01 Sty 2010, Pią 22:26, PID: 191670
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01 Sty 2010, Pią 23:03 przez missing.)
a ja się zastanawiam co jest ze mną nie tak...
niby rozmawiam z ludźmi, chodzę w różne miejsca (zmuszam się ), właściwie jestem całkiem towarzyska i momentami bardzo zabawna, ale...zawsze czuję się sama. Zawsze czuję się obca, mogę pół roku z kimś mieszkać w jednym pokoju a potem po prostu odchodzę i nawet mi tej osoby nie brakuje. Czasem tęsknię za swoimi znajomymi, ale najczęściej nie czuję nic. Mogę godzinami, dniami siedzieć sama.
Czasem czuję przerażające osamotnienie, ale nawet gdyby ktoś siedział obok i tak będę się czuła odizolowana.
miałam tylko jednego przyjaciela któremu udało się w jakiś sposób tą barierę przełamać. Ale mnie zostawił, bo nie mógł wytrzymać lawiny pretensji, wyrzutów, zmiany uczuć z godziny na godzinę i niekończących się awantur o nic. W takim bliskim kontakcie zaczęły ze mnie wychodzić uczucia nad którymi kompletnie nie mogłam zapanować. Zarazem zaczęłam być kompletnie psychicznie uzależniona. Kiedy nie mógł albo nie chciał rozmawiać, wpadałam w panikę, taki lodowaty uścisk w sercu i zaczynałam robić awantury o nic... Nie mogłam bez niego przeżyć nawet pół dnia.
niby rozmawiam z ludźmi, chodzę w różne miejsca (zmuszam się ), właściwie jestem całkiem towarzyska i momentami bardzo zabawna, ale...zawsze czuję się sama. Zawsze czuję się obca, mogę pół roku z kimś mieszkać w jednym pokoju a potem po prostu odchodzę i nawet mi tej osoby nie brakuje. Czasem tęsknię za swoimi znajomymi, ale najczęściej nie czuję nic. Mogę godzinami, dniami siedzieć sama.
Czasem czuję przerażające osamotnienie, ale nawet gdyby ktoś siedział obok i tak będę się czuła odizolowana.
miałam tylko jednego przyjaciela któremu udało się w jakiś sposób tą barierę przełamać. Ale mnie zostawił, bo nie mógł wytrzymać lawiny pretensji, wyrzutów, zmiany uczuć z godziny na godzinę i niekończących się awantur o nic. W takim bliskim kontakcie zaczęły ze mnie wychodzić uczucia nad którymi kompletnie nie mogłam zapanować. Zarazem zaczęłam być kompletnie psychicznie uzależniona. Kiedy nie mógł albo nie chciał rozmawiać, wpadałam w panikę, taki lodowaty uścisk w sercu i zaczynałam robić awantury o nic... Nie mogłam bez niego przeżyć nawet pół dnia.