30 Gru 2015, Śro 16:30, PID: 500902
A kto jest po drugiej stronie kija, jeśli po jednej są ludzie i dajmy na to my?
30 Gru 2015, Śro 16:30, PID: 500902
A kto jest po drugiej stronie kija, jeśli po jednej są ludzie i dajmy na to my?
30 Gru 2015, Śro 16:39, PID: 500906
My tak samo jesteśmy ludźmi w końcu. Tylko, że według kryteriów społecznych, które się kształtowały przez lata rozwoju kulturowego, my, osoby z fobią, jesteśmy społecznie nieprzystosowane. W tych czasach jest to szczególnie zauważalne, bo cechy takie jak wycofanie, lęk nie współgrają za bardzo ze współczesną kulturą, w której nacisk stawia się na wysoką świadomość swojego ciała, karierę, rzeczy materialne itp. A co do drugiego końca kija: ludzie potrzebują choćby iluzji sensu, muszą mieć do czego dążyć. Przyjmują wiele rzeczy bezrefleksyjnie, byle oszczędzić sobie rozczarowań i brną do przodu. Mało kto zastanawia się nad głębszym znaczeniem tego wszystkiego i czy w ogóle jakieś znaczenie jest. No dobra, pewnie się ktoś zastanawia, nie jesteśmy jacyś elitarni pod tym względem, że się zastanawiamy. Ale znamienne w naszym przypadku jest to, że w tak młodym wieku aż tak zagłębiamy się w to wszystko. Podczas gdy nasi rówieśnicy bawią się, płyną z prądem i się aż tak nie skupiają na głębszych aspektach życia.
30 Gru 2015, Śro 16:45, PID: 500908
Wszystko co Alikene piszesz jest kurczę takie trafne!
30 Gru 2015, Śro 17:52, PID: 500914
Została tu zauważona jedna bardzo ciekawa sprawa. Mianowicie faktycznie nasza świadomość siebie i świata jest większa od świadomości osoby pewnej siebie. Taka po prostu się nie przejmuje tak sobą bo wie że jest dobrze ew. nie ma na to czasu. Życie osoby towarzyskiej i zaradnej jest bardzo zabiegane. Praca, znajomi, partner itd...My, fobicy mamo za to baardzo dużo czasu, chyba aż za dużo do przemyśleń czy analiz. Prowadzi to do tego że zamiast korzystania z życia zastanawiamy się dlaczego tego nie robimy. Innym przychodzi to bardzo łatwo, wręcz naturalnie a my musimy cały czas walczyć ze sobą. Boję się że ta wewnętrzna walka w końcu mnie wykończy. Tym bardziej że nie przynosi ona oczekiwanych rezultatów. I tak, wiem że nie da się nic dostać od razu. Ale ja na razie w ogóle nie widzę efektów mimo iż naprawde często powtarzam do siebie w myślach "dziś masz być pewny siebie, kontroluj to". Czy jestem dziecinny. Pewnie na zewnątrz tak bo przecież kiepsko wypadam w towarzystwie, boje się stanąć w centrum uwagi, jestem mało zaradny. Ale wewnątrz uważam że jestem bardziej dojrzały niż inni w moim wieku. Pewnie to przez tę codzienną walkę i codziennie cierpienie z powodu bycia wyobcowanym, samotnym, bojaźliwym człowiekiem.
30 Gru 2015, Śro 18:14, PID: 500920
Oni mają lajf, a my mamy refleksję o lajfie. A tak na poważnie to my mamy swój wewnętrzny świat, w nim żyjemy w większym stopniu niż w tym zewnętrznym. Boli nas to, że nie możemy wyjść poza nasz wewnętrzny sposób przeżywania. Ale spójrzmy na to z innej strony: czy osoby, które płyną z prądem, robią pewne rzeczy bezrefleksyjnie tylko po to, by sprostać społecznym oczekiwaniom, żyją tak naprawdę, czy tylko na niby. Czy to tylko iluzja, bo wydaje im się, że robią to, co właściwe i pożądane w społeczeństwie? Bardzo często jest tak, że osoby, które mają wszystko (np. gwiazdy): karierę, rodzinę w pewnym momencie dopada bolesna refleksja. I nagle zdają sobie sprawę, że czegoś im brakuje. Im ktoś bardziej odkrywa w sobie zdolność do refleksji, tym bardziej prawdopodobne, że w pewnym momencie swojego życia poczuje się nieszczęśliwy. Co o tym myślicie?
30 Gru 2015, Śro 18:44, PID: 500922
Puneta z tego taka że lepiej nie myśleć a robić. Totalne moje przeciwieństwo. Zazwyczaj myślę, myślę i dochodzę do wniosku, że to mi jednak niewiele pomoże. Może my po prostu za dużo sobie wyobrażamy a potem rozczarowanie że jednak jest inaczej niż w naszych myślach, głowach. U mnie dochodzi również do tego syndrom nieudacznika. W gimnazjum nie byłem taki bojaźliwy ale czego się nie tykałem to psułem. Może za dużo razy już przegrałem, zbyt wiele razy mi coś nie wyszło że moje wewnętrzne ja boi się kolejnych upokorzeń i krzyczy zawsze do mnie głośńo "nie, tego nie próbuj", "to ci się nie uda" itp. Jedni są złotymi rączkami a drudzy "rdzawymi" rączkami. I dziwnie zauważyłem, że jak ktoś jest ładny (np. dziewczyna) to idzie to w parze z zaradnością, chęcią do życia, umiejętnościami społecznymi itd. a jak ktoś jest brzydki to od razu również często nieudacznik, leniwy i samotny.
W pewnym momencie nagle zdajemy sobie z tego sprawę ale nasza samoocena jest tak niska że nie pozwala skutecznie walczyć. Nie wiem, może my potrzebujemy w życiu jakiegoś jednego dużego sukcesu, przełomu żeby pozbyć się tego ? Naprawdę podziwiam osoby które wyszły z fobii ale zaraz potem myślę sobie "a może oni tak naprawdę nigdy jej nie mieli". Próbuję wyjść z fobii już jakieś 3/4 roku i nie widzę efektów. Jak z tym jest u Was?
30 Gru 2015, Śro 18:56, PID: 500926
Skłonność do nadmiernego myślenia tylko pogarsza sprawę, ale do tego dochodzi jeszcze ta niska samoocena, różne, trudne doświadczenia, które doprowadziły nas do punktu, w którym teraz jesteśmy. Chciałabym zresetować się do stanu przed fobią, naprawdę. Tylko nie bardzo wiem, w którym momencie mojego życia już miałam w sobie ten lęk, a w którym był on dopiero w fazie rozwoju. Może miałam tę blokadę w sobie od zawsze i z czasem ewoluowała w fobię? Trudno to jednoznacznie ocenić. Te automatyczne myśli, że sobie z czymś nie poradzę są paraliżujące. Nie widzę przeciwskazań, by nie określać lęk o takim nasileniu niepełnosprawnością społeczną. Wszystko to, o czym ktoś inny nawet by nie pomyślał jako o źródle stresu, przy fobii społecznej staje się problemem. Wydaje się, że aby to zniwelować trzeba się jak najbardziej odcinać od własnych myśli. Nasza psychika mówi: "boisz się, czujesz się źle, nie radzisz sobie", a my na przekór temu powinniśmy iść i robić swoje. Nikt za nas żyć nie będzie. Każdy tutaj na forum w mniejszym lub większym stopniu czuje, że ten problem go przerasta. Niby walczyć trzeba, ale psycha odmawia współpracy. Ciężko.
30 Gru 2015, Śro 21:12, PID: 500976
Alikene napisał(a):My tak samo jesteśmy ludźmi w końcu. Tylko, że według kryteriów społecznych, które się kształtowały przez lata rozwoju kulturowego, my, osoby z fobią, jesteśmy społecznie nieprzystosowane. W tych czasach jest to szczególnie zauważalne, bo cechy takie jak wycofanie, lęk nie współgrają za bardzo ze współczesną kulturą, w której nacisk stawia się na wysoką świadomość swojego ciała, karierę, rzeczy materialne itp. Czyli w warunkach innych kryteriów społecznych mogłoby tak być, że osoby z fobią byłyby świetnie społecznie przystosowane? Próbuje sobie to wyobrazić... Może tak... Jest stado. Wszyscy w tym stadzie zbierają wspólnie jagody. Ale jest jeden osobnik - fobik, który nie przebywa z innymi. Trzyma się na uboczu. Właśnie zauważył zbliżającego się drapieżnika. No tak, to ma sens...
30 Gru 2015, Śro 21:23, PID: 500982
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30 Gru 2015, Śro 22:01 przez Alikene.)
Na reakcjach lękowych też nasza kultura stoi, bo gdyby nasi praprzodkowie w jaskiniach niczego się nie bali, to by nie przeżyli. Nie ukrywaliby się przed zwierzętami i zostaliby przez nie rozszarpani, potruliby się czymś itp. Wiemy czego należy się bać, nauczeni doświadczeniem naszych poprzedników. Kiedy taki jaskiniowiec widział, że jego towarzysz otruł się jakimiś grzybami, to sam nie wyciągał już łapek po ten rodzaj grzybów. Niestety u osób z fobią społeczną wykształcił się inny rodzaj lęku - nie taki wynikający z instynktu samozachowawczego, tylko dotyczący sfer życia, których inni ludzie się nie obawiają. Jest u nas zaburzona praca ciała migdałowatego, czy coś w ten deseń U ludzi bez fobii jest ono pobudzane tylko wtedy, gdy naprawdę mają się czego bać, a u nas nawet w neutralnych sytuacjach społecznych. To jest lęk wyuczony, bo pamiętamy, że skoro zostaliśmy odtrąceni, skrytykowani w przeszłości, to teraz może nas to spotkać ponownie.
30 Gru 2015, Śro 22:39, PID: 501010
Cytat:Hmm, a czy ktoś z was ma wrażenie, że czuł się bardziej dorośle w latach szkolnych niż obecnie?" ja. W podstawówce, tak gdzieś w klasach 1-3 całościowo, i w 4-6 jeśli idzie o jakaś tam "pwoagę" i "rozsąde", "pracowitość" i inne złudzenia... żal teraz dupę ściska... Cytat:"Gdy inni się zachowywali jak dzieciuchy (a jeszcze gdy nam szkodzili, to już w ogóle), to stwierdziliśmy, że my tacy nie będziemy, że będziemy poważni. A gdy to się skończyło i ci ludzie (a nierzadko nasi oprawcy) stawali się poważni, to my właśnie na przekór zatopiliśmy się w dzieciństwie - bo wcześniej "nie mogliśmy" być dziećmi?" nie wiem czy dokąłdnie tak, na pewno nie jest to takie proste i jednowymiarowe, protest? chyba nie. raczej zagubienie, moze jakaś tęsknota, ale nie na pierwszym planie. Cytat:"Jeśli już się doświadczyliśmy takiej przemocy i wyautowania, to sami umieszczamy się poza grupą, by już nikt nie mógł nas umieścić "poza". I ulegamy iluzji, że bycie "poza" to nasz własny wybór - niestety to wynik fobii, nie nasz własny wybór." chyba tak... Cytat:"Bo my wcale nie byliśmy bardziej zaradni - byliśmy tylko poważniejsi. Oni zaczęli się stawać poważniejsi... A my zaczęliśmy łapać syndrom Jacksona i uciekać od odpowiedzialności. " Dokładnie! myślę, że wielu z nas od początku było nawet znaczniej mniej zaradnych niz reszta Cytat:"Siłą rzeczy uważałam większość rówieśników za głupich, bo przecież w książkach i w telewizji, które wypełniały mi czas, przyjaźnie wyglądały inaczej." no, niestety. ale czasem mam wrażenie, obserwując osoby w autobusie, że i w realu takie są... może nieczęsto, ale są... Cytat:"Ludzie z niskim/ niepozwalającym cieszyć się życiem poczuciem własnej wartości przyjmują takie krzywdzące i niekorzystne teorie na swój temat bez walki, że głowa mała." pocieszające, tylko ile w tym prawdy? Cytat:"Nie, to nie jest normalne, że człowiek się wtedy zamyka. To jest bardzo złe dla niego. Wynikiem jest straszne cierpienie i jeszcze większe poczucie krzywdy i niezrozumienia! " byłaś na tyle iteligentna, że wiedziaąłs to wtedy? Babcia z fobią? nie wiem, nei jestem psychologiem, wie, kto do nich z fobią przychodzi, emerytce pewnie fobai nie przeszkadza, i tak siedzi sama w za+ pończochach, a rentę przyniesie listonosz. Cytat:Chciałabym zresetować się do stanu przed fobią, naprawdę. Tylko nie bardzo wiem, w którym momencie mojego życia już miałam w sobie ten lęk, a w którym był on dopiero w fazie rozwoju" też nie wiem. kiedy lęk, kiedy ZOK, kiedy inne . nie wiem nawet, czy to potrzebne, żeby wioedzieć, ale fakt - nie wiem, od kiedy już nie jestem normalny. Obawiam się, że od 2-3 klasy podstawówki, anwet jeśli to jeszcze nie był lęk, a inne zaburzenia...
30 Gru 2015, Śro 22:52, PID: 501020
Cytat:Czyli w warunkach innych kryteriów społecznych mogłoby tak być, że osoby z fobią byłyby świetnie społecznie przystosowane?Nie istnieje społeczeństwo, które byłoby idealne dla fobików ale mogłoby. Dlaczego nie? Ja sobie to wyobrażam trochę jak np. Japonię - przeciwieństwo Ameryki, gdzie ludzie są otwarci i pewni siebie. Japończycy to z tego co zauważyłam społeczeństwo ludzi skoncentrowanych na własnych sprawach, tacy trochę introwertycy, nie wkraczający drugiemu w drogę, może nawet o niższej samoocenie na ogół. Może tak mi się tylko wydaje ale z tego co zauważyłam np. w dramach japońskich wielu bohaterów jest nieśmiałych albo zachowuje się jakby miało fobię społeczną, i takie zachowanie, że się mało mówi, że się jest zamkniętym w sobie, że czasem się człowiek speszy nie jest tam niczym dziwnym. I na pewno w takiej Japonii ja np. czułabym się lepiej niż w USA, gdzie kładzie się duży nacisk na to, żeby się bawić, spędzać czas z bliskimi, imprezować.... jeśli tego nie robisz jesteś nudny, nie masz życia. Jeśli jesteś Japończykiem i tego nie robisz to prawdopodobnie i tak nikt o tym nie wie i nikogo to nie obchodzi a ludzie i tak będą względem ciebie kulturalni i mili, nie ośmielą się cię oceniać. Chciałam kiedyś pojechać do Japonii, ciekawy kraj.
30 Gru 2015, Śro 22:55, PID: 501024
Sugar napisał(a):Klasyk, jeśli nie miączysz jak ci źle, i nie narzekasz jak ci w życiu trudno i nikt tego nie rozumie, świat jest pełen okrutników z klapkami na oczach, i nikt mnie nie lubi, to nie jesteś jednym z nasAle może chociaż odrobinę zrozumienia... Sugar napisał(a):Czy to przypadkiem nie lęk przed odpowiedzialnością? Mruga Oczywiście, że człowiek potrafi! Każdy potrafi! Gdyby tylko nie ten lęk.No tak, ale znów, to LĘK. Sugar napisał(a):Spotkałaś kiedyś babcię z fobią społeczną?Nie wiem, jak przy fobiach, depresjach itd., ale kiedyś psycholog czy psychiatra wypowiadał się w radiu o borderline mówiąc, że w wieku 40 lat objawy często stają się słabsze... Ale człowiek zdaje sobie sprawę, że (oczywiście nie było to powiedziane tymi słowami) żyje w syfie, bo przez swoje stany jego życie jest do bani, nie ma pieniędzy, dobrego związku (jeśli w ogóle w jakimś jest), nie czuje się spełniony. Poza tym: Zas napisał(a):emerytce pewnie fobai nie przeszkadza, i tak siedzi sama w za+ pończochach, a rentę przyniesie listonosz.Nie tyle nie przeszkadza, co lęki starszych ludzi już w ogóle mało kogo interesują, a oni są zbyt przebojowi, by coś działać. My chociaż się pobuntujemy w Internecie, a oni co? Pomodlić się mogą co najwyżej. Sugar napisał(a):Komunikaty wysyłane przez rodziców:Słyszałem od matki ponad 50% z tych komunikatów. Alikene napisał(a):Często tak jest, że osoby z rodziny najpierw podkopują naszą wiarę w siebie, a potem oczekują, że wbrew temu, co nam zakodowali, będziemy przebojowi, ogarnięci samodzielni i świetnie sobie ze wszystkim poradzimy.Taaa... Placebo napisał(a):Ktoś może być nieodpowiedzialny bo może mieć coś w czerech literach a inny może mieć zaburzenia psychiczne i to jest zupełnie co innego.No zdecydowanie jest. Tylko co z teog, skoro i tak, i tak jest ciulowo Alikene napisał(a):Mamy wrażenie, że wszyscy jakoś ruszyli, tylko my wciąż stoimy w miejscu.Dokładnie... Alikene napisał(a):iLLusory, wydaje mi się, że osoby z rodziny zakładają sobie, że muszą nas przysposobić jak najbardziej do społeczności, żebyśmy w niczym nie odstawali od innychBo sami są tchórzami, tylko ewentualnie jakoś lepiej udało im się wpasować w system. Może nie mając świadomości możliwości (wiecie, był PRL, ograniczona kariera, zamknięte granice, ludzie się do tego przyzwyczaili, często nawet po otworzeniu tych granic ich mentalnóść się nie zmieniła), było im łatwiej... Dzisiaj patrzymy na fejsbuczki znajomych i gula rośnie... RedIsABeautiful napisał(a):Życie osoby towarzyskiej i zaradnej jest bardzo zabiegane. Praca, znajomi, partner itd...Sam się czasem zastanawiam, czy ci ludzie mają tak bogate życie towarzyskie, czy szukają wymówek, czy co... Bo ja, choć nie jestem totalnym odludkiem, to jednak prawie zawsze znajdę chwilę dla kogoś. Alikene napisał(a):Oni mają lajf, a my mamy refleksję o lajfie. A tak na poważnieNo to niestety przypadkiem było bardzo poważnie. RedIsABeautiful napisał(a):zbyt wiele razy mi coś nie wyszło że moje wewnętrzne ja boi się kolejnych upokorzeń i krzyczy zawsze do mnie głośńo "nie, tego nie próbuj", "to ci się nie uda"No właśnie. A jeszcze jak nam dano odczuć, że jesteśmy do bani, to już w ogóle... Zas napisał(a):nie wiem czy dokąłdnie tak, na pewno nie jest to takie proste i jednowymiarowe, protest? chyba nie. raczej zagubienie, moze jakaś tęsknota, ale nie na pierwszym planie.Ale tu nie chodzi o świadomy protest. Tu chodzi o podświadomość. Zas napisał(a):czy to potrzebne, żeby wioedzieć, ale fakt - nie wiem, od kiedy już nie jestem normalny. Obawiam się, że od 2-3 klasy podstawówki, anwet jeśli to jeszcze nie był lęk, a inne zaburzenia... SmutnyChyba ważniejsze niż kiedy jest "dlaczego". Zresztą, jest też kwestia, że mogliśmy mieć jakiś nieprzyjemny okres, ale dopiero kolejny nieprzyjemny okres naprawdę nas przygniótł, bo pozbawił nas nadziei i/lub wzbudził w nas wina, że to przez nas się tak dzieje, skoro po raz kolejny jest do bani.
30 Gru 2015, Śro 23:36, PID: 501048
Zas, napisałeś, że w podstawówce czułeś się w miarę dobrze, ja też ale tylko do pewnego momentu. Odkąd zaczęły się moje problemy z rówieśnikami, nie było już tak dobrze, chociaż wtedy jeszcze to wypierałam i aż tak to nie wpływało na mnie. Tęsknię nawet za tą dziewczynką, którą wtedy byłam. Człowiek nie był jeszcze wtedy świadomy wszystkich tych problemów i funkcjonował, nie zagłębiając się, nawet gdy już wtedy się zapowiadał na aspołecznika.
stap!inesekend, no jakoś mi się napisało, że inni mają lajf, a my mamy refleksję o lajfie. Teraz, gdy przeanalizowałam jeszcze raz to zdanie, to aż mnie zmroziło. To zdanie uderza. Faktycznie jest na poważnie. Wychodzi na to, że zbyt prawdziwe wnioski potrafią zwalić z nóg nawet samą autorkę, gdy zda sobie sprawę z ich bolesnej prawdziwości... hm. stap!inesekend, piszesz, że ważniejsze od tego kiedy pojawiła się u nas fobia jest ważniejsze dlaczego. To kiedy i dlaczego wystąpiła jakoś tam się ze sobą wiąże. Myślę, że nie ma jakiegoś konkretnego punktu, w którym się stajesz fobikiem, to się rozwija w nas i dopiero po czasie orientujemy się, że interakcje społeczne wywołują w nas lęk. Myślę, że mniej więcej wiemy, jakie zdarzenia miały wpływ na rozwinięcie się tego lęku. Ale sama świadomość problemu nie ma właściwości uzdrawiających - niestety.
31 Gru 2015, Czw 0:02, PID: 501060
Cytat:Hmm, a czy ktoś z was ma wrażenie, że czuł się bardziej dorośle w latach szkolnych niż obecnie?Ja tam nie, zdecydowanie nie... Cytat:"Gdy inni się zachowywali jak dzieciuchy (a jeszcze gdy nam szkodzili, to już w ogóle), to stwierdziliśmy, że my tacy nie będziemy, że będziemy poważni. A gdy to się skończyło i ci ludzie (a nierzadko nasi oprawcy) stawali się poważni, to my właśnie na przekór zatopiliśmy się w dzieciństwie - bo wcześniej "nie mogliśmy" być dziećmi?"Wcale nie czuję się jakbym "zatopiła się w dzieciństwie" i nie sądzę, żebym była jakimś wyjątkiem. Nie wydaje mi się, żeby pasowało takie odniesienie do ogółu fobików. Nie rozumiem na czym miałoby polegać to stanie się bardziej dziecinnym.
31 Gru 2015, Czw 0:16, PID: 501068
Też nie sprowadzałabym tego do tak jednostronnego wniosku. Nie wiązałabym socjofobii z jakimś zdziecinnieniem. Nawet nasze negatywne przejścia z ludźmi nie mogą wszystkiego wytłumaczyć. Psychika jest o wiele bardziej złożona, ale nie chcę tu się bawić w psychologa. Mówię tylko jak ja to widzę, każdy może mieć inne zdanie
31 Gru 2015, Czw 1:24, PID: 501098
Placebo napisał(a):jestes pewna ze lepiej? o ile mi wiadomo, to np. w kwestii pracy (zapewne innych też) jest to kultura kolektywna, nie stawia sie na indywidualizm, wyścig szczurów, jak w ameryce, na odwrót- na współpracę. chyba, że się mylę hmmmm i źle pamiętam, ale raczej nie. japonczycy nie koncentrują się na własnych sprawach, życie społeczne jest niezwykle istotną kwestią, ich zachowanie wynika z szacunku do drugiego człowieka (powściągliwosc np.) a nie ze skupienia się na sobie.Cytat:Czyli w warunkach innych kryteriów społecznych mogłoby tak być, że osoby z fobią byłyby świetnie społecznie przystosowane?Nie istnieje społeczeństwo, które byłoby idealne dla fobików ale mogłoby. Dlaczego nie? Ja sobie to wyobrażam trochę jak np. Japonię - przeciwieństwo Ameryki, gdzie ludzie są otwarci i pewni siebie. Japończycy to z tego co zauważyłam społeczeństwo ludzi skoncentrowanych na własnych sprawach, tacy trochę introwertycy, nie wkraczający drugiemu w drogę, może nawet o niższej samoocenie na ogół.Może tak mi się tylko wydaje ale z tego co zauważyłam np. w dramach japońskich wielu bohaterów jest nieśmiałych albo zachowuje się jakby miało fobię społeczną, i takie zachowanie, że się mało mówi, że się jest zamkniętym w sobie, że czasem się człowiek speszy nie jest tam niczym dziwnym. I na pewno w takiej Japonii ja np. czułabym się lepiej niż w USA, gdzie kładzie się duży nacisk na to, żeby się bawić, spędzać czas z bliskimi, imprezować.... jeśli tego nie robisz jesteś nudny, nie masz życia. Jeśli jesteś Japończykiem i tego nie robisz to prawdopodobnie i tak nikt o tym nie wie i nikogo to nie obchodzi a ludzie i tak będą względem ciebie kulturalni i mili, nie ośmielą się cię oceniać. Chciałam kiedyś pojechać do Japonii, ciekawy kraj. to, że nie ma dżamprez itp. nie oznacza, że pozwala się na indywidualizm, że jest on wartością nadrzedną- delikatność wobec innych ludzi, to nie tyle fobia.. to po prostu delikatność wobec innych ludzi, to jest bardzo duże nastawienie na drugiego człowieka, na wspólnote już dawno, kilkadziesiat lat temu, mówiono o tym, że nieprzystosowanie do społeczenstwa, do po prostu nieprzystosowanie do kultury, i niewykluczone, że w innych warunkach (na innych zasadach itd.) osoba nieprzystosowana, nieprzystosowaną by nie była. Cytat:Bo sami są tchórzami, tylko ewentualnie jakoś lepiej udało im się wpasować w system. Może nie mając świadomości możliwości (wiecie, był PRL, ograniczona kariera, zamknięte granice, ludzie się do tego przyzwyczaili, często nawet po otworzeniu tych granic ich mentalnóść się nie zmieniła), było im łatwiej... tak łatwo wrzucić do jednego wora? pytanie retoryczne- no oczywiście, że łatwo !
31 Gru 2015, Czw 1:54, PID: 501108
oj, japończyki... w japońskiej szkole zginęlibyście jeszcze szybciej niż w tej dżungli zwanej polską gimbazą.
31 Gru 2015, Czw 1:55, PID: 501110
Zas napisał(a):oj, japończyki... w japońskiej szkole zginęlibyście jeszcze szybciej niż w tej dżungli zwanej polską gimbazą.ta, chciałbym to ujrzeć na własne oczy.. : o
31 Gru 2015, Czw 2:08, PID: 501116
Ale na animcach całkiem fajna ta ich szkoła.
31 Gru 2015, Czw 2:08, PID: 501118
Ale na animcach całkiem fajna ta ich szkoła.
31 Gru 2015, Czw 2:27, PID: 501124
Na animcach może i tak, ale rzeczywistość jest jednak nieco inna
31 Gru 2015, Czw 2:33, PID: 501126
No wiem, czytałem trochę. Nawet te mundurki mają wcale nie aż takie fajne.
Kurka mysz mi się psuje, wpuszcza czasem dwa kliki na raz.
31 Gru 2015, Czw 2:49, PID: 501132
rozkręć ją, i przedmuchaj klikacze
31 Gru 2015, Czw 13:01, PID: 501162
W Japonii podpięliby Was pod hikikomori i bylibyście wciąż tak samo samotni. Nawet jeśli Japończycy byliby Wam życzliwi, wciąż unikalibyście towarzystwa, bo lęk nie zawsze zależy okoliczności. Często po prostu tkwi głęboko w nas i trudno się go oduczyć, nawet gdy okoliczności są sprzyjające. Ale fakt faktem, w Japonii grzecznościowe formuły, tradycje i ogólnie szacunek dla jednostki to podstawa. Dosłowne odrzucenie pewnie by tam nie czekało na osoby z fobią, ale wciąż pozostałby inny problem. Inni by nas nie potępili, ale my wciąż żylibyśmy w samopotępieniu i w mniejszej lub większej izolacji. W Japonii wiele osób jest samotnych, uzależnionych od technologii, uciekających w gry itp. Czy to szczęśliwa wizja? Niekoniecznie. Ale kraj i kultura bardzo ciekawa.
31 Gru 2015, Czw 13:15, PID: 501166
Mając korzenie w kulturze Europy, moglibyśmy się wkurzać na ich, z naszej perspektywy, zamknięcie i kurczowe trzymanie się ichniejszych form społecznych. Taki paradoks.
|
|