Wygląda dosyć stylowo. Kojarzy mi się bardzo z cyberpunkiem. Ale nie sądzę, aby to coś zapobiegało odmrożeniu. Bardziej chyba wręcz wspomaga odmrożenie właśnie. Niby są otworki do oddychania, ale tak na prawdę cała para wodna raczej nie zostanie w całości odprowadzona na zewnątrz. Sporo osiądzie na twarzy. Twarz+woda na twarzy=odmrożenie.
Masz rację iLL, w przypadku takiej zwykłej bawełnianej.
Na mrozy faktycznie się nie nada, miałam na myśli sezon przejściowy. Ale ja przy mrozach nie jeżdzę na rowerze, niestety wymiękam.
Na narty mam taką specjalną maskę i z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że jeśli jest wykonana ze specjalistycznego materiału i posiada odpowiednie membrany, tudzież system wentylacji to naprawdę dobrze odprowadza wilgoć.
A przy dużym mrozie sam ochronny krem nie wystarczy.
Wydaje mi się że ładna fryzura czy dobre ciuchy sprawiają że lepiej się czujemy i jesteśmy bardziej pewni siebie. A to chyba w jakiś stopniu może minimalizować lęki ?
Martyna81 napisał(a):Wydaje mi się że ładna fryzura czy dobre ciuchy sprawiają że lepiej się czujemy i jesteśmy bardziej pewni siebie. A to chyba w jakiś stopniu może minimalizować lęki ?
Ja tam mam odwrotnie, im lepiej wyglądam tym bardziej zwracam na siebie uwagę.
dbam o wygląd, ubiór, szczegóły. Lubię na różowo paznokcie malować to mi dodaje większej pewności siebie, żywy kolor. Ostatnio zaczęłam chodzić na solarium, a wczoraj zrobiłam sobie headlines- styling. Trochę tylko w wizytowych rzeczach czuję się niepewnie, sztywno
Nie lubię się stroić, jakoś super ekstra czesać i w ogóle. Ostatnio zauważyłam, że coraz lepiej się czuję jak gdzieś wychodzę. Jest mi coraz bardziej obojętne, co myślą o mnie ludzie, zaczęłam czuć do nich wstręt
horizon napisał(a):Ostatnio zauważyłam, że coraz lepiej się czuję jak gdzieś wychodzę. Jest mi coraz bardziej obojętne, co myślą o mnie ludzie, zaczęłam czuć do nich wstręt
Czyli to, że odczuwasz wstręt do ludzi jest oznaką, że lepiej się czujesz wychodząc? W sensie, że nie odczuwasz lęku?
horizon napisał(a):Ostatnio zauważyłam, że coraz lepiej się czuję jak gdzieś wychodzę. Jest mi coraz bardziej obojętne, co myślą o mnie ludzie, zaczęłam czuć do nich wstręt
Czyli to, że odczuwasz wstręt do ludzi jest oznaką, że lepiej się czujesz wychodząc? W sensie, że nie odczuwasz lęku?
odczuwam lęk, ale jest on o wiele mniejszy. czuję się lepsza od innych i właśnie dlatego nie zawracam sobie głowy ludźmi. ponieważ są oni gorsi ode mnie. nie wiem, czy to jest lepsze, ale łatwiej jest gdzieś wyjść przynajmniej.
horizon napisał(a):Ostatnio zauważyłam, że coraz lepiej się czuję jak gdzieś wychodzę. Jest mi coraz bardziej obojętne, co myślą o mnie ludzie, zaczęłam czuć do nich wstręt
Czyli to, że odczuwasz wstręt do ludzi jest oznaką, że lepiej się czujesz wychodząc? W sensie, że nie odczuwasz lęku?
odczuwam lęk, ale jest on o wiele mniejszy. czuję się lepsza od innych i właśnie dlatego nie zawracam sobie głowy ludźmi. ponieważ są oni gorsi ode mnie. nie wiem, czy to jest lepsze, ale łatwiej jest gdzieś wyjść przynajmniej.
Hmm, też tak miałam. W sumie to jednocześnie występował u mnie lęk, myśli, że przecież "oni" i tak nie chcą ze mną rozmawiać, a jeśli ktoś jest w stosunku do mnie otwarty, to tylko "z litości" i w sumie też do pewnego stopnia wstręt. Na przykład jak ktoś chciał mnie dotknąć, wykonywał gesty bliskości, które inni odbierają naturalnie, ja się odsuwałam, bo miałam poczucie, że przecież nie robi tego szczerze i przecież wie, "jaka ja jestem" - czyt. inna. A z drugiej strony towarzyszyło mi uczucie, że jestem w pewnym sensie od "nich" lepsza.
Wiem, że to bardzo trudne się zdystansować do tego, co produkuje nasz własny mózg, czy tam układ nerwowy... Ale nie wiem czy ten wstręt to nie po prostu dalszy ciąg twoich problemów. Raczej to nic dobrego. Tak samo jak poczucie, że jest się "lepszym" od innych. No bo na jakiej podstawie ktoś ma być "gorszy" a ktoś "lepszy"? Ten kto jest bardziej utalentowany, inteligentny, ładniejszy jest lepszy? Czy inni są "gorsi", bo nie rozumieją w jaki sposób odbierasz świat...? Wiem, odwołuję się ciągle do rozumu, a to poczucie jest chyba bardziej na poziomie emocjonalno-fizycznym....? Tak przynajmniej było u mnie.
Też sobie chcę zrobić ale to dopiero jesienią Moim zdaniem bawienie się wyglądem to świetny sposób na polepszenie komfortu psychicznego i podwyższenie samooceny. Jak człowiek o siebie dba to nie stresuje się tak tym, że może być coś nie tak z jego wyglądem w różnych sytuacjach społecznych.
Placebo napisał(a):Też sobie chcę zrobić ale to dopiero jesienią Moim zdaniem bawienie się wyglądem to świetny sposób na polepszenie komfortu psychicznego i podwyższenie samooceny. Jak człowiek o siebie dba to nie stresuje się tak tym, że może być coś nie tak z jego wyglądem w różnych sytuacjach społecznych.
Znając moją zajawkę na tatuaże i to jak mi one się podobają to skończę pewnie z rękawem albo i dwoma Działa to też raczej w obie strony bo wiadomo, że stereotyp o tatuażach jeszcze w Polsce żyje, ale z drugiej strony czasem widać, że Ci z kryminału mają zazwyczaj brzydkie i niewyraźne
Próbowałem kiedyś z fryzurą ale nie czułem się z tym dobrze bo miałem wrażenie, że zbieram spojrzenia tłumu a to był zwykły irokez. Z czasem przestało mi to przeszkadzać bo zapewne wbiłem sobie coś do głowy ale do irokeza już nie wracam
Kiedyś mega się przejmowałem tym, jak jestem ubrany i jak wyglądam, na każde wyjście choćby do sklepu musiało być wszystko idealnie. Teraz mam na to wy..., zupełnie się nie przejmuję jak wychodzę nieogolony, w dresach i jakiejś starej koszulce
I nie wiem, czy to oznacza, że jest ze mną lepiej, czy gorzej.
Na co dzień ubieram się zwyczajnie i staram się nie rzucać w oczy. Czasem jak założę buty na obcasach to mam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią i staram się wtedy udawać pewną siebie
Od dłuższego czasu myślę o przefarbowaniu włosów na jakiś szalony kolor, ale na razie jeszcze muszę nad sobą popracować, żeby móc uporać się z cudzymi spojrzeniami. Kto wie, może kiedyś
Najgorsze jest dodawanie sobie odwagi jednym głębszym, A nie jeden taki przykład moge podać. Potem z tego cichego zakompleksionego chłopaka wychodzi zwierz.
Lepiej juz być sobą, jak ma sie spotkać odpowiednią osobę, to stanie się to i tak bez wspomagaczy. Sa jeszcze na tym świecie mądre dziewczyny
PMCL napisał(a):Nie lubię chodzić z gołą głową, u mnie musi być kaptur albo czapka
Ej mam to samo. Z czapek z daszkiem właściwie już zrezygnowałem bo uważam, że źle w nich wyglądam, pozostał już tylko kaptur Dobrze, że się lato skończyło bo w upały kaptur odpada.
Noszę czapki z daszkami odkąd pamiętam z różnych względów, chociaż raczej nie po to, żeby się kryć. Po prostu je lubię, są wygodne, praktyczne i mam wrażenie, że dobrze w nich wyglądam (zależy jeszcze od modelu).
Ja zawsze chciałem chodzić w czapkach i kapturze, ale wydaje mi się, że wyglądam w nich okropnie, więc nawet przy minusowych temperaturach śmigam z gołą głową..
Zazdroszczę ładnego wyglądania w czapce ; P