10 Paź 2017, Wto 10:18, PID: 713049
Cześć, od ok pół roku pracuję w nowej pracy. Do tej pory nie udało mi się tam chyba zaaklimatyzować. Choć są osoby z którymi miło porozmawiam. Nie jestem raczej duszą towarzystwa, ale jestem miła , niekonfliktowa. Mam wrażenie , że mnie tam nie akceptują niektóre osoby, a wręcz chcą sobie poużywać na mnie. Wcześniej pracowałam i takich sytuacji nie miałam. Przytoczę może parę sytuacji:
Zaczęło się tak...
Osoba,która zajmuje się rozliczaniem kasjerek, anulacją wyższych kwot, rozmienianiem pieniędzy. Jest w stosunku do mnie nie wiem dziwna, kiedy mówię, żeby podeszła anulować przedmiot za wyższą kwotę/klient się rozmyślił/ mówi, z kwaśną miną " co znowu".
Przerywam jej rozmowe z inną kooleżanką. Podobnie jest jak mam max gotówki w kasie, pretensje , że jej zawracam głowę.
Teraz jest znacznie gorzej bo, była taka sytuacja, że rozmieniała mi gotówkę na drobne. I mi się wydawało, że dała mi o 1ozł za mało. Co jej delikatnie zasugerowałam. "czy może mi nie dała za 10zł za mało, czy mi się źle wydaje?" Nic jej nie mówiłam, że na pewno mi źle dała itd. I to był błąd. Bo ona to odebrało jako atak na nią, że stwierdziłam , że źle jej dała. Odpowiedziała mi, że chyba mi się coś po☠☠☠ało, potem dała rozpiskę z tym ile mi dała ,dodając czy nie dać mi kalkulatora.Ogólnie powiedziała , że takie coś ją w☠☠☠☠ia.
I niby sprawa zakończona, ale nie gada do mnie , jest niemiła. Przykładowo podchodzę do niej i mówię" pan nie chce tego sprzetu podejdziesz i anulujesz" a ona ze złością"nie". W końcu podeszła.
Prosiłam by przyniosła mi drobne, powiedziała potem...w końcu nie przyszła.A potem powiedziała, że pieniądze policzyła i już nic nie daje. Innym rozmieniła.
Ewidentnie ją uraziło , to , że jej powiedziałam o te 10zł, tyle ze ja jej nie zarzuciłam ze na pewno mi dała za mało.Ale widać chyba tak to zrozumiała.
To była sytuacja , która wydarzyła się jakoś w drugim miesiącu mojej pracy.
Potem z jej strony był:
żart, że brakuje mi 50zł w kastce przy rozliczaniu /co było nieprawdą/
pytała się mnie o grafik a potem ostentacyjnie mówiła, że /o nie znowu jestem z tobą/
kidedy poszła na urlop mówiła/odpoczniesz ode mnie/
Jest też inna główna kasjerka wybrana niedawno. Myślę, że ona musiała jej coś nagadać o mnie, bo mam wrażenie, że też zmieniła do mnie stosunek.Przykładowo klient oddaje butelki, a to na jej kasie powinno się robić. No,ale my też je odbieramy i w efekcie oddajemy pieniądze z własnej kasetki. Potem trzeba sie upomnieć, o oddanie u właśnie głównej kasjerki. Dziewczyny czasem oddają kasę ze swojej kasetki, a potem nabijają butelki na kasie głównej i biorą swoją kasę /tę co oddały/. Ostatnio tak zrobiłam to usłyszałam, że" grzebię jej w kasetce i mam nie ruszać" Właśnie jak zrobiłam podobnie z tymi butelkami i ona to zobaczyła ta nowa co awansowała na gł kasjerkę to powiedziała poważnym tonem" Co robisz. Nie życzę sobie grzebania w mojej kasetce . Macie sobie zapisywać i ja wam będę oddawać kasę za butelki". Powiedziała tak samo jak tamta od której sie wszystko zaczęło. Nie jestem tu pierwszy dzień mogła powiedzieć normalnie, po co artykułowała swoją wyższość. Poza tym do innych dziewczyn one nie mają pretensji o branie z kasetki tylko do mnie. Więc to nie moje wydziwianie. Czuję się nieakceptowana. Nie wiem nie tylko ja jestem spokojna, nieprzebojowa, ale innych tak nie traktują. Może pomyślicie , że cuduję, robię błędy, mieszam im czy coś takiego. Ale nie, ja widzę jak traktują inne dziewczyny a ja mnie. Więc chyba jestem ofiarą.
Przykre to. Powiedziałam to jednej życzliwej osobie to sama się zdziwiła jak ta dopiero co nowa gł. kasjerka sie zachowała wobec mnie, nie znała jej od tej strony. Jasne , jakby to powiedziałą na żarty inaczej ale nie tak to nie wyglądało. Czy to czas sie zwolnić?
Zaczęło się tak...
Osoba,która zajmuje się rozliczaniem kasjerek, anulacją wyższych kwot, rozmienianiem pieniędzy. Jest w stosunku do mnie nie wiem dziwna, kiedy mówię, żeby podeszła anulować przedmiot za wyższą kwotę/klient się rozmyślił/ mówi, z kwaśną miną " co znowu".
Przerywam jej rozmowe z inną kooleżanką. Podobnie jest jak mam max gotówki w kasie, pretensje , że jej zawracam głowę.
Teraz jest znacznie gorzej bo, była taka sytuacja, że rozmieniała mi gotówkę na drobne. I mi się wydawało, że dała mi o 1ozł za mało. Co jej delikatnie zasugerowałam. "czy może mi nie dała za 10zł za mało, czy mi się źle wydaje?" Nic jej nie mówiłam, że na pewno mi źle dała itd. I to był błąd. Bo ona to odebrało jako atak na nią, że stwierdziłam , że źle jej dała. Odpowiedziała mi, że chyba mi się coś po☠☠☠ało, potem dała rozpiskę z tym ile mi dała ,dodając czy nie dać mi kalkulatora.Ogólnie powiedziała , że takie coś ją w☠☠☠☠ia.
I niby sprawa zakończona, ale nie gada do mnie , jest niemiła. Przykładowo podchodzę do niej i mówię" pan nie chce tego sprzetu podejdziesz i anulujesz" a ona ze złością"nie". W końcu podeszła.
Prosiłam by przyniosła mi drobne, powiedziała potem...w końcu nie przyszła.A potem powiedziała, że pieniądze policzyła i już nic nie daje. Innym rozmieniła.
Ewidentnie ją uraziło , to , że jej powiedziałam o te 10zł, tyle ze ja jej nie zarzuciłam ze na pewno mi dała za mało.Ale widać chyba tak to zrozumiała.
To była sytuacja , która wydarzyła się jakoś w drugim miesiącu mojej pracy.
Potem z jej strony był:
żart, że brakuje mi 50zł w kastce przy rozliczaniu /co było nieprawdą/
pytała się mnie o grafik a potem ostentacyjnie mówiła, że /o nie znowu jestem z tobą/
kidedy poszła na urlop mówiła/odpoczniesz ode mnie/
Jest też inna główna kasjerka wybrana niedawno. Myślę, że ona musiała jej coś nagadać o mnie, bo mam wrażenie, że też zmieniła do mnie stosunek.Przykładowo klient oddaje butelki, a to na jej kasie powinno się robić. No,ale my też je odbieramy i w efekcie oddajemy pieniądze z własnej kasetki. Potem trzeba sie upomnieć, o oddanie u właśnie głównej kasjerki. Dziewczyny czasem oddają kasę ze swojej kasetki, a potem nabijają butelki na kasie głównej i biorą swoją kasę /tę co oddały/. Ostatnio tak zrobiłam to usłyszałam, że" grzebię jej w kasetce i mam nie ruszać" Właśnie jak zrobiłam podobnie z tymi butelkami i ona to zobaczyła ta nowa co awansowała na gł kasjerkę to powiedziała poważnym tonem" Co robisz. Nie życzę sobie grzebania w mojej kasetce . Macie sobie zapisywać i ja wam będę oddawać kasę za butelki". Powiedziała tak samo jak tamta od której sie wszystko zaczęło. Nie jestem tu pierwszy dzień mogła powiedzieć normalnie, po co artykułowała swoją wyższość. Poza tym do innych dziewczyn one nie mają pretensji o branie z kasetki tylko do mnie. Więc to nie moje wydziwianie. Czuję się nieakceptowana. Nie wiem nie tylko ja jestem spokojna, nieprzebojowa, ale innych tak nie traktują. Może pomyślicie , że cuduję, robię błędy, mieszam im czy coś takiego. Ale nie, ja widzę jak traktują inne dziewczyny a ja mnie. Więc chyba jestem ofiarą.
Przykre to. Powiedziałam to jednej życzliwej osobie to sama się zdziwiła jak ta dopiero co nowa gł. kasjerka sie zachowała wobec mnie, nie znała jej od tej strony. Jasne , jakby to powiedziałą na żarty inaczej ale nie tak to nie wyglądało. Czy to czas sie zwolnić?