16 Maj 2008, Pią 11:58, PID: 22797
bug jest miłościoł, bug umar
Ankieta: Czy masz problemy religijne przez swoją fobię? Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie. |
|||
Tak, często | 21 | 16.15% | |
Tak, czasem | 26 | 20.00% | |
Nie | 25 | 19.23% | |
Jestem os. niewierzącą | 58 | 44.62% | |
Razem | 130 głosów | 100% |
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie | [Wyniki ankiety] |
16 Maj 2008, Pią 11:58, PID: 22797
bug jest miłościoł, bug umar
16 Maj 2008, Pią 16:02, PID: 22818
lostsoul napisał(a):antyk napisał(a):To nie ludzka mentalność, lecz polska. Tylko w tym kraju ludzie biorą kościelne śluby, chrzczą dzieci i posyłają je do komunii oraz bierzmowania, bo "taka jest tradycja", lub właśnie z powodu presji rodziny/otoczenia To nie jest normalne, bo tacy ateiści ze ślubem kościelnym będą mieli dzieci, które ochrzczą (presja rodziny), poślą do komunii (bo wszystkie dzieci idą, to niech i nasze idzie), do bierzmowania (no bo jak potem weźmie ślub kościelny?), a te dzieci, gdy dorosną, też będą miały dzieci i wszystko zacznie się od nowa... To jakiś obłęd i trzeba to w końcu przerwać, nie tylko dlatego, że nie wypada udawać wierzącego oszukując siebie i innych i robić to, co każą nam ci inni, lecz głównie po to, by wreszcie skończył się ten cały cyrk... Cyrk polityczny (z udziałem prawicy i "lewicy", którzy dogadzają kościołowi od prawie 20 lat) i kościelny (już dziś Życiński znowu psioczył z ambony na zapłodnienie in-vitro i aborcję, nawet w święta sobie nie odpuści... ) oraz cała ta obłuda, hipokryzja, zakłamanie i nienawiść, które stają się rzeczą normalną dla każdego Polaka-katolika. Chcę żyć w kraju normalnym, gdzie nie skazuje się ludzi za obrazę "uczuć religijnych" (czymkolwiek te uczucia są, bo nie ma żadnej ich definicji...), gdzie żaden kościół nie jest faworyzowany, gdzie pieniądze idą do biednych i potrzebujących, a nie na nowe świątynie, gdzie w szkołach jest edukacja seksualna zamiast religii rzymskokatolickiej i gdzie ludzie są pokojowo nastawieni do każdego "innego", a nie straszeni przez religijnych fanatyków "zagrożeniami", które ponoć przynoszą np. homoseksualiści i niewierzący. Dlatego, choćby nie wiem co, nigdy przenigdy nie wezmę ślubu kościelnego, nawet gdyby mi jakaś kobieta zagroziła, że mnie rzuci (swoją drogą jeśli rzuciłaby mnie przez jakiś ślub, to dobrze, bo to by oznaczało, że tak naprawdę mnie nie kochała), żeby nie karmić kościoła, nie podtrzymywać tej głupiej tradycji bycia katolikiem z powodu "bo tak i już", dla dobra własnego i innych, by wreszcie było tu normalne demokratyczne państwo, a nie jakaś mieszanka Iranu i Meksyku... To spuścizna komuny. Kościół za socjalizmu nie miał wiele do powiedzenia to teraz sobie to nadrabia. Musi minąc jeszcze kilka lat zanim to wszystko się uporzątkuje
27 Maj 2008, Wto 14:52, PID: 24435
Ja wlasnie przez to że boję się mówić zbliżyłam się do Boga..zaufałam i zakochałam sie w jego Miłości...jestem bardzo wierzaca ale czasem wątpie.. bo boje sie tego co ludzie myśla o mnie jako takiej osoby..ciezko byc fobikiem...Chodze do pschologa..Jednak bez wsparcia bliskich mysle ze sie nie uda mi wyjsc z tego na tyle ile chce...
27 Maj 2008, Wto 15:40, PID: 24445
Też jestem wierzący ale jestem za słaby i zdaje mi się że powinienem dac sobie spokój z Bogiem aby nie denerwowac innych ludzi
28 Maj 2008, Śro 23:26, PID: 24639
Kościół a moja fobia społeczna:
Urodziłam się w toksycznej alkoholowej rodzinie, gdzie panowało zakłamanie, najważniejsze było nie to, co czujesz, tylko to, co ludzie powiedzą. Do 8 roku życia w ogóle nie chodziłam do kościoła, potem matka stwierdziła, że czas mnie zapisać na religię, bo... komunia. Czułam się najgorsza z klasy, bo inne dzieci były chwalone za to, że chodzą do kościoła, miałam takie wyrzuty sumienia, że uciekałam z religii aż do 8 klasy szkoły podstawowej, dawniej religia była w salkach katechetycznych. Komunię jakoś zaliczyłam. Pamiętam jak dzieciaki chodziły za mną i wrzeszczały, że mam iść na religię, bo powiedzą księdzu, że robię coś bardzo złego. Przed bierzmowaniem trzeba było zdać egzamin, więc ksiądz w salce katechetycznej widział mnie częściej. Na religii przy sprawdzaniu obecności odpowiadało się: ,,Jestem! Byłam! Mam!" Oznaczało to: ,,Jestem na religii. Byłam w kościele. Mam zeszyt.'' Paranoja! Już wtedy byłam niewierząca, nie chodziłam do kościoła, ale bałam się księdza i odpowiadałam: ,,Byłam!" Któregoś dnia ksiądz kazał mi stanąć przed cała klasą i strasznie na mnie nakrzyczał, że go okłamuję, że mnie nie widział w kościele. Od tego czasu na widok księży i kościoła robi mi się niedobrze. Potem było bierzmowanie, do którego miałam trzy poprawki, uczyłam się dniami i nocami, aby zdać ten cholerny egzamin, w końcu zdałam. W Ogólniaku wszyscy z klasy mieli na świadectwie 5 z religii a ja jako jedyna 4- chociaż się uczyłam tych regułek religijnych na pamięć, nic nie rozumiałam. Będąc na studiach dalej miałam problemy z powodu niechodzenia do kościoła, moje koleżanki napiętnowały mnie z tego powodu, nie przyznawałam się do swojego ateizmu, dla świętego spokoju klękałam z nimi co wieczór w akademiku i się modliłam. To była Farsa! Nawet byłam kilka razy u spowiedzi, wtedy wymyślałam sobie grzechy, nawet takie, których nie miałam, żeby cokolwiek mówić do księdza, wszystko to robiłam dlatego, aby nie odstawać od innych. Dziś już jestem osobą pracującą i nie muszę być kościołowa, późno doszłam do tego, by odważnie mówić, kim jestem, ale lepiej późno niż wcale.
08 Lip 2008, Wto 21:43, PID: 41750
Mi w religijności absolutnie fobia nie przeszkadzała, właściwie może nie mam fobii i w tym rzecz.W każdym razie chyba wreszcie wezme rozwód z KK.
Kiedyś byłem wierzący, jak to u mnie, jak w coś wierzę to ostro, dosłownie byłem katolicką gwardią.Potem Kościół namawał mnie coraz większym wstrętem, aż w końcu od czasu bierzmowania nienawidzę kościoła.Ja, w mojej depresji musiałem chodzić do tego zimnego kościoła, w te ciemne noce, przebywać z grupką nieznajomych z którą nie miałem najmniejszej ochoty przebywać, no i spowiedzi zawsze się stresowałem, że zapomnę formułek ktorych się perfekcyjnie wyuaczałem, na szczęście tylko 1 byłem, 1-2 sfałszowałem i jakoś się przeszło. Ale i tak głównie obrzydza mnie mieszanie się Kościoła w politykę, sferę obyczajową iw ogóle wszędzie gdzie nie powinien.
09 Lip 2008, Śro 19:18, PID: 42315
Trudno mi ocenić czy mam problemy religijne przez fobie. Nie chodzę do kościoła. Co jest głównym powodem nie jestem pewien. Może kontakt z dużą ilością ludzi. Co jest idiotyzmem, młodzież przygotowująca się do bierzmowania musi chodzić do kościoła żeby do tego sakramentu przystąpić bo rodzice im każą. I w kościele się nudzi. Mam przykre wspomnienia ze spotkań przygotowujących do bierzmowanie. Z drugiej strony nie czuję potrzeby chodzenia co tydzień do kościoła. Kiedyś chodziłem bo musiałem, rodzice mi kazali chociaż ojciec chodził od święta. Skończyłem 18 lat i nie muszę więc nie chodzę. Nie przystępuję też do spowiedzi ani do komunii. Spowiedź wydaje mi się bez sensu. Dlaczego mam opowiadać co zrobiłem jakiemuś obcemu facetowi. Jeśli Bóg chce i wie, że żałuję to grzechy i tak mi odpuści, no nie? Poza tym są rzeczy, które oficjalnie uznawane są przez kościół za grzech, a ja nie żałuję ich popełnienia. Trochę odbiegłem od tematu ale wiele, rzeczy w Kościele wydaje mi się bez sensu. Coś jest grzechem, a za chwilę stwierdzą, że jednak nie. Pieczątki za spowiedź przed bierzmowaniem. Zbieranie jakiś obrazków na dowód obecności na mszy itp.
09 Lip 2008, Śro 19:59, PID: 42344
Moja fobia inne zaburzenia oraz obserwacja tego co się dzieje dookoła sprawiają , że w Boga nie wierze . Jeśli to on mnie stworzył to go nie rozumiem . Jaki chory umysł mógł stworzyć taki chory świat.
09 Lip 2008, Śro 20:02, PID: 42348
Cytat:Jaki chory umysł mógł stworzyć taki chory świat.Wow, jakie fajne, głębokie przemyślenie Morał jeden Boga nie ma, z resztą sprawa z Bogiem jest identyczna jak ze Świętym Mikołajem, tyle że Św. Mikołaj mi pod choinkę komputra przyniósł tak że jest fajniejszy od Boga.
23 Lip 2008, Śro 0:07, PID: 45735
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Lip 2008, Śro 0:52 przez Cień.)
Albert Einstein
Wybitne umysły są zawsze atakowane przez miernoty, którym trudno pojąć, że ktoś może odmówić ślepego hołdowania panującym przesądom, decydując się w zamian na odważne i uczciwe głoszenie własnych poglądów Zawsze mieli skłonność traktowania psychopatów jak rycerzy, lecz nigdy nie posunęli się tak daleko jak obecnie. Zasadniczym źródłem aktualnego konfliktu między sferą religii a sferą nauki jest doktryna osobowego Boga. Strach i głupota zawsze leży u podstaw większości ludzkich działań. Mark Twain Bóg stworzył człowieka, ponieważ rozczarował się małpą. Z dalszych eksperymentów zrezygnował. Woody Allen Dla ciebie jestem ateistą, dla Boga - konstruktywną opozycją. Antoine de Saint-Exupéry Kiedy gaśnie wiara - Bóg umiera i staje się bezużyteczny. Georg Christoph Lichtenberg Czy sądzicie, że Bóg jest katolikiem? Georg Christoph Lichtenberg Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo swoje - znaczy przypuszczalnie: człowiek stworzył Boga na obraz i podobieństwo swoje. Jestem przekonany, że gdyby Bóg stworzył człowieka tak, jak wyobrażają go sobie magistrzy i profesorowie filozofii, trzeba by go pierwszego dnia zamknąć w domu wariatów. Stanisław Jerzy Lec Czasami mnie diabeł kusi, by uwierzyć w Boga. Jacek Kaczmarski Zawsze sądziłem, że bogowie śmieją się z tych, którzy wierzą w nich bezkrytycznie. Być może dlatego, że ja bym się śmiał, gdybym był Bogiem. Emil Cioran Historia człowieka i Boga to dzieje wzajemnego rozczarowania. Emil Cioran Bóg jest dalej od ludzi niż ludzie od Boga. Elias Canetti Najtrudniejszy do zniesienia byłby taki Bóg, jakiego sobie wymarzyliśmy. Mark Twain Czym jest czlowiek? Hałaśliwą istotą, którą dobry Bóg stworzył z rozczarowania małpą. Należy stwierdzić, że Bóg musi być swym nowym tworem również rozczarowany - poprawki w stosunku do małpy są wręcz niezauważalne. Wiesław Myśliwski Bóg powinien być jak i człowiek, żeby widać było, że go boli, co człowieka boli. Jaroslav Hašek Bóg jest nieskończenie miłosierny, ale tylko dla porządnych ludzi, a nie dla jakichś tam wyrzutków społeczeństwa, którzy nie kierują się jego przykazaniami ani regulaminem wojskowym. Julian Tuwim Ci, którzy przemawiają w imieniu Boga powinni pokazać listy uwierzytelniające. Augustyn z Hippony Boże, daj mi siłę, abym mógł zrobić wszystko, czego ode mnie żądasz. A potem żądaj ode mnie, czego chcesz.
23 Lip 2008, Śro 1:00, PID: 45745
Albert Einstein
Odczuwam wyłącznie głęboki smutek widząc, jak Bóg karze swoje dzieci za ich niezliczone głupstwa, za które tylko On sam jest ostatecznie odpowiedzialny; uważam, że tylko Jego nieistnienie mogłoby Go usprawiedliwić. Nie potrafię wyobrazić sobie Boga, który nagradza i karze istoty przez siebie stworzone, lub Boga obdarzonego wolną wolą na podobieństwo nas samych. Nie mogę również ani też nie chcę sobie wyobrazić, że człowiek trwa dalej po fizycznej śmierci; nadzieje tą pozostawiam ludziom słabego ducha, którzy żywią ją ze strachu lub niedorzecznego egoizmu. Przy wpajaniu ludziom tego, co moralnie słuszne, kaznodzieje powinni zdobyć się na odwagę i odrzucić doktrynę osobowego Boga, to znaczy nie powoływać się dłużej na owo źródło strachu i nadziei, dzięki któremu w przeszłości kapłani skupiali w swych rękach tak ogromną władzę. Dzieci zaczynają w końcu myśleć, że Bóg jest kręgowcem w gazowym stanie skupienia. Nie potrafię wyobrazić sobie Boga, który nagradza i karze istoty przez siebie samego stworzone, którego zamysły przykrojone są na naszą miarę krótko mówiąc, Boga, który nie jest niczym innym, jak odbiciem ludzkich słabości.
11 Sie 2008, Pon 23:27, PID: 53159
antyk napisał(a):Jestem ateistą i nie mam żadnych problemów związanych z religią, a raczej brakiem wyznania ja podobnie jak antyk, z tym, że nie mam z tym żadnych problemów, gdyż uważam, że większość zła na świecie jest przez religie i wiarę, gdyby ludzie nie demonstrowali swojej wiary, to nikt by nie wiedział w co wierzy, lub nie, sąsiad i na świecie byłby spokój, a tak, to najwięcej wojen i śmierci jest spowodowanych przez religie właśnie, niezależnie od rodzaju wyznania. [Obrazek: 426484-vi.jpg] Kaktus napisał(a):Tak jak pisze Emperor, wiara przez tradycję. W takim wypadku już lepiej być już niepraktykującym niż zawyżać statystyki i okłamywać samego siebie. myślę, że jakby te cele były wyposażone w plazmę, satelitę, necik, wygodne mebelki, jedzenie full wypas, seks raz na tydzień gwarantowany przez przeora klasztoru z kimś fajnym.... .......to żyć nie umierać chyba bym się zdecydował Posty scaliłem. Zdjęcie usunąłem, bo nijak się ma do tematu dyskusji. Zresztą była już o tym mowa kiedyś. - Jim
08 Gru 2008, Pon 19:31, PID: 99501
Chciałbym zapytać jak zachowujecie się przebywając w kościele, siedząc lub stojąc w jednym miejscu.Napiszcie coś na ten temat,jakie macie objawy,jak sobie z tym radzicie?
08 Gru 2008, Pon 19:47, PID: 99513
nie chodzimy
08 Gru 2008, Pon 20:15, PID: 99526
dość często mdleję, nie mogę stać w kościele.
08 Gru 2008, Pon 22:17, PID: 99583
Cytat:Chciałbym zapytać jak zachowujecie się przebywając w kościele, siedząc lub stojąc w jednym miejscu.Napiszcie coś na ten temat,jakie macie objawy,jak sobie z tym radzicie?Właściwie nie mam z tym żadnych kłopotów. W kościele czuję się normalnie Jeden wyjątek: nie lubię siedzieć w środku ławki pomiędzy obcymi ludźmi. Muszę siedzieć z brzegu, albo obok rodziny, a najczęściej stoję z tyłu. Kiedy siedzę między obcymi ludźmi czuję sie nieswojo i robi mi się jakoś duszno, niedobrze. Ale i to nie zawsze, zresztą jak pisałam, raczej tak nie siadam
08 Gru 2008, Pon 22:21, PID: 99586
Już dawno w kościele nie byłem, ale pamiętam że jak chodziłem, to najgorsze było stanie. Całą mszę odliczałem sekundy do końca. Nie lubiłem też rzecz jasna siedzieć w pierwszej ławce, a przed bierzmowaniem ksiundz często brał na siłę, nawet z ambony wołał.
09 Gru 2008, Wto 0:54, PID: 99630
Wiem jak to jest.Ja ostatnio zaniedbałam obowiązki katolickie. Nie jestem z tego zachwycona.Jeśli chodzi o kościół to zawsze nie chętnie chodziłam pod przymusem rodziców.Po bierzmowaniu przestałam chodzić.Czasem poszłam z własnej woli ale teraz to już mi jest ciężko wyjść do kościoła.Teraz chcę a nie umiem się przełamać po długiej przerwie...Może kiedyś mam nadzieję że uda mi się to zmienić.A modlitwę to też olałam.Tak jak bym uważała,że skoro nie chodzę do kościoła to nie jestem godna rozmawiać z Bogiem.Smutne prawda?No i przy kimś kto się nie modli też się nie umiem modlić.
09 Gru 2008, Wto 1:05, PID: 99634
Uważam, że wiara jest pomocna ludziom, ale w żadnym przypadku nie wierzę w Boga i cuda. Wiara pomaga na zasadzie samej wiary, to człowiek sobie pomaga, a nie Bóg niby wysłuchawszy go.
To jest dla mnie niezrozumiałe. Jeśli coś kogoś spotka dobrego, to dziękuje Bogu, a jeśli złego, to go usprawiedliwia. A przecież niech się dzieje wola boska. To po co się modlić? To wszystko nie ma logiki. Strata czasu na jakieś paciorki.
07 Sty 2009, Śro 20:11, PID: 108320
Zauważyłem jedną prawidłowość,wszyscy piszący w tym temacie albo nie wierzą w Boga albo od niego się odsunęli lub odwrócili.W swoim życiu też zauważyłem pewną prawidłowość,dopóki byłem głęboko wierzący nie miałem żadnych problemów ze sobą,z czasem gdy zacząłem się oddalać od Boga pogubiłem ,teraz próbuje wrócić i razem z Nim wyjść z tego,oczywiscie biore go jako przeowdnika,ktory sam dobierze narzedzia,jestem spokojny,ze bedzie dobrze
07 Sty 2009, Śro 21:54, PID: 108357
Mnie ten problem nie dotyczy jestem ateistą. Dla mnie religia to absurd.
07 Sty 2009, Śro 21:59, PID: 108360
Racjonalnie patrząc tak. Tylko nie wiem, czy to my mamy przesrane, bo nie umiemy uwierzyć w sprawy, które są ponad logiką, czy ludzie, którzy jednak wierzą. Kto tutaj ma lepiej. Nie chodzi mi o to oczywiście kto ma racje, bo tego nie wiadomo.
Jednak wiara w to, że ktoś nad nami czuwa i że nie jesteśmy sami coś daje.
07 Sty 2009, Śro 22:13, PID: 108363
Na pewno wiara daje nadzieje i pozbawia poczucia osamotnienia. Kiedyś chodziłem do kościoła i chciałem wierzyć. Szukałem różnych odpowiedzi w kościele, jednak ich nie znalazłem. I tak zaczęła się równia pochyła do ateizmu. Najpierw odwróciłem się od Kościoła i chrześcijaństwa, interesowałem się innymi religiami, ale nic z tego.
07 Sty 2009, Śro 22:37, PID: 108370
Jakbym już miał przyjąć jakąś religie, to byłby to buddyzm, który jest dla mnie najbardziej logiczny. Nie wymaga wiary w żadnego bożka. Polega na samodoskonaleniu się. Nie trzeba ślepo wierzyć w coś co Ci mówią ich przywódcy. Sam musisz się przekonać.
Taka ślepa wiara w cokolwiek jest największym złem na świecie moim zdaniem. A najgorszy jest muzłumanizm, a raczej jego (tutaj zapomniałem słowa) wyznawcy. |
|