24 Paź 2023, Wto 18:09, PID: 872398
Cześć.
Zwracam się z problemem jak w temacie.
Pewnie nie jestem jedyny z takim problemem, ale może ktoś ma jakiś pomysł.
Nie mam nikogo. Nawet jednego kolegi. Kiedyś, w czasach podstawówki czy gimnazjum miałem kolegów, spotykaliśmy się po lekcjach, ale to nie były znajomości trwałe. Niestety wszystkie znajomości się pokończyły wraz z końcem szkoły. Teraz studiuję zaocznie, więc o znajomych nie ma mowy. W pracy natomiast wszyscy mają gdzieś integrację, większość to ludzie 30+ i nie mają potrzeby na poznawanie nowych ludzi (sam mam 22 lata, więc już trochę stary jestem).
Nigdy nie byłem częścią "paczki". Nie byłem ważnym elementem "układanki". Byłem piątym kołem u wozu, niepotrzebny. Nie było mnie? Nikt pewnie nawet nie zauważył. W gimnazjum było trochę lepiej bo czasami kontaktowali się ze mną jak np nie przyszedłem na lekcje, pytali czemu mnie nie ma i kiedy wrócę, ale ostatni dzień w gimnazjum był ostatnim dniem kiedy mieliśmy kontakt. W szkole średniej nie miałem już nawet kolegów. Były "znajome twarze", ale nic więcej.
Ktoś pewnie napisze, żebym odnowił kontakt. Myślałem o tym, tylko trochę mi głupio. Jak np do kolegi z gimnazjum z którym nie rozmawiałem (ani słowa nie zamieniliśmy) ponad 5 lat mam się odezwać? Pomyśli, że czegoś chcę. Inna sprawa to to, że spora część dawnych znajomych wyjechała daleko np na studia.
Zapisałem się na siłownię, próbowałem zakolegować się z ludźmi, którzy tam ćwiczą, ale mi nie wyszło. Mam wrażenie, że tylko się ośmieszyłem. Poza tym siedzę w domu. Nie mam gdzie iść by poznać znajomych.
Niedawno czułem się tak samotnie, że pytałem przypadkowych ludzi na studiach (z innych kierunków) czy nie zechcieliby się ze mną zakolegować Nie, nie żartuję. Teraz jak o tym pomyślę to aż mi wstyd. Całe szczęście, że nikt zdjęcia mi nie zrobił. To dopiero byłby wstyd.
Zwracam się z problemem jak w temacie.
Pewnie nie jestem jedyny z takim problemem, ale może ktoś ma jakiś pomysł.
Nie mam nikogo. Nawet jednego kolegi. Kiedyś, w czasach podstawówki czy gimnazjum miałem kolegów, spotykaliśmy się po lekcjach, ale to nie były znajomości trwałe. Niestety wszystkie znajomości się pokończyły wraz z końcem szkoły. Teraz studiuję zaocznie, więc o znajomych nie ma mowy. W pracy natomiast wszyscy mają gdzieś integrację, większość to ludzie 30+ i nie mają potrzeby na poznawanie nowych ludzi (sam mam 22 lata, więc już trochę stary jestem).
Nigdy nie byłem częścią "paczki". Nie byłem ważnym elementem "układanki". Byłem piątym kołem u wozu, niepotrzebny. Nie było mnie? Nikt pewnie nawet nie zauważył. W gimnazjum było trochę lepiej bo czasami kontaktowali się ze mną jak np nie przyszedłem na lekcje, pytali czemu mnie nie ma i kiedy wrócę, ale ostatni dzień w gimnazjum był ostatnim dniem kiedy mieliśmy kontakt. W szkole średniej nie miałem już nawet kolegów. Były "znajome twarze", ale nic więcej.
Ktoś pewnie napisze, żebym odnowił kontakt. Myślałem o tym, tylko trochę mi głupio. Jak np do kolegi z gimnazjum z którym nie rozmawiałem (ani słowa nie zamieniliśmy) ponad 5 lat mam się odezwać? Pomyśli, że czegoś chcę. Inna sprawa to to, że spora część dawnych znajomych wyjechała daleko np na studia.
Zapisałem się na siłownię, próbowałem zakolegować się z ludźmi, którzy tam ćwiczą, ale mi nie wyszło. Mam wrażenie, że tylko się ośmieszyłem. Poza tym siedzę w domu. Nie mam gdzie iść by poznać znajomych.
Niedawno czułem się tak samotnie, że pytałem przypadkowych ludzi na studiach (z innych kierunków) czy nie zechcieliby się ze mną zakolegować Nie, nie żartuję. Teraz jak o tym pomyślę to aż mi wstyd. Całe szczęście, że nikt zdjęcia mi nie zrobił. To dopiero byłby wstyd.