a ja z innej beczki - jutro mam absolutorium i szlag mnie trafia... chciałabym aby już było po wszystkim... jutro o tej porze będzie to na dobre rozkręcone...
koteczek napisał(a):a ja z innej beczki - jutro mam absolutorium i szlag mnie trafia... chciałabym aby już było po wszystkim... jutro o tej porze będzie to na dobre rozkręcone...
A ja bym chciała być na absolutorium, ale niestety nie będę. Widocznie jeszcze nie jestem na tyle "zdrowa".
Ja na swoje poszłam, nawet nieźle było. Trochę tylko żałuję, że nie wcisnęłam się do robienia zdjęć z koleżankami, ale już miałam dosyć wrażeń. Na drugie absolutorium zdecydowanie nie planuję iść.
Koteczek, jak było dzisiaj?
Cytat:A co do gadajacych automatow: dlatego wybralam studia za granica. Chce byc traktowana po ludzku
Bardzo Cię podziwiam, Olka. Nie bałaś się, że nie poradzisz sobie z językiem, z ludźmi?
Cytat:Tośka, ja jestem przeciwna mówieniu o swoich lękach
Ja też. Chociaż ponoć można sobie załatwić zwolnienie z ćwiczeń od psychiatry. Szkoda, że późno się o tym dowiedziałam Z drugiej strony, trochę głupio Jeśli takiego zwolnienia nie masz zamiaru brać, to nikogo czasem nie uprzedzaj o swojej fobii. Jeśli dasz radę wyrecytować referat i nie zemdleć, to wszystko w porządku
Ja jestem tak daleka od zakończenia studiów, że nawet nie wiem, co to jest absolutorium
Ale na "imprezie" pożegnalnej byłam i się trzęsłam przy robieniu zdjęć, już bym nie poszła, no ale dobra... Było, minęło.
Niedawno mialem zajęcia i muszę się przyznać ,że studia dla takiej osoby jak ja to wielkie wyzwanie,olbrzymie emocje.nikt niewie co ja przezywam w środku wewnątrz siebie.Otóż od środka "zżera "mnieuczucie większe niz bol,to coś w rodzaju przygnębienia.Pragnałbym w tym momencie uciec jak najszybciej z tego miejsca ponieważ nie czuje się bezpieczny.Zdążylem zauważyć ,mój najlepszy kolega na roku odwrócil się ode mnie.i ciągle sobie myślę ,że oni mnie zaatakują,cała grupa,bo jestem odmienny ,tak bardzo się tego boję.Jak podchodze do tablicy calego oblewa mnie pot i czuję wewnatrz gorąco,trzęse się jak osika.W tym momencie pragnąłbym zapaść się pod ziemie.widząc co się dzieje ze mna nie mam szans na życie,jestem niebytem.Ta nieśmialość moja nigdy się nie skończy to męka na cale życie.
Jesli chodzi o naukę to ze mną jest tak.Uczę sie ile mogę od rana do wieczora ale nie ma efektow tej pracy,inni poucza się dwie ,3 godzinki dziennie i mają lepsze oceny ode mnia sa też tacy ktorzy wogole się nie uczą a maja lepsze oceny.zadaję sobie pytanie.na czym to wszystko polega czy aż tak bardzo zmula mnie lek który biorę,mam strasznie krótka pamięć,nie mogę mysleć.Na studiach nie moge sie wogole skoncentrować czuję jakby mój umysl wysiadł-zajał się strachem nad ludzmi a nie nauka.To coś strasznego co ja opowiadam nie wspołmierne z tym co przechodzę w rzeczywistośći.Na dodatek gdy byłem przy tablicy mialem objaśnić dziewczynie pewne zagadnienie ,nie nauczylem się tego wcześniej,i jeszcze wpadlem na taka dziewczynę,zaczeła przy wszystkich mówić ,ze on się nie nauczyl tak mi było wstyd,bez przerwy się rumienilem,a póżniej to zrobilem sie juz taki zły na wszystkich a przede wszystkim na tą dziewczynę.To co się dzieje ze mną.mój mózg calkowicie inaczej pracuje.tak sobie w duchu myślę,że jak uda mi sie zdać,to uciekne,znowu uciekne,na inna uczelnie,bo tu sie zrobilem za bardzo znany.może za trudny sobie kierunek wybralem informatyke? Tak to wszystko przezywam i przejmuję się tym wszystkim ,przejąlem się to dziewczyna,sam chcialbym mieć dziewczyne.
Cytat:A co do gadajacych automatow: dlatego wybralam studia za granica. Chce byc traktowana po ludzku
Bardzo Cię podziwiam, Olka. Nie bałaś się, że nie poradzisz sobie z językiem, z ludźmi?
Luna, odpowiem szczerze, ze nie balam sie w ogole. Gdybym sie bala albo przynajmniej wiedziala, co mnie tu czeka to pewnie nie zdecydowalabym sie na przyjazd.
Myslalam, ze nie bede tesknic za rodzicami; ze wiele rzeczy bedzie prostszych np. dostanie pracy. Zycie zweryfikowalo to wszystko
Sugar ma racje. Kto nie ryzykuje ten nie ma. Czasem gdybysmy wiedzieli w co sie pakujemy, to bysmy tego nie zrobili. Bez ryzyka nie ma zabawy.
Ja sie wybieram na zaoczne w tym roku,jak to przetrwam to ja nie wiem proszki jakieś sie weźmie chyba,nie bede robił za dziwaka na alko też pójde z nowo poznanymi a co tam...
U mnie na początku był stres. Teraz widzę,że dużo lepsze efekty osiągam,kiedy się niczym nie przejmuję, więc kiedy tylko mogę to laaajt. Teraz studiuję to co studiuję,bo jak już niewiele do końca to trzeba skończyć. Im bliżej do końca tym większa ulga. Mam zamiar zacząć studiować coś o czym marzyłam od zawsze, chociaż spróbuję,może moja pasja się rozwinie.
PS. Dzisiaj byłam tak zestresowana,że pan pilnujący egzaminu powiedział mi,żebym się nie przejmowala aż tak,oczywiście nie zdałam tego,chociaż uczyłam się kilkanaście godzin,ale nic,stwierdziłam ambitnie,że się nauczę wszystkiego na następny termin. Jedna koleżanka mnie przytulała, druga przytulała i całowała,ale to i tak nic nie daje na stres i złość. Macie jakieś sposoby na stres?
14 Cze 2010, Pon 21:27, PID: 210309 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Mar 2011, Czw 22:01 przez MHL.)
to jeszcze nic w porownaniu z tym co ja zrobilem. Kiedys chcialem kupic kawe w automacie na jakiejs uczelni a przy okazji zaliczylem dwie studentki i jedna prowadzaca
Bardzo dobre określenie. Długo pracowałam na to,żeby to były moje koleżanki. Spróbujcie sobie wyobrazić spojrzenia innych,kiedy jedna z koleżanek co parę minut mnie całowała w policzek
Cytat:znam pare, ale raczej sie nie da po nich uczyc
Zakładając,że nie muszę się uczyć, co masz na myśli?
bruce napisał(a):Jest pewien skuteczny i bardzo przyjemny sposób ops:
15 Cze 2010, Wto 7:12, PID: 210358 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Mar 2011, Czw 23:00 przez MHL.)
hahaa dzis znowu widzialem studentow na praktykach w kfc szkoda ze angielskiego ich tam nie ucza bo jak zlozylem zamowienie w obcym jezyku to chyba ze czterech musialo to tlumaczyc
Stresuje mnie głupi dyżur, nie wyobrażam sobie latania po nieznanych mi miejscach, współczuję.
Zdarzyło mi się kilka razy nie wziąć w ogóle wpisu, bo nie miałam ochoty pytać rozgadanego tłumu, w którym gabinecie jest ta babka. Mam nadzieję, że nie będą one konieczne Ale muszę się pochwalić, że jestem o krok bliżej... zdałam jeden przedmiot, został jeszcze jeden i ta nieszczęsna magisterka. No ale cokolwiek zaczęłam, przypomina wypociny czwartoklasisty
anikk - mam taką samą sytuację jak Ty. Został mi jeszcze jeden egzamin do zdania, a potem już tylko magisterka. Z tym że jeszcze jej nie zaczęłam pisać.
Ale ten egzamin, to jakaś masakra, tak mi się nie chce uczyć, chociaż to już ostatni...
Luna - przykro mi, że musisz chodzić po ten wpis, sama byłam kiedyś w podobnej sytuacji.
Mi się akurat ostatnio udało odebrać telefon od koleżanki (), chociaż już chciałam zrezygnować. Gdybym nie odebrała nie dowiedziałabym się o zmianie godziny wpisu, a tak od razu mogłam jechać na uczelnię.
A ja odkładałam na ostatnią chwilę wszystko. Napisałam pracę, wysłałam i nie dostałam odpowiedzi. Dzisiaj tłum ludzi czeka pod gabinetem. Ja nawet nie wiem, czy zaliczyłam tę pracę, a tu semestr się kończy. Pewnie znowu będę latać za babką po uczelni i ostatecznie nie dostanę wpisu - głupie zaliczenie bez oceny z idiotycznego, nieważnego przedmiotu. A wczoraj rozmawiałam z dziekanem i mam wszystko zaliczyć do końca czerwca.
Ja miałam iść na dyżur, coś napisałam nawet i nie idę... Wyślę chyba mailem, na który nikt nie odpowie. Już widzę te tłumy, poza tym głupio mi rozmawiać na temat tych wypocin.
Ale jest postęp, zaliczyłam już wszystko, tylko wpisów nie mam. Najwyżej nie napiszę pracy i się nie obronię. Muszę nauczyć się dostrzegać pozytywy...
Cytat:Ale jest postęp, zaliczyłam już wszystko, tylko wpisów nie mam. Najwyżej nie napiszę pracy i się nie obronię. Muszę nauczyć się dostrzegać pozytywy...
Cytat:Ale jest postęp, zaliczyłam już wszystko, tylko wpisów nie mam. Najwyżej nie napiszę pracy i się nie obronię. Muszę nauczyć się dostrzegać pozytywy...
Ja tak zrobiłem i szczęśliwy nie jestem.
No ja też szczęśliwa nie będę, ale nie odwrócę czasu... za wiele nie robiłam i jest coraz gorzej, bo już dyżurów nie ma, dziś był ostatni.
Ale co się odwlecze to nie uciecze 8) Najwyżej obronię się w październiku lub listopadzie, albo później... mam 2 lata zdaje się. Trochę trzeba będzie na to wydać, no ale trudno, mam za swoje.
A nie chcesz się obronić? Musiałbyś powtarzać rok czy tylko napisać pracę? Ja bym powtórzyła, jeśli trzeba - zaocznie. Zawsze lepiej mieć świadomość, że coś się zrobiło do końca.
Cytat:Najwyżej obronię się w październiku lub listopadzie, albo później... mam 2 lata zdaje się.
No to ja jestem już po tych dwóch latach. Żeby się obronić, musiałbym przekonać dziekana do przedłużenia terminu i zapłacić 1000zł (stać mnie).
Ale przede wszystkim musiałbym napisać pracę.
Może założymy jakiś klub prokrastynatorów, którzy się nie obronili ?
Cytat:Ja bym powtórzyła, jeśli trzeba - zaocznie. Zawsze lepiej mieć świadomość, że coś się zrobiło do końca.
Tak chcę zrobić, jeżeli nie uda mi się przekonać dziekana. Tylko najpierw muszę się do niego wybrać .