15 Lut 2016, Pon 18:13, PID: 515710
Cześć
Piszę, ponieważ mam ochotę się komuś wyżalić. Jednym z moich wielkich problemów jest to, że nie potrafię funkcjonować w społeczeństwie jak normalny,zdrowy,przeciętny człowiek. Swobodnie potrafię się zachowywać tylko w domu i może trochę w szkole, czyli w miejscach, do których przywykłam. No i oczywiście jest to możliwe tylko wśród osób, które są mi już dość dobrze znane. Często, gdy np. muszę coś załatwić w miejscach, w których rzadko bywam, albo jadę do cioci to strasznie się stresuję,mój mózg działa na wolniejszych obrotach i staję się jakaś ogłupiona. Kiedy mam coś zrobić, to robię to w jakiś głupi sposób. Nierzadko się przy kimś wygłupiam. Dzisiaj na przykład poszłam do ośrodka zdrowa na bilans osiemnastolatka. Wcześniej zadzwoniłam do ośrodka, żeby zapytać się,czy mogę dzisiaj przyjść. Spytałam się też, czy wystarczy mi do wizyty tylko kartka do wypełnienia, którą dostałam od pielęgniarki w szkole. Pielęgniarka powiedziała,że tak więc przyszłam do ośrodka i długo czekałam na swoją kolej. Jako,że kolejka była dosyć długa, to poszłam na jakąś godzinę do domu. Później wróciłam do ośrodka zdrowia i okazało się,że jeszcze wiele osób czeka na lekarza i mogłabym wrócić na swoje poprzednie miejsce wśród czekających, ale stwierdziłam,że skoro nie było mnie około godziny, to nie będę się wpychała. Tym bardziej,że w międzyczasie przyszła na przykład matka z dzieckiem. Mieszkam na wsi,więc lekarz dojeżdża do nas tylko dwa razy w tygodniu i nie może być u nas zbyt długo, bo musi wrócić do przychodni w swojej miejscowości. Byłam ostatnia w kolejce i lekarz miał coraz mniej czasu. Pielęgniarka powiedziała,że mam wejść, ale zauważyła, że się nie zarejestrowałam i nie mam swojej karty z ośrodka, a ja myślałam, że nie muszę jej mieć, bo przecież wcześniej pytałam się tej samej kobiety, czy potrzebne mi są jakieś inne dokumenty oprócz tego, co dostałam w szkole. Poszłam szybko się zarejestrować. W tym czasie wszedł do gabinetu ktoś inny, a kiedy byłam już gotowa to powiedział, że nie da rady już mnie przyjąć i przecież miałam wejść wcześniej. Byłam zła, smutna, bo specjalnie przyszłam dzisiaj do ośrodka i czekałam dużo czasu, żeby mieć z głowy ten bilans. Tak się składa,że do tego lekarza można przyjść tylko w godzinach dopołudniowych w czwartki i poniedziałki,więc chciałam pójść w czasie ferii żeby nie tracić żadnego dnia szkolnego, bo jestem obecnie w klasie maturalnej i mam w te dni najważniejsze przedmioty. Chciałam być po bilansie również z tego powodu,że jestem dość wstydliwa i naprawdę nie jest mi łatwo pójść do lekarza. Tym bardziej,że zawsze chodziłam do innego. Tak rzadko bywam w ośrodku zdrowia,że jestem trochę nieogarnięta.Znowu wyszłam na kretynkę. Prawie zawsze wygłupiam się próbując coś załatwić. Często w takich sytuacjach nie potrafię być sobą. Potem płaczę, bo cały czas staram się udowodnić,że coś mogę w życiu osiągnąć i wcale nie jestem głupia. Przez takie sytuacje, jak ta w ośrodku zdrowia odechciewa się nawet żyć, bo przecież człowiek jest stworzony do życia w społeczeństwie. W przyszłości będę musiała się usamodzielnić i zacząć pracować, a ja nie umiem załatwić prostych rzeczy. Czasami czuję, że każdy mówi do mnie w innym języku. Nie mam umysłu ścisłego, więc w przyszłości pewnie będę musiała pracować z ludźmi,coś im załatwiać, rozmawiać z nimi, ale teraz wydaje mi się to niemożliwe... Czasami zastanawiam się po co taki niezbyt utalentowany, nieatrakcyjny, nieogarnięty człowiek został powołany do życia. Mogę tylko przeszkadzać. Na koniec opowiem jeszcze jedną historię, w której wykazałam się niemałą głupotą. W zeszłym roku poszłam na pierwsze wybory w swoim życiu i zamiast włożyć kartę ze swoimi głosami do urny, podałam ją kobiecie z komisji. Wiedziałam, że powinno się ją włożyć do urny,ale ja ze szkolnego przyzwyczajenia chciałam ją komuś oddać... No masakra... Wstyd przed całą gminą. I te miny pełne politowania... "Nie było miejsca dla ciebie..."
Piszę, ponieważ mam ochotę się komuś wyżalić. Jednym z moich wielkich problemów jest to, że nie potrafię funkcjonować w społeczeństwie jak normalny,zdrowy,przeciętny człowiek. Swobodnie potrafię się zachowywać tylko w domu i może trochę w szkole, czyli w miejscach, do których przywykłam. No i oczywiście jest to możliwe tylko wśród osób, które są mi już dość dobrze znane. Często, gdy np. muszę coś załatwić w miejscach, w których rzadko bywam, albo jadę do cioci to strasznie się stresuję,mój mózg działa na wolniejszych obrotach i staję się jakaś ogłupiona. Kiedy mam coś zrobić, to robię to w jakiś głupi sposób. Nierzadko się przy kimś wygłupiam. Dzisiaj na przykład poszłam do ośrodka zdrowa na bilans osiemnastolatka. Wcześniej zadzwoniłam do ośrodka, żeby zapytać się,czy mogę dzisiaj przyjść. Spytałam się też, czy wystarczy mi do wizyty tylko kartka do wypełnienia, którą dostałam od pielęgniarki w szkole. Pielęgniarka powiedziała,że tak więc przyszłam do ośrodka i długo czekałam na swoją kolej. Jako,że kolejka była dosyć długa, to poszłam na jakąś godzinę do domu. Później wróciłam do ośrodka zdrowia i okazało się,że jeszcze wiele osób czeka na lekarza i mogłabym wrócić na swoje poprzednie miejsce wśród czekających, ale stwierdziłam,że skoro nie było mnie około godziny, to nie będę się wpychała. Tym bardziej,że w międzyczasie przyszła na przykład matka z dzieckiem. Mieszkam na wsi,więc lekarz dojeżdża do nas tylko dwa razy w tygodniu i nie może być u nas zbyt długo, bo musi wrócić do przychodni w swojej miejscowości. Byłam ostatnia w kolejce i lekarz miał coraz mniej czasu. Pielęgniarka powiedziała,że mam wejść, ale zauważyła, że się nie zarejestrowałam i nie mam swojej karty z ośrodka, a ja myślałam, że nie muszę jej mieć, bo przecież wcześniej pytałam się tej samej kobiety, czy potrzebne mi są jakieś inne dokumenty oprócz tego, co dostałam w szkole. Poszłam szybko się zarejestrować. W tym czasie wszedł do gabinetu ktoś inny, a kiedy byłam już gotowa to powiedział, że nie da rady już mnie przyjąć i przecież miałam wejść wcześniej. Byłam zła, smutna, bo specjalnie przyszłam dzisiaj do ośrodka i czekałam dużo czasu, żeby mieć z głowy ten bilans. Tak się składa,że do tego lekarza można przyjść tylko w godzinach dopołudniowych w czwartki i poniedziałki,więc chciałam pójść w czasie ferii żeby nie tracić żadnego dnia szkolnego, bo jestem obecnie w klasie maturalnej i mam w te dni najważniejsze przedmioty. Chciałam być po bilansie również z tego powodu,że jestem dość wstydliwa i naprawdę nie jest mi łatwo pójść do lekarza. Tym bardziej,że zawsze chodziłam do innego. Tak rzadko bywam w ośrodku zdrowia,że jestem trochę nieogarnięta.Znowu wyszłam na kretynkę. Prawie zawsze wygłupiam się próbując coś załatwić. Często w takich sytuacjach nie potrafię być sobą. Potem płaczę, bo cały czas staram się udowodnić,że coś mogę w życiu osiągnąć i wcale nie jestem głupia. Przez takie sytuacje, jak ta w ośrodku zdrowia odechciewa się nawet żyć, bo przecież człowiek jest stworzony do życia w społeczeństwie. W przyszłości będę musiała się usamodzielnić i zacząć pracować, a ja nie umiem załatwić prostych rzeczy. Czasami czuję, że każdy mówi do mnie w innym języku. Nie mam umysłu ścisłego, więc w przyszłości pewnie będę musiała pracować z ludźmi,coś im załatwiać, rozmawiać z nimi, ale teraz wydaje mi się to niemożliwe... Czasami zastanawiam się po co taki niezbyt utalentowany, nieatrakcyjny, nieogarnięty człowiek został powołany do życia. Mogę tylko przeszkadzać. Na koniec opowiem jeszcze jedną historię, w której wykazałam się niemałą głupotą. W zeszłym roku poszłam na pierwsze wybory w swoim życiu i zamiast włożyć kartę ze swoimi głosami do urny, podałam ją kobiecie z komisji. Wiedziałam, że powinno się ją włożyć do urny,ale ja ze szkolnego przyzwyczajenia chciałam ją komuś oddać... No masakra... Wstyd przed całą gminą. I te miny pełne politowania... "Nie było miejsca dla ciebie..."