Lęk jak najbardziej się leczy. Dlaczego? Bo w odróżnieniu do strachu lęk jest obawą przed czymś nierealnym w znaczeniu wytworu naszej wyobraźni. W skrajnych przypadkach lękiem jest np niechęć do wyjścia z domu bo cegła nam spadnie na głowę lub... bo boimy się kontaktu z ludźmi. Strach jest wtedy gdy np boimy się iść na głęboką wodę bo nie umiemy pływać. Ale gdy nie chcemy iść na głęboką wodę choć umiemy bardzo dobrze pływać, to już jest lęk. Czyli coś, co się leczy bo jest uciążliwe.
m_m napisał(a):Lęk jak najbardziej się leczy. Dlaczego? Bo w odróżnieniu do strachu lęk jest obawą przed czymś nierealnym w znaczeniu wytworu naszej wyobraźni. (...) Czyli coś, co się leczy bo jest uciążliwe.
To że jesteś w stanie zdać sobie sprawę z tego, ze lęk jest nieracjonalny na prawdę nie robi wielkiej różnicy twojemu mózgowi, który ten lęk produkuje. Możemy sobie różnicować strach i lęk, ale to nie ma raczej żadnego przełożenia na to jak to wygląda od strony neuro.
m_m napisał(a):Lęk jak najbardziej się leczy. Dlaczego? Bo w odróżnieniu do strachu lęk jest obawą przed czymś nierealnym w znaczeniu wytworu naszej wyobraźni. (...) Czyli coś, co się leczy bo jest uciążliwe.
To że jesteś w stanie zdać sobie sprawę z tego, ze lęk jest nieracjonalny na prawdę nie robi wielkiej różnicy twojemu mózgowi, który ten lęk produkuje. Możemy sobie różnicować strach i lęk, ale to nie ma raczej żadnego przełożenia na to jak to wygląda od strony neuro.
Popieram trasha, poza tym akurat w przypadku fobii lęk okazuje się często jednak w pewien sposób racjonalny. W końcu każdy z nas doświadczył w życiu jakichś krzywd [często nieuzasadnionych] od ludzi. Bywa też, że sam lęk jest pośrednio przyczyną złego traktowania nas (np. kiedy ktoś się chce po prostu wyżyć na kimś słabszym).
Psychologia nurtu CBT twierdzi, że za lęk społeczny odpowiadają głęboko zakorzenione (błędne) przekonania o sobie i innych. Aby je zmienić, nie wystarczy zdać sobie z nich sprawę. Trzeba dogłębnie je poznać i wykonać świadomy i długotrwały wysiłek. Tyle teoria.
Praktyka jak na razie w moim przypadku wygląda tak, że CBT nie przyniosło tak wielkiego przełomu, jakiego bym oczekiwał, a do tego sam nie jestem pewien, czy te niektóre przekonania na temat innych ludzi faktycznie są błędne.
Bo może cała sztuka to żyć wśród ludzi pomimo tych niektórych całkiem słusznych, choc moze nie tak wyolbrzymionych jak to jest w fobii, przekonań. To utrzymywanie równowagi.
Swoja drogą, bez żadnej złośliwości, bo mam wrażenie, że faktycznie takowe były. poczytam cos więcej o tych badaniach.
iLLusory napisał(a):Blanku, w jaki sposób zostało to udowodnione od strony technicznej? Tzn, w jaki sposób pobrano próbkę neuronów do zbadania?
pobieranie próbki neuronów by badać procesy emocjonalne jest niestety mało popularne, ale jeśli masz zamiar szukać za pomocą skalpela struktur neuronalnych odpowiadających za poznawczą kontrolę procesów emocjonalnych, to celuj np. w płaty czołowe.
To, że procesy emocjonalne podlegają kontroli procesom poznawczym (i na odwrót) nie jest jakąś tam śmiałą hipotezą, tylko faktem i tutaj nie ma sensu dyskutować. Tę dyskusję zakończono kilkadziesiąt lat temu.
Ale powyższe nie oznacza, że ta kontrola działa jak przełącznik światła w mieszkaniu: "pstryk, i już wyłączone".
wracając do przykładu trashowego: "To że jesteś w stanie zdać sobie sprawę z tego, ze lęk jest nieracjonalny na prawdę nie robi wielkiej różnicy twojemu mózgowi"
Proponuje zrobić mały eksperyment:
idź na oddział zakaźny, przebierz się za lekarza i powiedz jednej osobie, że jest śmiertelnie chora, bo zaraziła się wirusem eboli, a drugiej - że jest śmiertelnie chora na plamistość liści. Następnie przekonaj drugą osobę, że na plamistość liści chorują jedynie rośliny liściaste i że jej strach jest nieuzasadniony.
Siedzisz sam/a w pustym domu, jest późno w nocy, na dworze wichura.
Słyszysz w sąsiednim pokoju skrzypienie otwierającego się okna.
1. Wyobraź sobie, że to włamywacz otwiera okno by wejść do Twojego domu.
Co czujesz?
2. Wyobraź sobie, że to wiatr otworzył niedomknięte wcześniej okno
Co czujesz?
Poznawczo jest to samo - dźwięk otwierającego się okna. Różna interpretacja powoduje różny stan emocjonalny.
Mógłbym w tej chwili założyć profil na jakimś portalu randkowym i znaleźć tam jakąś fajną dziewczynę. Jestem pewien, że jest szansa na to, iż przypadlibyśmy sobie do gustu, ale co dalej? Przecież ja w towarzystwie się prawie w ogóle nie odzywam (również przez moje problemy z mową), w większej grupie osób nie jestem w ogóle interesujący. Nie lubię alkoholu, imprez, łażenia po knajpach itd. A przecież bardzo mało prawdopodobne, że ktoś taki będzie chciał wieść takie życie jak ja. Niestety nie chce się zmieniać, mnie ten stan rzeczy odpowiada. Mógłbym spotkać się z jej znajomymi (bo przecież swoich nie mam), ale jedynie od wielkiego dzwonu i gdyby ich było mało.
Dlatego założyłem ten temat "Poznam dziewczynę", jednak odezwała się do mnie tylko jedna osoba z którą nie miałbym się nawet czasu spotykać, bo mieszka bardzo daleko. Nie wiem w jaki sposób szukać dziewczyny z mojej okolicy, która by mnie zaakceptowała.
Mam podobnie, w internecie potrafię zainteresować sobą dziewczynę, bo mogę wyrazić siebie bez tego stresu gdyby patrzyła mi w oczy, nawet wole z nią pisać zamiast rozmawiać, bo podczas rozmów mam jakąś blokadę, przestaję być sobą, nie mam nic ciekawego do powiedzenia, zamykam się.