23 Cze 2015, Wto 1:55, PID: 449768
Sugar napisał(a):Mam dwadzieścia sześć lat, a jestem w sumie emerytką, a przynajmniej takie życie prowadzę.
Już kilka razy różni ludzie mówili o mnie "emeryt", "stary dziad" a to chyba i tak były eufemizmy. Do tego nie wyglądam na swoje 26 lat raczej na 19- 21. W gimnazjum doszedłem do wniosku że jak dorosnę to zostanę emerytem. No i mam czego chciałem...
A mój dom to jest czarna dziura. Dopóki jestem na zewnątrz to mam plan że wrócę tam tylko na chwilę przebiorę się/zjem coś na szybko/zabiorę jakąś ważną rzecz i wychodzę gdzieś dalej. Przechodzę przez drzwi klatki schodowej jak nie przymierzając przez "horyzont zdarzeń" i już mam tysiąc powodów żeby nie wychodzić. Jeszcze musze pozmywać, sprawdzić coś w intrenecie, porozmawiać z kimś, posprzątać, znowu sprawdzić coś w intrenecie, robi się późno i okazuje się ze w sumie to już nie mam po co wychodzić...
Prokrastynacja czy ki diabeł?