21 Gru 2009, Pon 20:07, PID: 190252
Mi przeszkadza samotność. Zauważyłem to jak ostatnio byłem na spacerku z sasiadem (pierwszy raz od jakiegoś czasu z kimś gdzieś byłem), akurat w jego towarzystwie sie dobrze czulem, trzymaly sie zarty, i nie czulem skrepowania. Pozniej po powrocie poczulem taka pustke, bo raz na ruski rok zdarzyl sie taki spacer. Ogolnie gdybym codziennie sie spotykal sie ludzimi,w ktorych towarzystwei sie dobrze czuje, to mysle, ze malymi kroakmi moglbym mowic o postepach w walce z fobią. Ale na trafienie na towarzystwo, w ktorym bym sie dobrze czul i moglbym z nim te znajomosc utrzymac, to jak liczenie ze moze z niecaly 10 procent szans pokona 90. Wkurza mnie to jak nic, ale co poradzić.