07 Paź 2021, Czw 11:45, PID: 849199
Witam wszystkich.
Chciałbym się podzielić się z Wami pewną historią. Po latach NEET-owania stwierdziłem, że pora wyjść z piwnicy i poszukać pracy. Zacząłem chodzić na rozmowy kwalifikacyjne. Oczywiście z marnym skutkiem. Jednego dnia byłem umówiony na 2 spotkania. Na pierwszym z nich spotkałem pewną dziewczyną. Miałem ochotę zagadać, ale rozmawiała z inną dziewczyną a raczej prowadziła monolog (gorzkie żale: brak pracy w zawodzie, narzekanie, że bez znajomości ciężko, samotność, powiedziała nawet, że te rozmowy to jej jedyny kontakt z ludźmi, strach przed pracą na kasie itp.) Zazdrościłem jej, że można tak swobodnie rozmawiać w dużej grupie ludzi nie czując wstydu. Mi było wstyd, że mnie nie przyjęli, mimo ,że byłem AŻ! na 4 rozmowach (Ona była na ponad 15 xd). No cóż chyba się po raz pierwszy w życiu naprawdę zakochałem i poczułem, że spotkałem "bratnią dusze".
Oczywiście tutaj mogła by się ta historia zakończyć, ale los chciał ,że spotkałem ja ponownie w pewnym miejscu publicznym. Siedzieliśmy niedaleko siebie , chciałem zagadać, ale znów brakło mi odwagi a poza tym bałem się , że uzna, że ją śledzę. Miałem ochotę sobie strzelić w łeb.
O dziwo to nie koniec tej "pasjonującej historii". Spotkaliśmy się ponownie tego samego dnia na kolejnej rozmowie w sprawie pracy
Rekruterka się spieszyła, więc stwierdziła ,że rozmowy będą po 2 osoby. Trochę się spóźniłem i łut szczęścia (kolejny już raz xd) sprawił , że weszliśmy razem. Na mój widok ładnie się uśmiechnęła (do dziś nie mogę tego zapomnieć)
Przywitałem się (chociaż za cicho i głos był chyba trochę sztuczny). Oczywiście od razu strach, że sobie pomyśli o mojej przerwie, że rekruterka zada jakieś głupie pytanie na które nie będę znał odpowiedzi i zacznę się jąkać z nerwów, że konstrukcja zdań będzie jak u osoby niedorozwiniętej umysłowo (w dzieciństwie się jąkałem i nadal mi się zdarza w nerwowych sytuacjach, albo jak zacznę o tym myśleć, w głowie nadal tkwi głos "nie odzywaj się zaczniesz się jąkać, będą się z ciebie śmiali") Rozmowa była bardzo miła , czułem się jakbym rozmawiał z babcią xd(to była starsza kobieta w sensie ta rekruterka xd ) Dziewczyna raczyła się pochwalić , że spotkaliśmy się już 3 razy, wywiązała się nawet rozmowa o przeznaczeniu itp. Ogólnie rozmowa przebiegła w miarę dobrze (w miarę, bo wyszedłem raczej na małomównego albo wstydliwego a najwięcej mówiła ta kobieta , przypomniały jej się czasy młodości xd). Stwierdziła, nawet że powinnyśmy się umówić a na odchodne jeszcze przypomniała ,abym nie zapomniał jej zaprosić na kawę . Dziewczyna sprawiała wrażenie zadowolonej, uśmiechnięta, wygadana itp.
Potem zaczął się problem. Poszliśmy razem do windy. Odezwałem się pierwszy, ona coś odpowiedziała , ale tak cicho ,że nawet nie wiem co. Unikała kontaktu wzrokowego, nawet pomyliła drogi i poszła w złą stronę (ja oczywiście byłem tak zestresowany, ze poszedłem jak ostatni debil za nią). Ostatecznie nie zrobiłem nic, mój genialny umysł stwierdził, że zapewne się ośmieszyłem, że się jej nie podobam(mam tylko 1.71cm wzrostu co prawda ona była niższa o prawie głowę, ale co z tego). Nie zmienia to faktu , że tego dnia byłem szczęśliwy, bo miałem nadzieje, że oboje dostaniemy tą pracę (Były 2 miejsca) i naprawię błąd. Po raz pierwszy w życiu od dawna czułem się wolny( fobia społeczna na jeden dzień całkowicie znikła, byłem w stanie normalnie rozmawiać z obcymi ludźmi, postawić na swoim itd.)
Oczywiście następnego dnia problem i czarne myśli wróciły ze zdwojoną siłą. A następnego ,że pracy nie dostałem. Przez 2 tyg miałem ochotę tylko płakać
Po 2 miesiącach postanowiłem założyć facebooka. Znalazłem ją , okazało się , że mamy takie same zainteresowania Nie powinienem był tego robić, ale napisałem do niej ot niewinne pytanie jak idzie jej szukanie pracy( jako nieznajomy nie dodałem jej do znajomych). Niestety nie odpisała
Pisze o tym , bo musiałem się komuś wygadać a poza tym chciałbym poznać wasze zdanie, bo nie mogę przestać o tym myśleć , całymi dniami myślę czym ją obraziłem.
Chciałbym się podzielić się z Wami pewną historią. Po latach NEET-owania stwierdziłem, że pora wyjść z piwnicy i poszukać pracy. Zacząłem chodzić na rozmowy kwalifikacyjne. Oczywiście z marnym skutkiem. Jednego dnia byłem umówiony na 2 spotkania. Na pierwszym z nich spotkałem pewną dziewczyną. Miałem ochotę zagadać, ale rozmawiała z inną dziewczyną a raczej prowadziła monolog (gorzkie żale: brak pracy w zawodzie, narzekanie, że bez znajomości ciężko, samotność, powiedziała nawet, że te rozmowy to jej jedyny kontakt z ludźmi, strach przed pracą na kasie itp.) Zazdrościłem jej, że można tak swobodnie rozmawiać w dużej grupie ludzi nie czując wstydu. Mi było wstyd, że mnie nie przyjęli, mimo ,że byłem AŻ! na 4 rozmowach (Ona była na ponad 15 xd). No cóż chyba się po raz pierwszy w życiu naprawdę zakochałem i poczułem, że spotkałem "bratnią dusze".
Oczywiście tutaj mogła by się ta historia zakończyć, ale los chciał ,że spotkałem ja ponownie w pewnym miejscu publicznym. Siedzieliśmy niedaleko siebie , chciałem zagadać, ale znów brakło mi odwagi a poza tym bałem się , że uzna, że ją śledzę. Miałem ochotę sobie strzelić w łeb.
O dziwo to nie koniec tej "pasjonującej historii". Spotkaliśmy się ponownie tego samego dnia na kolejnej rozmowie w sprawie pracy
Rekruterka się spieszyła, więc stwierdziła ,że rozmowy będą po 2 osoby. Trochę się spóźniłem i łut szczęścia (kolejny już raz xd) sprawił , że weszliśmy razem. Na mój widok ładnie się uśmiechnęła (do dziś nie mogę tego zapomnieć)
Przywitałem się (chociaż za cicho i głos był chyba trochę sztuczny). Oczywiście od razu strach, że sobie pomyśli o mojej przerwie, że rekruterka zada jakieś głupie pytanie na które nie będę znał odpowiedzi i zacznę się jąkać z nerwów, że konstrukcja zdań będzie jak u osoby niedorozwiniętej umysłowo (w dzieciństwie się jąkałem i nadal mi się zdarza w nerwowych sytuacjach, albo jak zacznę o tym myśleć, w głowie nadal tkwi głos "nie odzywaj się zaczniesz się jąkać, będą się z ciebie śmiali") Rozmowa była bardzo miła , czułem się jakbym rozmawiał z babcią xd(to była starsza kobieta w sensie ta rekruterka xd ) Dziewczyna raczyła się pochwalić , że spotkaliśmy się już 3 razy, wywiązała się nawet rozmowa o przeznaczeniu itp. Ogólnie rozmowa przebiegła w miarę dobrze (w miarę, bo wyszedłem raczej na małomównego albo wstydliwego a najwięcej mówiła ta kobieta , przypomniały jej się czasy młodości xd). Stwierdziła, nawet że powinnyśmy się umówić a na odchodne jeszcze przypomniała ,abym nie zapomniał jej zaprosić na kawę . Dziewczyna sprawiała wrażenie zadowolonej, uśmiechnięta, wygadana itp.
Potem zaczął się problem. Poszliśmy razem do windy. Odezwałem się pierwszy, ona coś odpowiedziała , ale tak cicho ,że nawet nie wiem co. Unikała kontaktu wzrokowego, nawet pomyliła drogi i poszła w złą stronę (ja oczywiście byłem tak zestresowany, ze poszedłem jak ostatni debil za nią). Ostatecznie nie zrobiłem nic, mój genialny umysł stwierdził, że zapewne się ośmieszyłem, że się jej nie podobam(mam tylko 1.71cm wzrostu co prawda ona była niższa o prawie głowę, ale co z tego). Nie zmienia to faktu , że tego dnia byłem szczęśliwy, bo miałem nadzieje, że oboje dostaniemy tą pracę (Były 2 miejsca) i naprawię błąd. Po raz pierwszy w życiu od dawna czułem się wolny( fobia społeczna na jeden dzień całkowicie znikła, byłem w stanie normalnie rozmawiać z obcymi ludźmi, postawić na swoim itd.)
Oczywiście następnego dnia problem i czarne myśli wróciły ze zdwojoną siłą. A następnego ,że pracy nie dostałem. Przez 2 tyg miałem ochotę tylko płakać
Po 2 miesiącach postanowiłem założyć facebooka. Znalazłem ją , okazało się , że mamy takie same zainteresowania Nie powinienem był tego robić, ale napisałem do niej ot niewinne pytanie jak idzie jej szukanie pracy( jako nieznajomy nie dodałem jej do znajomych). Niestety nie odpisała
Pisze o tym , bo musiałem się komuś wygadać a poza tym chciałbym poznać wasze zdanie, bo nie mogę przestać o tym myśleć , całymi dniami myślę czym ją obraziłem.