11 Lut 2015, Śro 15:06, PID: 433438
Wiadomo, że najważniejsza ocena należy do psychologa czy psychiatry, ale pamiętam, że z powodu tej fobii, lęku wpadałam kilka razy w depresję, aż sięgnęłam totalnego dna, jeśli ta choroba była by genetyczna i trudna do wyleczenia, oznaczało by to, że fobicy są skazani na powolne oczekiwanie na samo-destrukcję...
Wierzę, że każdą fobię można wyleczyć. Poza antydepresantami jakimiś 'stymulantami' musi być jakiś sposób. To jest psychologiczna zagadka. Zainwestowałam w książkę: Powrót do swego wewnętrznego domu. Jak odzyskać i otoczyć opieką swoje wewnętrzne dziecko - Johna Bradshaw'a.
Do niedawna miałam takie myśli, że powinnam mieszkać w głębi kanadyjskiej tundry jako pustelnik, bo nie miałam pojęcia, że swoimi myślami spycham się w głąb tundry. Można zmienić sposób myślenia, w dużej mierze to również kwestia dystansu - lęk przed ludźmi był by uzasadniony, bo wiadomo jacy potrafią być ludzie, wiadomo że światem rządzi pieniądz... itd trzeba umieć zachować dystans, oczyszczać umysł ze złych, niszczących psychikę rzeczy.
Boimy się kontaktu z ludźmi, pewnie słusznie bo potrafią wyrządzić krzywdę, podobnie jak pająki, węże ... Może po prostu trzeba pokonać strach? Kto inny jak nie my sami, ma wpływ na te nasze serotoniny dopaminy i itp? Na nasze ciało? Może czujemy się bezbronni? Może czas się uzbroić?
Wierzę, że każdą fobię można wyleczyć. Poza antydepresantami jakimiś 'stymulantami' musi być jakiś sposób. To jest psychologiczna zagadka. Zainwestowałam w książkę: Powrót do swego wewnętrznego domu. Jak odzyskać i otoczyć opieką swoje wewnętrzne dziecko - Johna Bradshaw'a.
Do niedawna miałam takie myśli, że powinnam mieszkać w głębi kanadyjskiej tundry jako pustelnik, bo nie miałam pojęcia, że swoimi myślami spycham się w głąb tundry. Można zmienić sposób myślenia, w dużej mierze to również kwestia dystansu - lęk przed ludźmi był by uzasadniony, bo wiadomo jacy potrafią być ludzie, wiadomo że światem rządzi pieniądz... itd trzeba umieć zachować dystans, oczyszczać umysł ze złych, niszczących psychikę rzeczy.
Boimy się kontaktu z ludźmi, pewnie słusznie bo potrafią wyrządzić krzywdę, podobnie jak pająki, węże ... Może po prostu trzeba pokonać strach? Kto inny jak nie my sami, ma wpływ na te nasze serotoniny dopaminy i itp? Na nasze ciało? Może czujemy się bezbronni? Może czas się uzbroić?