Placebo, jak się czujesz ze świadomością, że z biologicznego punktu widzenia druga połowa ludzkości to zbiornik na kleik i maszynki do przedłużania gatunku?
Nie widze tego w taki sposob. Widze ludzi a kazdy z nich ma ciekawa historie, unikalna osobowosc i cechy charakteru. Wyglad i te wszystkie kleiki to maloznaczacy dodatek.
Równie dobrze mężczyznę można by nazwać dawcą spermy i maszynką do utrzymania przy życiu gatunku. To wszystko prawda, natury nie da się oszukać. Nikt ci nie broni definiować ludzi według ich "przydatności', ale jeżeli już to robisz, to rób to obiektywnie.
To wszystko sprowadzanie czlowieka do jego fizycznosci. Nie jestesmy tylko zwierzetami, ktore maja tylko kopulowac. Nie o to chodzi w zyciu. I nie powinnas na nikogo Duke w taki sposob patrzec a juz zwlaszcza na siebie. Wydaje mi sie ze twoj stosunek do swojego ciala moze wynikac z niskiej samooceny (tez masz fs?) i moze nad nia by nalezalo popracowac?
Duke napisał(a):Placebo, jak się czujesz ze świadomością, że z biologicznego punktu widzenia druga połowa ludzkości to zbiornik na kleik i maszynki do przedłużania gatunku?
Duke,jeśli chcesz zmienić to jak się czujesz próbuj kwestionować,poddawać wątpliwości swoje przekonania,które masz o ludziach.Spróbuj wyobrazić sobie,że każde przekonanie o którym tu piszesz (np.:ludzie to zbiorniki albo maszynki) z nich ma przypisany znak zapytania a ty jesteś detektywem,który zbiera dowody by potwierdzić ich słuszność,lub-w przypadku braku zebranych dowodów-rozważyć czy może są niesłuszne.Pamiętaj,że jako detektyw kierujesz się nie swoimi osobistym zdaniem,ale obiektywnymi dowodami.Ile z nich znajdujesz na potwierdzenie tezy,że ludzie to zbiorniki?Jaka jest definicja zbiorniku według PWN czy Wikipedi?Czy my do tej definicji pasujemy?Jaka jest definicja człowieka z biologicznego punktu widzenia?O ile pamiętam w podręczniku do biologii stoi o ssakach,że są "wielotkankowymi organizmami cudzożywnymi".
Judas napisał(a):Za chwilę tu się zrobi forumowy ruch feministyczny. Drogie Panie - nikt tu was, z Panów, za gorsze nie uważa.
Serio?
To może niech ktoś potwierdzi (z panów oczywiście )
A tak na poważnie, to ja będąc nastolatką też nie chciałam się zgodzić na te wszystkie miesiączki (nawet powiedziałam koleżankom, że nigdy nie będę miała... no i w sumie najpóźniej dostałam ), a zwł. na noszenie staników, bo uważałam to za uwłaczające. No i rzeczywiście bardzo długo nie nosiłam tego ustrojstwa, zaczęłam grubo po 20 -
bo kto mnie zmusi? Tak, wiem, że byłam postrzegana jako dziwak, ale lałam na to. Teraz nie przeszkadza mi ani jedno ani drugie (zresztą jak się okazało okres nie taki straszny
i teraz w niczym mi nie przeszkadza).
Co nie zmienia faktu, że nadal prawdziwą kobietą się nie czuję i chyba prędko nie poczuję (chociaż kto wie ).
Wyjątkowo muszę napisać, że USiebie ma rację, doradzając Ci rozmowę z kimś, kto jakoś pomoże Ci inaczej spojrzeć na siebie albo chociaż poda przykłady kobiet, które mogą stanowić wzór do naśladowania (dla mnie taką kobietą jest Maria Skłodowska - Curie, ale ja bardzo lubię naukę, więc to może trochę takie zboczenie W każdym razie obiektywnie, babka wiele w życiu osiągnęła, jest znana na całym świecie, a jej odkrycia posunęły nauki ścisłe do przodu). A przecież można podać dużo więcej takich przykładów. Tak naprawdę płeć nie stanowi przeszkody w tym, żeby się rozwijać czy realizować w zamierzony sposób.
Poza tym nigdzie nie jest napisane, że każda kobieta musi realizować schemat - Kinder, Kuche (sorry za brak umlautu) und Kirche. To już zależy od tego, jak dana osoba sama ustawi się w życiu i na ile pozwoli, aby ktoś za nią decydował. Każdy przedstawiciel rodzaju ludzkiego (bez względu na płeć) ma prawo kierować swoim życiem i to w głównej mierze od niego zależy, jak to życie będzie wyglądało. Równouprawnienie jest powszechnie dostępne, nie trzeba się z góry stawiać w pozycji gorszego. Zresztą tak jak Ci napisała Placebo - w czym faceci są lepsi? Tacy sami ludzie jak my - sama piszesz, że poznałaś wyjątkowego człowieka i naprawdę nie każdy myśli wyłącznie o seksie (ja na pewno takiego spotkam... może już nawet spotkałam )
I jeszcze Ci podam na koniec taki przykład, który mi jakiś czas temu zaświtał w głowie - tak mi się wydaje, że dziewczynom mimo wszystko bardziej komfortowo jeździ się na rowerze niż chłopakom Biega chyba też
Duke, tak sobie myślę, że noszenie sukienek czy szpilek, to sobie możesz w ogóle podarować, skoro Cię to tak denerwuje i w ogóle nie zajmować się tą kwestią. Naprawdę wybór spodni na rynku jest ogromy. Dezodorant też sobie zresztą można męski kupić (nawet ładniej pachną ). U Ciebie największym problemem jest nawet nie to, żebyś z dnia na dzień zaczęła się cieszyć ze swojej płci (bo to jest niewykonalne!), ale po prostu, żebyś przestała w ogóle obsesyjnie myśleć na ten temat i zajęła umysł innymi rzeczami, np. tym, co Ci sprawia przyjemność Mądry terapeuta czy jakąś zaufana osoba naprawdę dużo mogą Ci pomóc, jeżeli tylko pozwolisz im dojść do słowa i nie zamkniesz się od razu, jak żółw w swojej skorupie (co robisz do dłuższego czasu, tylko się ze sobą męcząc).
I lej na to, co powinny kobiety, a co faceci, bo to nie ma żadnego znaczenia. Ja np. wolę sobie obejrzeć mecz w telewizji zamiast komedii romantycznej (nie znoszę), ale nie pogardzę też typowo babskim serialem, bo co się złego stanie, jak go obejrzę. No nic!
I pamiętaj, że ludzie tutaj są w stosunku do Ciebie naprawdę życzliwie nastawieni, tylko pomału wyczerpują się pomysły, jak do Ciebie dotrzeć, żebyś wreszcie mogła zacząć żyć,
a nie wiecznie się zadręczać
Seksualność to jest w pewnym sensie fizjologia, na którą nie wiele można poradzić. Tak samo jedzenie mogłoby być dla kogoś obrzydliwe, bo wszystko miesza się ze śliną staje się kleiste i obrzydliwe i nikt nie zjadłby tego kiedy byłoby podane na talerzu w takiej formie, albo gdyby myślał o tym w ten sposób. Tak naprawdę to naturalna część bycia człowiekiem, która jest przedstawiana często jako nienaturalna. W czasach Freuda restrykcyjne podejście do tych kwestii powodowało masę zaburzeń nerwicowych i generalnie walczenie z tą częścią niczym dobrym się nie kończyło. Dzieci też są seksualne tak w ogóle. Czy lepiej byłoby gdybyśmy byli organizmami bezpłciowymi tak jak okrzemki? Wiele rzeczy, które tworzą nasz świat nigdy by nie istniało. Taki jest ten świat i wszyscy też ci, których lubisz i cenisz na ogół są seksualni, jedni mniej, a drudzy bardziej.
Cytat:Druga połowa ludzkości to zbiornik na kleik i maszynki do przedłużania gatunku?
Spójrz na to, tak, że żeńska część populacji może teoretycznie istnieć bez męskiej. Ponieważ mogłaby się rozmnażać, tak jest u niektórych gatunków np. u wrotków Natomiast u pszczół osobniki męskie żyją tylko jeden dzień, a potem giną bo nie są potrzebne w społeczeństwie.
PS. Nie czytałem całego wątku więc to co piszę może się trochę rozmijać z tym z czym masz największy problem.
Dzięki seksualności kochamy, tworzymy małużeństwa, rodzimy dzieci - jak życie wyglądałoby gdybyśmy byłi bezpłciowi? XD Zresztą seks to jedna z największych przyjemności w życiu. Bez seksualności życie byłoby nudne i społeczeństwo wyglądałby całkiem inaczej.
Byłam u seksuologa, który...W ogóle mi nie pomógł! Zamiast pomóc, zamiótł sprawę pod dywan, męczę się dalej! Powiedziała, że mogę być osobą aseksualną (ale nie jestem!), tylko mam innym pozwalać. Rety, miała pomóc, a ona zamiotła sprawę pod dywan, czy Wy rozumiecie, że nie jestem osobą aseksualną i nie tutaj jest problem?
Duke napisał(a):Akurat rok temu zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Błagam, nie wyśmiewajcie mnie, nie wymyślam ani nie żartuję, nikomu o tym nie mówiłam, a nawet jeśli chcę powiedzieć, to nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa, takie mam opory, bo nigdy na ten temat nie rozmawiałam.
Chciałabym, żebyście mi uczciwie odpowiedziały. Ciężko to opisać, ale spróbuję najlepiej jak umiem. Zaczęłam odczuwać takie dziwne "ciepło" na całym ciele, które odczuwam co jakiś czas, natomiast na widok przystojnego mężczyzny odczuwam pulsowanie na dole, ucisk w szyi i mam dużo śliny w ustach.
Wystraszyłam się szczerze mówiąc, nie wiem do teraz, co o tym wszystkim myśleć ani co to jest.
Nie jestem, czego dowodem jest ten tekst. Ja fizycznie odczuwam takie objawy, wręcz płonę od środka i się męczę. Co myślicie o odpowiedzi tej pani seksuolog, bo według mnie w ogóle mi nie pomogła...Gdzie ja teraz zwrócę się o pomoc?! A mężczyźni mi się niestety podobają, tacy w przedziale wiekowym 20-30 lat. Czy to coś złego? Mam żal do rodziców, że tego ze mną nie poruszyli. Dlaczego mnie zostawili na pastwę moich seksualnych demonów?! Chyba tak nie powinni robić prawdziwi rodzice? Chyba powinni wysłuchać, doradzić, nie wyśmiewać!
tPoH napisał(a):Równie dobrze mężczyznę można by nazwać dawcą spermy i maszynką do utrzymania przy życiu gatunku. To wszystko prawda, natury nie da się oszukać. Nikt ci nie broni definiować ludzi według ich "przydatności', ale jeżeli już to robisz, to rób to obiektywnie.
a jak ktos jest bezplodny/a / nie chce mieć dzieci?
tPoH napisał(a):To wtedy jest odchyleniem od normy.
każdy jest odchyleniem od normy na swój sposób. coraz więcej osób nie decyduje się na dzieci i całkiem możliwe, że kiedyś o dzisiejszej większości będziesz mówił jako o odchyleniu.
tPoH napisał(a):Możliwe. Nikogo nie oceniam, jedynie stwierdzam fakty. To natura dobrała nam określone role, a nie ja.
człowiek jako gatunek powoli opuszcza już skorupę zwierzęcia, niewykluczone, że z czasem całkiem ją porzuci. dlatego nie można wszystkiego rozpatrywać pod kątem prymitywnych popędów jak Freud, od którego zresztą wielu uczonych już odeszło.