16 Sty 2014, Czw 0:52, PID: 376910
Cytat:Życiorys Flopyego wskazuje, ze nadal nie widzi w jakim się tapla. No tak, ale jest mu dobrze. Wiesz, mnie też w jakimś sensie było - to tak na marginesie, żeby nie walić kazań ex cathedra jako przyszły psycholog.
Sorry, ale jaki życiorys? Ja takiego nigdzie nie umieściłem. Napisałem kilka zdań i nie uznałbym tego za życiorys.
"Nie mam przyjaciół" - no nie mam, ale to nie znaczy, że jestem odludkiem i nie odzywam się do ludzi. Mam znajomych, część z uczelni a z jedną, dwiema spotykam się, bo mamy wspólne zainteresowania.
"Nigdy nie pracowałem na etat" - nie pracowałem na etat, ale od kilku lat pracuje dorywczo
"Nie jestem w związku" - obecnie jestem sam od kilku lat, ale byłem w związku koło roku. Nie wyszło, trudno, jestem bogatszy o nowe doświadczenia i więcej wiem o sobie.
Nie rozumiem Zas dlaczego twierdzisz, że babram się w .
Napisałem:
Cytat: Ale gdy akceptuje to, że teraz jest jak jest, czuję się po prostu lepiej. Będę sam już do końca? No trudno. Ale będę się cieszył tym co mam. Godząc się z tym na jakim jesteśmy etapie, nie tracimy energii na bezsensowne dywagacje i możemy ją dobrze spożytkować np. na zmianę swojego myślenia i zachowań.
Chodziło mi o to, żeby zaakceptować moment w którym jesteśmy, siebie ze swoimi dobrymi i złymi stronami, a nie o to, żeby zaakceptować fobię i nic z nią nie robić. Przykładowo, kiedyś często zalewały mnie myśli typu "jestem sam", "przecież to beznadziejnie", "wszyscy kogoś mają". I co mi to dało? Tylko traciłem energię, czułem się gorszy. Jak tu walczyć z fobią? Ale im częściej sobie powtarzałem "fakt, obecnie jestem sam, ale to nie powód, żeby sobie dowalać", tym czułem się coraz lepiej. Mniej porównuję się do innych. Kiedyś wkurzały mnie pary spotykane na ulicy, autobusie czy gdziekolwiek indziej. Teraz już nie. Czasem w ogóle nie zaprzątam sobie tym głowy, a czasem nawet potrafię sobie powiedzieć "fajnie". Jakbym ciągle sobie powtarzał, jak to jest tragicznie, bo nie jestem w związku, to wszyscy ludzie trzymający się za ręce by mnie w+. Traciłbym energię bezsensu. To nie znaczy, że całkiem odpuściłem i że do końca życia chce być sam.
Dopuszczam taką możliwość, że tak może być. Ale przecież taki jest fakt. Każdy, kto nie jest obecnie w związku, może będzie sam. Tego nikt nie wie. Tylko ja nie widzę tego jako tragedii. Jeśli w pewnym momencie życia pogodzę się z tym, że już do końca będę sam, to będę starał się dobrze spożytkować czas. Według mnie żyjemy po to, żeby zostawić po sobie jak najwięcej dobrego. A to czy zrobimy to będąc w związku czy nie, to nie ma znaczenia. Rozumiem jednak, że nie każdy potrafi sobie to wyobrazić. Sam chciałbym założyć rodzinę, a jak będzie tego nie wiem, ale przecież tego nikt nie wie.
Pisząc: "Będę sam już do końca? No trudno", miałem na myśli to, że nie ma sensu myślenie o tym co będzie, dywagowanie o przyszłości. Lepiej zająć się tym, co jest teraz.
Cytat:No tak, ale jest mu dobrze
To nie jest tak, że jest mi dobrze. Potrafię jednak spojrzeć szczerzej na swoje życie, na to co udało mi się zrobić, zmienić w sobie ale też na to co się nie udało, czego jeszcze nie umiem i z czym mam problem i nad czym warto pracować. To jest według mnie zdrowe podejście. Aby wychodzić z fobii, trzeba zmieniać spojrzenie, patrzeć obiektywnie na siebie, a nie mówić rzeczy typu "zmarnowałem młodość".
Cytat:iLLusory - brak ZOK w podstawówce i gimnazjum, brak paraliżującego lęku, brak fobii w okresie od klasy czwartej do teraz, normalne relacje z rówieśnikami w gimnazjum i liceum, paczka znajomych, parę szczęśliwych chwil które można wspominać, trochę beztroski, radości i uśmiechu, dziewczyna, miłość, seks, inny kierunek studiów albo jako-taka motywacja, wiara w siebie, posiadanie jakichś w amirę konkretnych umiejętności i mozę jeszcze parę innych pierdół które przecież w zyciu zdrowego człowieka nigdy nic nie znaczyły i nie znaczą.
Niektórych rzeczy nie zmienisz np. nie pójdziesz do podstawówki jeszcze raz, nie poprawisz relacji w gimnazjum. Można tylko się zastanowić co teraz można zrobić. Sam czasem jak mam problem, to się wkurzam, bo wiem, że to wynika z tego, że kiedyś czy to w szkole, czy w domu było coś nie tak. I wkurza to, że dla jednych coś jest naturalne, a ja się muszę męczyć. Tylko znowu, to zabiera energię. Przeszłości nie zmienimy, można się tylko zająć tym, co jest teraz.