01 Paź 2010, Pią 21:15, PID: 224392
nord napisał(a):Ok ale chociaż popracuję nad rozmowami z innymi bo najbardziej obawiam się rozmów z dojrzałymi, pewnymi siebie osobami, które wychwytują swojego rodzaju "dziecinność" rozmówców, którzy motają się podczas gatki. Muszę przestać się spinać podczas konwersacji.
Mógłbym mieć w dup*e innych i rozmawiać z nimi jak z powietrzem ale wtedy moje "olewanie" byłoby widać na twarzy a to już zraża.
Też powodem jest to, że najzwyczajniej w świecie jestem za wrażliwy ale trzeba dopasować się do "nieczułej" reszty
u mnie zupełnie przeciwnie. Mam zdecydowanie większe obawy w rozmowie ze zwykłymi prostymi ludźmi, aniżeli z osobami postawionymi na wysokich stanowiskach. Generalnie to łatwiej byłoby mi rozmawiać z prezydentem, czy premierem(hehe) i nie robić głupich, powykrzywianych min, aniżeli z mechanikiem po szkole zawodowej. Oczywistą oczywistością jest, że nie zamierzam nikogo z góry przekreślać i to jakieś nie szanowanie ludzi. Niestety, ale nic na to nie poradzę. To moje głęboko zakorzenione podświadomościowe schizy i uprzedzenia co do częsci prostych ludzi. Oczywiście zupełnie nie mówię tu o całości. Tylko częsci ludzi prostych. Nie pamiętam abym tak bardzo bał się rozmów z ludźmi poważnymi, czesto na wysokich stanowiskach, jak prostych ludzi z ulicy, czy w pracy. Niestety z mojej obserwacji wynika. A pracowałem już w wielu miejscach, że osoby na wyzszych stanowiskach prezentują znacznie większy poziom kultury, poszanowania drugiego człowieka, podejscia do niego, aniżeli ustawiacz po zawodówce. Mam tego dowody, pracując już w kilku miejscach i odwiedzania codziennie 2 razy szatni męskiej. Włosy stawały mi dęba od słuchania tych rozmów. Także człowiek to pamiętna osoba i niestety czesto ta pamiec zakorzenia się gleboko w psychice. Oczywiście nadmieniam, że jest także bardzo duża liczba prostych osob o wysokiej kulturze, dobroci, braku prostactwa, braku zlosliwosci. Aczkolwiek jestem na 100% przekonany, iż ten odsetek kulturalnych ludzi jest dużo wyższy u osób wysoko postawionych, aniżeli u prostych osób. I to nie są zadne moje schizy. Żyję już 29 lat. Nie są to moje wydumane teorie. Taka jest prawda. Reasumując: Znacznie mniej boję się rozmowy ze zwykłymi ludźmi.