie - "dwie metody"). Chodzi o medytację oraz świadome myślenie(mindfullness). Na początku medytowałem przez okres około tygodnia. Nie widziałem rezultatów, więc przez wrodzone lenistwo odrzuciłem tą metodę. Zająłem się świadomym myśleniem. Nie będę tu opisywał dokładnie o co chodzi, wszystkie informacje możecie znaleźć w internecie. Oczywiście też mi to na początku opornie wychodziło. Musicie przyjąć, ze przez pierwszy miesiąc dwa będziecie stali w miejscu, a przynajmniej będzie się wam wydawać, że stoicie. Ale tak nie jest.
Ważną pomocą był też poradnik Gilliana Butlera "Overcoming social anxiety and shynnes". Ale nie stosuję się do niego w chwili obecnej. Zająłem się na maxa medytacją. I tu polecam poradnik, który już ktoś wcześniej wrzucił na forum(za co mu serdecznie dziękuję((sorki że nie pamiętam kto )))
http://www.astraldynamics.pl/artykul-126,,.html
To jest medytacja Vipassana. Wiem, że wiele osób z forum jest krytycznie nastawiona do medytacji, ale pewnie nigdy nie spróbowali więc nie będę ich przekonywał, że jest inaczej. Jak ktoś naprawdę chcę z tego wyjść(a wierzę, że ogromna większość) to spróbuje. Co ma do stracenia? Ja łapałem się wszystkiego.
Wracając do świadomego myślenia. Medytacja rozwija tą umiejętność. A sama umiejętność pozwala nam dostrzec nasze irracjonalne myślenie. Oczywiście samo dostrzeżenie tego myślenia niczego nie zmieni. Potrzebne są miesiące, jeśli nie lata.
Jeśli chodzi o moją obecną sytuację to jest super. Znalazłem sobie dziewczynę. Zacząłem się spotykać z rodzinką. Przestałem się tak bardzo obawiać ludzi. Ale do końca nie jest jeszcze tak kolorowo. Każdą sytuację społeczną muszę przeżyć jeszcze raz po parę razy. Na początku występuję ogromny lęk. Ale widząc swoje myśli nie musisz się tym dołować i możesz próbować dalej. Za drugim razem jest już lepiej. Za 3,4 jest już bardzo dobrze. Przy 10 razie lęk praktycznie znika
Ostatnio np. przejechałem specjalnie 5 razy samochodem koło przystanku PKS. Zawsze ogromnie się bałem idąc na autobus. Przy każdym przejeździe serce waliło mi jak po**bane. Ale kiedy próbowałem dalej lęk był coraz mniejszy. Na dzień dzisiejszy w ogóle nie boję się tego miejsca. Tak samo jest ze wszystkimi sytuacjami. Wszystko trzeba przeżyć jeszcze raz. Trzeba jeszcze raz uczyć się życia. Ale to nie jest katorga. Raczej przygoda. Serce zaczyna Ci walić, twarz robi się czerwona, zaczynasz się pocić ale mówisz sobie: "To tylko twoja reakcja lękowa. Zaraz Ci przejdzie. Poczekaj chwile". I zawsze przechodzi Prędzej czy później przechodzi. Przy dziewczynie czasami złapie mnie atak lęku. Ona już wie jak ze mną postępować. Powiedziałem jej że jak się tak poczuje to ma zaczekać jakieś 15 min i atak minie. Zawsze mija. Nie jest to zbyt przyjemne ale on zawsze mija I później znów czuje się ok.
Jeśli macie jakieś pytania to chętnie odpowiem. Jeszcze miesiąc temu byłem innym człowiekiem. Nawet nie wiecie jaki jestem dzisiaj szczęśliwy Pozdrawiam i życzę powodzenia
WYJDZIEMY Z TEGO 8)
Oczywiście pierwszy krok to leczenie farmakologiczne. Brałem różne dziadostwa przez okres około pół roku. Pomagały mi sporadycznie. Zadne mnie z fobii nie wyleczyło. Po odstawianiu zawsze fobia wracała z takim samym nasileniem. Więc myślę że leki to nie jest dobra metoda na wyjście z tej choroby. Oczywiście w pierwszym etapie są bardzo pomocne. Np. gdy występują myśli samobójcze jak w moim przypadku, wtedy trzeba działać szybko. Nie chodziłem na żadną terapie. O wszystkim co teraz stosuje dowiedziałem się z internetu i z książek które sobie kupiłem(również w internecie).
Najważniejsza była dla mnie książka "Opanować lęk" Bronwyn Fox. Na początku podchodziłem z dystansem do słów w niej opisanych. Teraz widzę, że autorka ma 100 % racje i jeśli ktoś się zdecyduje czytać tą książkę może wierzyć w każde słowo w niej zawarte. Oczywiście przychodzi to z wielkim trudem bo na początku nic nie wychodzi, a przynajmniej nie ma namacalnych efektów.
Książka opisuje dwie metody wyjścia z zaburzenia lękowego(może to nie jest dobre określenie - "dwie metody"). Chodzi o medytację oraz świadome myślenie(mindfullness). Na początku medytowałem przez okres około tygodnia. Nie widziałem rezultatów, więc przez wrodzone lenistwo odrzuciłem tą metodę. Zająłem się świadomym myśleniem. Nie będę tu opisywał dokładnie o co chodzi, wszystkie informacje możecie znaleźć w internecie. Oczywiście też mi to na początku opornie wychodziło. Musicie przyjąć, ze przez pierwszy miesiąc dwa będziecie stali w miejscu, a przynajmniej będzie się wam wydawać, że stoicie. Ale tak nie jest.
Ważną pomocą był też poradnik Gilliana Butlera "Overcoming social anxiety and shynnes". Ale nie stosuję się do niego w chwili obecnej. Zająłem się na maxa medytacją. I tu polecam poradnik, który już ktoś wcześniej wrzucił na forum(za co mu serdecznie dziękuję((sorki że nie pamiętam kto )))
http://www.astraldynamics.pl/artykul-126,,.html
To jest medytacja Vipassana. Wiem, że wiele osób z forum jest krytycznie nastawiona do medytacji, ale pewnie nigdy nie spróbowali więc nie będę ich przekonywał, że jest inaczej. Jak ktoś naprawdę chcę z tego wyjść(a wierzę, że ogromna większość) to spróbuje. Co ma do stracenia? Ja łapałem się wszystkiego.
Wracając do świadomego myślenia. Medytacja rozwija tą umiejętność. A sama umiejętność pozwala nam dostrzec nasze irracjonalne myślenie. Oczywiście samo dostrzeżenie tego myślenia niczego nie zmieni. Potrzebne są miesiące, jeśli nie lata.
Jeśli chodzi o moją obecną sytuację to jest super. Znalazłem sobie dziewczynę. Zacząłem się spotykać z rodzinką. Przestałem się tak bardzo obawiać ludzi. Ale do końca nie jest jeszcze tak kolorowo. Każdą sytuację społeczną muszę przeżyć jeszcze raz po parę razy. Na początku występuję ogromny lęk. Ale widząc swoje myśli nie musisz się tym dołować i możesz próbować dalej. Za drugim razem jest już lepiej. Za 3,4 jest już bardzo dobrze. Przy 10 razie lęk praktycznie znika
Ostatnio np. przejechałem specjalnie 5 razy samochodem koło przystanku PKS. Zawsze ogromnie się bałem idąc na autobus. Przy każdym przejeździe serce waliło mi jak po**bane. Ale kiedy próbowałem dalej lęk był coraz mniejszy. Na dzień dzisiejszy w ogóle nie boję się tego miejsca. Tak samo jest ze wszystkimi sytuacjami. Wszystko trzeba przeżyć jeszcze raz. Trzeba jeszcze raz uczyć się życia. Ale to nie jest katorga. Raczej przygoda. Serce zaczyna Ci walić, twarz robi się czerwona, zaczynasz się pocić ale mówisz sobie: "To tylko twoja reakcja lękowa. Zaraz Ci przejdzie. Poczekaj chwile". I zawsze przechodzi Prędzej czy później przechodzi. Przy dziewczynie czasami złapie mnie atak lęku. Ona już wie jak ze mną postępować. Powiedziałem jej że jak się tak poczuje to ma zaczekać jakieś 15 min i atak minie. Zawsze mija. Nie jest to zbyt przyjemne ale on zawsze mija I później znów czuje się ok.
Jeśli macie jakieś pytania to chętnie odpowiem. Jeszcze miesiąc temu byłem innym człowiekiem. Nawet nie wiecie jaki jestem dzisiaj szczęśliwy Pozdrawiam i życzę powodzenia
WYJDZIEMY Z TEGO 8)