03 Mar 2015, Wto 18:03, PID: 435882
Witam wszystkich, którzy są zainteresowani i chcą poświęcić kilka minut, przeczytać kolejną historię o fobii społecznej. Mam na imię Paul (a właściwie to tylko moje wymyślone imię bo chcę pozostać anonimowy) nieśmiałość, strach, irracjonalny lęk to najczęstsze uczucia, które towarzyszyły mi w życiu. To pewnie wspólny mianownik dla nas wszystkich, którzy trafili na to forum. Urodziłem się w mało zamożnej(nigdy nie chodziłem głodny) rodzinie w małym miasteczku centralnej Polski. Moja mama pochodzi z patologicznej rodziny, jest bardzo wrażliwa, nerwowa, wręcz przerażona życiem, ciągle zmaga się z depresją(to pewnie stąd moja wizja złego świata). Ojciec to też raczej nieśmiały człowiek, mało towarzyski, bez własnego zdania, wycofany, mimo, że mieszkałem z nim pod jednym dachem przeszło 20 lat mało o nim wiem, tak jak i on o mnie. Nie pytał, nie interesował się, czuje że mnie kocha(nigdy tego od nich nie usłyszałem), tak jaki i matka, ale oboje nie umieją rozmawiać, okazywać uczuć.
Od czasu dzieciństwa czułem się nieprzystosowany, dziwny, wyobcowany i wtedy właściwie nie wiedziałem za bardzo czemu. Od podstawówki odczuwałem ogromy stres w sytuacjach społecznych, bałem się szkoły, spotkań z rówieśnikami, dalszą rodziną, czułem niepewność i lęk będąc poza domem. Dalszy ciąg edukacji to tylko pogłębianie się lęków, a w raz z rozwojem coraz dziwniejsze myśli na temat świata i życia. Apogeum lęku osiągnąłem w liceum, lęk przed każdy sprawdzianem, kartkówką(chociaż na ocenach mi nie zależało), ustna odpowiedź była dla mnie koszmarem do tego stopnia, że czasem kosztem jedynki mówiłem, że nic nie umiem, mimo, że byłem przygotowany. Przez ten okres czasu miałem tylko dwóch bliższych kolegów, żadnej dziewczyny, żadnych randek, uciekałem od towarzystwa, imprez zamykałem się w domu. Tylko w swoim pokoju czułem się dobrze, nie myślałem o tym co dalej, co chcę robić w życiu. Chciałem tylko jednego - nie czuć tego lęku, móc, żyć swobodnie jak inni. Chciałem wielu rzeczy, ale zawsze rezygnowałem bo brakowało mi odwagi.
Po liceum rok spędziłem w domu, niby to ucząc się i poprawiając maturę żeby iść na dobre studia(tak naprawdę w ogóle tego nie chciałem, przez mój lęk).Szukałem sposobu na to jak odciąć od siebie ten okropny lęk,znalazłem coś co pomogło chociaż doraźnie - porno(od którego się uzależniłem jak od narkotyku, którym moim zdanie pornografia jest) i co też w gruncie rzeczy nie wpłynęło dobrze na moją psychikę. Poprawiłem maturę, poszedłem(wyprowadzając się do innego miasta). Kompletnie nie mogłem sobie poradzić, na wykładach zastanawiałem się co ja tu robię, czy ktoś na mnie patrzy, obserwuję, ocenia, ćwiczenia ze strachu w ogóle opuszczałem, po zajęciach w domu stresowałem się kolejnym dniem na uczelni tak bardzo, że nie mogłem skoncentrować się na nauce. Wyjście do sklepu, rozmowa z kimkolwiek to był dramat okupiony ogromnym lękiem. Nie zaliczyłem pierwszego roku, wróciłem do domu, powiedziałem o moich lękach rodzicom, zapisali mnie do psychologa, byłem na kilku wizytach ale nie wiele to zmieniło(zaryzykuje stwierdzenie, że to przez niekompetencje psychologa) Przez kolejny rok dorabiałem roznosząc ulotki. Mieszkałem z rodzicami nadal, zaszywałem się w swoim pokoju, straciłem kontakt z kolegami, wpadłem w kompleksy na temat wyglądu, a właściwe to to, że jestem zbyt chudy przeszkadzało mi od dawna. Zacząłem czytać o swoich problemach, wtedy dowiedziałem się co to fobia społeczna. Postanowiłem, że wezmę się w garść, zacząłem ćwiczyć w domu i interesować się zdrowym odżywianiem, przytyłem kilka kilo, ale zainteresowanie przerodziło się w obsesję, do tego stopnia, że podporządkowywałem temu całe swoje marne życie.
W 2014 poszedłem na studia dzienne(dietetyka) znowu wyprowadzka z domu, po tym co przeczytałem na temat fobii wydawało mi się, że jestem silniejszy, po krótkim czasie okazało się jak bardzo się myliłem. Lęk był taki sam jak przy pierwszej próbie studiów, a może i większy, wytrzymałem 2 miesiące i zrezygnowałem, nie mówiąc o tym nikomu.
No dobra, a teraz zmiana klimatu, czas na jaśniejszą stronę mojego życia, czyli ostatnie kilka miesięcy. Znalazłem terapie Richardsa pewnie niektórym wam znaną, 2 tygodnie temu ją ukończyłem, od 3 miesięcy chodzę do psychoterapeuty. Od 3 miesięcy nie oglądam pornografii(nie było łatwo). I wiecie co, po raz pierwszy od lat czuję się rewelacyjnie, po prostu mógłbym góry przenosić. Patrzę na świat zupełnie inaczej, praktycznie w ogóle nie odczuwam lęku, patrze na świat w różowych barwach, kocham życie mimo, że nie mam nic, tylko zmarnowane lata. Rozmawiam z ekspedientkami w sklepach, patrzę ludziom w oczy, uśmiecham się do nich, zagaduję dziewczyny, flirtuję z nimi, czuję się fantastycznie. Medytuję, zacząłem biegać, nie odczuwam już kompleksów, chcę wreszcie zacząć chodzić na imprezy, koncerty, zdać prawo jazdy i wiele innych. Chcę żyć, mocno Wiem, że jestem wartościowym człowiekiem, dzieciakiem poszukującym szczęścia...
Ale, cała moja rodzina myśli, że studiuję, a ja ani nie studiuję, ani nie mam pracy. I tu część, w której chciałbym się was poradzić. Co dalej? Mam 24 lata, żadnej pracy, dwa raz przerwane studia, okłamuję rodzinę,siedzę teraz sam w wynajętym pokoju. Powiedzieć im? Boje się, że się ode mnie odetną, a ja nie mam grosza przy duszy. Co wtedy? Za co będę jadł? Znaleźć pracę? Bardzo bym chciał? Ale czy ktoś przyjmie 24 latka bez studiów, bez zawodu, bez doświadczenia? Jak wytłumaczę tą 5 letnią przerwę w życiorysie? Gdzie pytać? Całe życie skupiałem się tylko na tym żeby nie czuć lęku, nie myślałem o niczym wokół. Dlatego teraz nie wiem od czego zacząć moje nowe życie. Co zrobić? Pomóżcie kochanie, doradźcie
Od czasu dzieciństwa czułem się nieprzystosowany, dziwny, wyobcowany i wtedy właściwie nie wiedziałem za bardzo czemu. Od podstawówki odczuwałem ogromy stres w sytuacjach społecznych, bałem się szkoły, spotkań z rówieśnikami, dalszą rodziną, czułem niepewność i lęk będąc poza domem. Dalszy ciąg edukacji to tylko pogłębianie się lęków, a w raz z rozwojem coraz dziwniejsze myśli na temat świata i życia. Apogeum lęku osiągnąłem w liceum, lęk przed każdy sprawdzianem, kartkówką(chociaż na ocenach mi nie zależało), ustna odpowiedź była dla mnie koszmarem do tego stopnia, że czasem kosztem jedynki mówiłem, że nic nie umiem, mimo, że byłem przygotowany. Przez ten okres czasu miałem tylko dwóch bliższych kolegów, żadnej dziewczyny, żadnych randek, uciekałem od towarzystwa, imprez zamykałem się w domu. Tylko w swoim pokoju czułem się dobrze, nie myślałem o tym co dalej, co chcę robić w życiu. Chciałem tylko jednego - nie czuć tego lęku, móc, żyć swobodnie jak inni. Chciałem wielu rzeczy, ale zawsze rezygnowałem bo brakowało mi odwagi.
Po liceum rok spędziłem w domu, niby to ucząc się i poprawiając maturę żeby iść na dobre studia(tak naprawdę w ogóle tego nie chciałem, przez mój lęk).Szukałem sposobu na to jak odciąć od siebie ten okropny lęk,znalazłem coś co pomogło chociaż doraźnie - porno(od którego się uzależniłem jak od narkotyku, którym moim zdanie pornografia jest) i co też w gruncie rzeczy nie wpłynęło dobrze na moją psychikę. Poprawiłem maturę, poszedłem(wyprowadzając się do innego miasta). Kompletnie nie mogłem sobie poradzić, na wykładach zastanawiałem się co ja tu robię, czy ktoś na mnie patrzy, obserwuję, ocenia, ćwiczenia ze strachu w ogóle opuszczałem, po zajęciach w domu stresowałem się kolejnym dniem na uczelni tak bardzo, że nie mogłem skoncentrować się na nauce. Wyjście do sklepu, rozmowa z kimkolwiek to był dramat okupiony ogromnym lękiem. Nie zaliczyłem pierwszego roku, wróciłem do domu, powiedziałem o moich lękach rodzicom, zapisali mnie do psychologa, byłem na kilku wizytach ale nie wiele to zmieniło(zaryzykuje stwierdzenie, że to przez niekompetencje psychologa) Przez kolejny rok dorabiałem roznosząc ulotki. Mieszkałem z rodzicami nadal, zaszywałem się w swoim pokoju, straciłem kontakt z kolegami, wpadłem w kompleksy na temat wyglądu, a właściwe to to, że jestem zbyt chudy przeszkadzało mi od dawna. Zacząłem czytać o swoich problemach, wtedy dowiedziałem się co to fobia społeczna. Postanowiłem, że wezmę się w garść, zacząłem ćwiczyć w domu i interesować się zdrowym odżywianiem, przytyłem kilka kilo, ale zainteresowanie przerodziło się w obsesję, do tego stopnia, że podporządkowywałem temu całe swoje marne życie.
W 2014 poszedłem na studia dzienne(dietetyka) znowu wyprowadzka z domu, po tym co przeczytałem na temat fobii wydawało mi się, że jestem silniejszy, po krótkim czasie okazało się jak bardzo się myliłem. Lęk był taki sam jak przy pierwszej próbie studiów, a może i większy, wytrzymałem 2 miesiące i zrezygnowałem, nie mówiąc o tym nikomu.
No dobra, a teraz zmiana klimatu, czas na jaśniejszą stronę mojego życia, czyli ostatnie kilka miesięcy. Znalazłem terapie Richardsa pewnie niektórym wam znaną, 2 tygodnie temu ją ukończyłem, od 3 miesięcy chodzę do psychoterapeuty. Od 3 miesięcy nie oglądam pornografii(nie było łatwo). I wiecie co, po raz pierwszy od lat czuję się rewelacyjnie, po prostu mógłbym góry przenosić. Patrzę na świat zupełnie inaczej, praktycznie w ogóle nie odczuwam lęku, patrze na świat w różowych barwach, kocham życie mimo, że nie mam nic, tylko zmarnowane lata. Rozmawiam z ekspedientkami w sklepach, patrzę ludziom w oczy, uśmiecham się do nich, zagaduję dziewczyny, flirtuję z nimi, czuję się fantastycznie. Medytuję, zacząłem biegać, nie odczuwam już kompleksów, chcę wreszcie zacząć chodzić na imprezy, koncerty, zdać prawo jazdy i wiele innych. Chcę żyć, mocno Wiem, że jestem wartościowym człowiekiem, dzieciakiem poszukującym szczęścia...
Ale, cała moja rodzina myśli, że studiuję, a ja ani nie studiuję, ani nie mam pracy. I tu część, w której chciałbym się was poradzić. Co dalej? Mam 24 lata, żadnej pracy, dwa raz przerwane studia, okłamuję rodzinę,siedzę teraz sam w wynajętym pokoju. Powiedzieć im? Boje się, że się ode mnie odetną, a ja nie mam grosza przy duszy. Co wtedy? Za co będę jadł? Znaleźć pracę? Bardzo bym chciał? Ale czy ktoś przyjmie 24 latka bez studiów, bez zawodu, bez doświadczenia? Jak wytłumaczę tą 5 letnią przerwę w życiorysie? Gdzie pytać? Całe życie skupiałem się tylko na tym żeby nie czuć lęku, nie myślałem o niczym wokół. Dlatego teraz nie wiem od czego zacząć moje nowe życie. Co zrobić? Pomóżcie kochanie, doradźcie