03 Maj 2016, Wto 13:28, PID: 538128
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Maj 2016, Wto 13:44 przez grego.)
Masz rację, Joasiu ja nie mówie tego tylko przez swój pryzmat, nawet często go pomijam, bo przeciez jakąś tam dziewczynę miałem, więc właściwie powinienem być nastawiony pozytywnie i wierzyć w świetlaną przyszłość, że się wszystkim nam fobikom uda. Niestety realia są inne, a ja w Świętego Mikołaja juz nie wierzę... Głównie przez to, że trochę liznąłem tego tematu...i sporo już widziałem i słyszałem z racji swojego wieku.
Ona nie poleciała na mój wygląd, ani ja na jej, bo sie poprostu nie widzieliśmy zanim nas do siebie pociągneło. Gdyby tak było to gwarantuje, że w realu nie zwróciła by na mnie uwagi bo nie byłem w jej typie, czyli wysoki blondyn o niebieskich oczach, nieraz mimowolnie o tym wspominała, że tacy ją kręcą. Ona zresztą też nie była w moim typie, za ładna, nie wiele niższa odemnie i blondynka (coś się blondynek bardziej boje ) co prawda farbowana. Pewnie powiecie, że spodobał się jej mój charakter, że to było takie prawdziwe uczucie bez zbytniego patrzenia się na wygląd, być może, ale co z tego?
A jakie jest to wasze wyjście, które mi tak zalecacie? Wierzyć, że wszyscy na świecie będą szczęśliwi? Że ktos za nas takimi zaakceptuje?
Oczywiście można codziennie z tesknoty i nadziei płakać waląc konia do poduchy, albo wziąć się w garść spojrzeć prawdzie w oczy
Ona nie poleciała na mój wygląd, ani ja na jej, bo sie poprostu nie widzieliśmy zanim nas do siebie pociągneło. Gdyby tak było to gwarantuje, że w realu nie zwróciła by na mnie uwagi bo nie byłem w jej typie, czyli wysoki blondyn o niebieskich oczach, nieraz mimowolnie o tym wspominała, że tacy ją kręcą. Ona zresztą też nie była w moim typie, za ładna, nie wiele niższa odemnie i blondynka (coś się blondynek bardziej boje ) co prawda farbowana. Pewnie powiecie, że spodobał się jej mój charakter, że to było takie prawdziwe uczucie bez zbytniego patrzenia się na wygląd, być może, ale co z tego?
A jakie jest to wasze wyjście, które mi tak zalecacie? Wierzyć, że wszyscy na świecie będą szczęśliwi? Że ktos za nas takimi zaakceptuje?
Oczywiście można codziennie z tesknoty i nadziei płakać waląc konia do poduchy, albo wziąć się w garść spojrzeć prawdzie w oczy