"że ubieram się jak babcia"
Spódnice, kwiatki, falbanki, stare ubrania... Wytnijmy kwiatki i staje mi od razu przed oczami jedna dziewczyna z liceum... No, chociaż może to zbyt daleko idące skojarzenie, w jej przypadku określenie "jak babcia" to było za mało, "jak prababcia" - o, to już prędzej...
Sorry, ale wierzę, ze w twoim przypadku nie jest aż tak ekstremalnie.
Nie no, wydaje mi się, że aż tak całkiem babciowato nie wyglądam . W każdym razie nikt inny tak nie twierdzi, a nawet jeśli by tak było to hm no cóż, nie zmieniłabym tego tylko dlatego, że komuś się nie podoba .
Skoro juz tutaj siedzę o prawie 2 w nocy , może podzielę się swoją schizą No więc wyobrazcie sobie , że jestem osobą , która prezentuje się dość dobrze , ciągle słyszę jakieś pochlebstwa ale hmm ...jakoś na mnie to nigdy nie wpływało , a jeśli wpływało to baaardzo malutko . Potrafiłam nie raz słyszeć w jednej minucie , że wyglądam genialnie a w 2 miałam dalej te swoje chore fobiczne myśli ...
uwielbiaam sie chowac za wielkimi swetrami i szerokimi spodniami, teraz takie sa feszynsreszyn i trendi niestety. czuje sie wtedy nie tylko jakbym miała cos w rodzaju pelerynki niewidki <chociaż niezawsze>, ale jakby te ubrania były moimi ... przyjaciółmi, z którymi przemierzam świat, a moze paradokslanie przyjaciółmi dlatego, ze nimi udaje sie odwrócić uwagę. lubiem bardzo tez, lubiłam, dekolty na plecach.
w obcasach, koturnach czuje sie jak trans, więc unikam, a może jak zwierze :-D i przewaznie rzadko zdarza mi się, ,ze podoba sie kobieta/ dziewczyna na obcasach. kojarzy sie z seksualnoscia za bardzo.
Nie mam odwagi żeby pofarbować włosy/ubrać kieckę/buty na wysokim obcasie czy w ogóle cokolwiek z czym faktycznie wyglądałabym (z naciskiem na "-bym") pięknie, bardzo modnie, wyróżniałabym się itd
Więc dodawanie sobie odwagi strojem.... nie ma opcji
Czuję się pewniej jak wtapiam się w tło, przynajmniej przy wyjściu z domu. Jak dotrę na miejsce (gdzie np wręcz trzeba się 'odpicować') to łapię doła, bo wyglądam tak niechlujnie
Czasami myślę, że jakbym była facetem to miałabym z tym spokój
Przeważnie z lenistwa mam wywalone na strój i wkładam coś wygodnego i w miarę nieśmierdzącego ;] Ale ogólnie lubię odjechane ciuchy i zdarza mi się wyglądać oryginalnie, nie mam problemu z tym, że ludzie się gapią. Wydaje mi się, że trochę mi to dodaje pewności siebie. Ale z eleganckimi strojami już tak to nie działa - boję się, że w szpilkach się wywalę na pysk, koszulę czymś ufaflunię, a spódnica mi trzaśnie na zadku. Tak więc wszystko fajnie, dopóki jestem ubrana na luzie.
Cytat:boję się, że w szpilkach się wywalę na pysk, koszulę czymś ufaflunię, a spódnica mi trzaśnie na zadku. Tak więc wszystko fajnie, dopóki jestem ubrana na luzie.
... właśnie tak.
Kiecki w szafie nie posiadam, ostatnio (zaznaczam że bez przymusu typu wesela itp) spódnicę ubrałam w gimn. Trochę wina kompleksów, ale też zwykłego strachu, że zostanę poddana lustracji i ocenie. Nie chce.
Więc upał w mieście niby 30 stopni w lato, a czuje się gorzej jak w tropikach, bo łażę w długich spodniach co by się nie działo...
Włosów nie przefarbuję też ze strachu przed wyjściem do ludzi.
Obcasy - trzeba umieć chodzić Oczywiście posiadam, oczywiście nienawidzę każdej jednej pary
Adidaski, trampki - kocham i nie oddam za nic
Także przeczytałam cały temat i dziwi mnie, że tu niektórzy są w kwestii ubioru całkiem swobodni, nie widzą problemu. Pozazdrościć.
Mi się zdarzy czasem trochę ładniej ubrać ale to bardzo rzadko i jak ktoś tu już wspomniał, też potrafię przed wyjściem stwierdzić, że za dobrze, za ładnie i się przebrać w coś neutralnego.
a ja ostatnio mam poczucie, ze choc nie ubierałem sie imho źle, a może nawet dobrze, to jednak czegoś mi w tym brakuje, jest chyba jeszcze za mało fajnie i za mało wow
I chyba w jakimś stopniu chciałbym zaczac ubierac sie jak dzieciaki z gimnazjum albo liceum.
W niczym kobieta nie wygląda tak dobrze jak w Niczym
strój spełnia dwie funkcje
1.okrycia lub ukrycia-co też nie jest powiedziane że jak ktoś ubiera się nierzucająco w oczy nie zrzuca się w oczy będąc wśród społeczeństwa które rzuca się w oczy
2.przekazu do innych a raczej sobie podobnych
w młodości koresponduje to za+ z muzyką
pózniej też plus zainteresowaniami głębszymi
zresztą ludzie mają tysiące spraw na głowie żeby aż tak zwracać uwage na siebie nawzajem w pędzie powszednim ktoś może zerknąc i to tyle
ale chyba to fajne uczucie że sie jest w jakimś stopniu innym
nie tylko psychicznie bo ogólnie to globalny dom świrów więc nie ma co sie przejmować i ubierać się tak jak się sobie samemu człowiek podoba a bedzie ok
Ja ubieram się w koszulki z zespołami, podarte lub zwykłe jeansy, glany lub trampki, ramoneskę, koszule w kratę, pieszczochy, do tego kostka z naszywkami. Pomijając to, że taki ubiór mi się podoba, to ja noszę takie rzeczy też dlatego, żeby ukryć to, jaka się czuję. Słaba, nijaka, bezbarwna, ciotowata, ciągle zestresowana. Tym, jakby chcę nadać sobie wygląd takiej... hm, twardej i odróżniającej się
Tośka napisał(a):Tajniki wizażu opanowałam do perfekcji. Mam wrażenie, że nieraz wyglądam zbyt szykownie, zbyt elegancko, i nie jest to adekwatne do mojego dennego charakteru.
Mam dokładnie tak samo. Lubię się elegancko ubrać i starannie umalować, ponieważ koresponduje to z moim poczuciem estetyki. Sprawia mi to przyjemność, czysto artystyczną. Tak samo jak dekorowanie jedzenia i aranżacja mieszkania.
Ale odwagi mi to nie dodaje, wręcz przeciwnie. Kiedy wiem, że naprawdę ładnie wyglądam, zaczynam się bać, że ludzie mogą myśleć, że jestem zadufana w sobie i próżna, co sprawia, że jeszcze bardziej się wycofuję. A wtedy przychodzi 'genialna' konkluzja, że teraz pewnie myślą, że milczę, bo się wywyższam. I się zaczyna prawdziwa paranoja.
W sumie fajna sprawa dobrze się ubrać, mieć jakąś wyróżniającą się fryzurę, na pewno dodaje to pewności siebie, ale jak chciałem w ten sposób podnieść swoją samoocenę, czułem się jakbym był "przebrany" i udawał kogoś kim nie jestem. Poza tym czułem że bardziej zwracam na siebie uwagę, co mnie krępowało.
Hmm, lepszy wygląd nadaje mi trochę pewności siebie, ale myślę, że powodem tego jest to, jak ja się z tym czuję. Nie ubieram się dla innych, nie patrzę na to co jest modne. Ostatnio zaczęłam dopasowywać swój wygląd do tego co mam w duszy, a wtedy czuję się taka szczęśliwa i zaczynam podobać się sobie. Zaczynam wierzyć w prawdziwą siebie, nie taką, jaką postrzegają mnie inni i nie taką na jaką sama siebie kreuję.
Ja się potrafię odpicować i najczęściej robię to, gdy muszę wyjść z domu, żeby mnie to aż tak nie przerażało.
Ale gdy dodatkowo jestem poza domem z kimś, z kim bardzo dobrze i pewnie się czuję, to mam nawet wrażenie, że wyglądam aż za dobrze i wszyscy patrzą na mnie z nienawiścią. Z kolei jak wyjdę bez makijażu, w trampkach, to wtedy wydaje mi się, że jestem beznadziejna. Dlatego unikam wychodzenia z domu bez ówczesnego przygotowania.
Ja w ogóle chyba mam dwie osobowości. Beznadziejność + paniczny strach VS narcyzm + trochę mniej paniczny strach.
Facet zapusci sobie brodę a kobieta co ma zrobić, by za 16nastke nie brano, wczoraj byłam chlopakjem i czułam się pewniej, tyle, ze ni jako,dis cwieki ijaskrawa kurtka, jak ludzie czasem zerkna to przynajmniej wiem, ze istnieje
Tośka napisał(a):Bez charakteryzacji wyglądam bardzo młodo, aż mnie to śmieszy, bo mam wrażenie, że od 6-7 lat zupełnie się nie zmieniłam. Może przez to, że nie dbałam o swój rozwój wewnętrzny, ten zewnętrzny także się zatrzymał?
Mam identycznie! 25 lat na karku, a o dowód ostatnio mnie pytali.... Nie, żebym była z tego powodu załamana (przynajmniej w wieku 40stki będę wyglądać na 30stkę xd), ale dodatkowo to wrażenie jeszcze potęguje moja drobność
up
Mam to samo A jak ktoś z nowo poznanych osób pyta się wprost ile mam lat, to odpowiadam, że z nikim nie rozmawiam na temat swojego wieku. A jak komuś bardzo zależy żeby się dowiedzieć, to odpowiadam: "główkuj sobie"
ja se zrobilem dziare na ramieniu, jest to taki sredniowieczny pradawny wiking w helmie z broda ze szczegolami wszystko na max, fajnie sie czuje i niesamowicie mnie to jara, zawsze to tez jakas tam blyskotka punkt uwagi, czesto ludzie zagaduja w szkole czy w pracy łoo ale za+, gdzie kules, bo ja tez mam w planie to i to, i niewiem czy lpeiej to zrobic tak i tak..takze spoko