24 Sie 2014, Nie 20:20, PID: 408436
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30 Paź 2017, Pon 17:31 przez BlankAvatar.)
Witam wszystkich. Mój problem jest wg mnie dość nietypowy (pewnie zaraz okaże się, że znajdzie się parę osob z podobnymi odczuciami, moze oni cos doradzą )
Otóż, stwierdzam, że panicznie boję się dorosnąć. Mam dwie nieudane próby podjęcia studiów za sobą... i nie wiem co dalej. Nie interesuje mnie obecnie żaden kierunek studiów, a iść na coś na siłę nie ma sensu (mimo, że rodzina mnie namawia). Z kolei chłopak namawia mnie, bym poszła do pracy. Moglibyśmy wtedy zamieszkać wcześniej razem. Z jednej strony chciałabym iść do pracy, dorobić sobie troszkę pieniędzy. Z drugiej strony... boję się tego, a ponadto jestem z natury wolnym człowiekiem, nie lubię się śpieszyć, chyba, że jest to naprawdę konieczne. Chłopak twierdzi, że podjęcie pracy wyleczyłoby mnie z wszystkich fobii i spowoduje, że nabiorę tempa... A co, jeśli nie?
Nie jestem pewna, czy mam fobię społeczną, aczkolwiek mam problem m.in. z utrzymaniem kontaktu wzrokowego, nie czuję się dobrze w miejscach publicznych, nie cierpię rozmów przy stole i wizyt gości (częściowo przez problemy z kontaktem wzrokowym, częściowo ponieważ takie rozmowy mnie po prostu nudzą). Zazwyczaj wtedy albo gapie się w swój smartfon albo idę pobawić się z dziećmi na górę, jeśli są w domu. Jeśli chodzi o same dzieci. Z jednej strony sama się dzieckiem czuję, lubię się z nimi bawić, wtedy nie ma nudy. Z drugiej trochę się dzieci boję i ich nie lubię, zwłaszcza jak płacza i nie idzie się z nimi dogadać, bo są za małe.
Ogólnie przeraża mnie to dorosłe życie... Mam wrazenie, ze moze jestem w jakimś stopniu upośledzona... Były komplikacje jak mama mnie rodziła, lekarz nic nie stwierdził, ale i nie wykluczył. 2 razy wezwano do mnie psychologa, stwierdził, że rozwijam się prawidłowo, tylko mam po prostu taki charakter.
Chciałabym móc w koncu odwiedzic psychologa albo psychiatrę i porozmawiać. Niestety, byłam u panstwowego psychologa w pobliskim miasteczku, po paru wizytach zrezygnowałam, bo stwierdziłam, że jest tylko gorzej. Poszłabym prywatnie ale sama nie mam pieniędzy, a od rodziców wyciągać nie będę, bo i oni, i cała rodzina i chłopak twierdzą, że wymyślam sobie problemy... Ale gdybym wymyślała sobie problemy, to nie zwijałabym się w kłębek na łózku i popłakiwała :'(
Może ktoś z Was ma podobne doswiadczenia i chciałby się nimi podzielić? Wszyscy moi znajomi to raczej osoby, które takich problemow nie mają i mnie nie rozumieją. Pomocy...
Otóż, stwierdzam, że panicznie boję się dorosnąć. Mam dwie nieudane próby podjęcia studiów za sobą... i nie wiem co dalej. Nie interesuje mnie obecnie żaden kierunek studiów, a iść na coś na siłę nie ma sensu (mimo, że rodzina mnie namawia). Z kolei chłopak namawia mnie, bym poszła do pracy. Moglibyśmy wtedy zamieszkać wcześniej razem. Z jednej strony chciałabym iść do pracy, dorobić sobie troszkę pieniędzy. Z drugiej strony... boję się tego, a ponadto jestem z natury wolnym człowiekiem, nie lubię się śpieszyć, chyba, że jest to naprawdę konieczne. Chłopak twierdzi, że podjęcie pracy wyleczyłoby mnie z wszystkich fobii i spowoduje, że nabiorę tempa... A co, jeśli nie?
Nie jestem pewna, czy mam fobię społeczną, aczkolwiek mam problem m.in. z utrzymaniem kontaktu wzrokowego, nie czuję się dobrze w miejscach publicznych, nie cierpię rozmów przy stole i wizyt gości (częściowo przez problemy z kontaktem wzrokowym, częściowo ponieważ takie rozmowy mnie po prostu nudzą). Zazwyczaj wtedy albo gapie się w swój smartfon albo idę pobawić się z dziećmi na górę, jeśli są w domu. Jeśli chodzi o same dzieci. Z jednej strony sama się dzieckiem czuję, lubię się z nimi bawić, wtedy nie ma nudy. Z drugiej trochę się dzieci boję i ich nie lubię, zwłaszcza jak płacza i nie idzie się z nimi dogadać, bo są za małe.
Ogólnie przeraża mnie to dorosłe życie... Mam wrazenie, ze moze jestem w jakimś stopniu upośledzona... Były komplikacje jak mama mnie rodziła, lekarz nic nie stwierdził, ale i nie wykluczył. 2 razy wezwano do mnie psychologa, stwierdził, że rozwijam się prawidłowo, tylko mam po prostu taki charakter.
Chciałabym móc w koncu odwiedzic psychologa albo psychiatrę i porozmawiać. Niestety, byłam u panstwowego psychologa w pobliskim miasteczku, po paru wizytach zrezygnowałam, bo stwierdziłam, że jest tylko gorzej. Poszłabym prywatnie ale sama nie mam pieniędzy, a od rodziców wyciągać nie będę, bo i oni, i cała rodzina i chłopak twierdzą, że wymyślam sobie problemy... Ale gdybym wymyślała sobie problemy, to nie zwijałabym się w kłębek na łózku i popłakiwała :'(
Może ktoś z Was ma podobne doswiadczenia i chciałby się nimi podzielić? Wszyscy moi znajomi to raczej osoby, które takich problemow nie mają i mnie nie rozumieją. Pomocy...